Liczba postów: 6 881
Liczba wątków: 156
Dołączył: 04.06.2010
Reputacja:
26
Ta, w PRLu walczono z lenistwem: czy się stoi czy się leży... To, że wszyscy przychodzili do pracy to nie znaczy, że wszyscy pracowali. Gdyby tak było to socjalizm byłby najwydajniejszym ustrojem ekonomicznym. Niestety, problemem komunizmu i socjalizmu jest ich teoretyczny model: człowiek jest zły i niechybnie się takim okaże, ilekroć będzie miał ku temu sposobność. Dlatego, że kapitalizm z natury swojej premiuje jednostki pracowite i z użytecznymi umiejętnościami ma on trwałą przewagę nad socjalizmem. Równość to najgorsza rzecz, którą wymyślono w dziejach ludzkości. Kto by się chętnie podzielił wypłatą z sąsiadem, który cały dzień siedzi przed telewizorem i nie pracuje? Nikt? To dlaczego próbujemy robić to systemowo przez aparat ucisku... WRÓĆ! państwa.
Nie, nie i jeszcze raz nie! To, że pojawiał się PKS we wsi to nie znaczy, że nie było wykluczenia komunikacyjnego. Kultowe sceny z Barei świetnie to ukazują. Ludzie jeździli, bo nie mieli innego wyjścia, ale lepsze jest wrogiem dobrego, toteż PKS upadł, bo nie potrafił się dostosować do nowych warunków. Władza ponosi tu, wydaje mi się, tylko częściową odpowiedzialność, bo widząc, w jaki sposób działają przedsiębiorstwa państwowe z czysto ludzkiego podejścia patrząc - logiczne, że nie chciała do tego ręki przykładać. Jeżdżenie do pracy po dwie godziny czy wsiadanie oknem do pociągu to takie samo wykluczenie jak brak połączeń.
Można mieć swoją rację, można nawet myśleć, że socjalizm działa, natomiast teza ta nie wytrzymuje zderzenia z rzeczywistością.
Po pierwsze, wolę pić wódkę niż pisać wiersze.
PL-KSL
Liczba postów: 350
Liczba wątków: 21
Dołączył: 12.12.2011
Reputacja:
1
Ja jednak mam swoje, własne zdanie w temacie.
Każdy ma prawo, jak już wcześniej o tym wspomniałem wyrażać swoją racje, jaka by nie była. Jeżeli chodzi o: równość społeczną, to bardziej chodzi o taką "równość", że każdy ma dobre warunki pracy, godnie zarabia i nie jest: lepszy czy gorszy w miejscach pracy.
To, że tak się dzieje, i to nawet często, to jest wina i pewne zaniedbania niektórych ludzi w miejscach pracy. Konkretnie chodzi o pracodawców. Ciekawe, że za czasów PRL - u, wszystkie zakłady pracy funkcjonowały, bo było zapotrzebowanie na pewne produkty i wyroby i prawie nic nie trzeba było to Polski importować.
Do tego, WŁADZA LUDOWA kontrolowała cały rynek w Polsce i były zamknięte granice.
Oczywiście, że i w tamtym ustroju było sporo takich, którym się uczciwie i normalnie pracować nie chciało, ale też ukrywali się z tym.
Władza nie była "jasnowidzem" i nie wiedziała o wielu rzeczach, które robili niektórzy ludzie. Ale gdyby się dowiedziała, to na pewno nie dawałaby przyzwolenia na to, że ktoś nie chciał pracować, bo był np. leniwy.
Ludzie się ukrywali z pewnymi sprawami, bo, milicja i władza tępiła pewne rzeczy. Za strajki i demonstracje na ulicach, milicja zatrzymywała, jak wyłapywała ludzi.
Nie zatrzymywała milicja tylko tych, którzy się nie dali złapać.
To, że w ustroju PRL - u był pewien rygor, że Urząd Bezpieczeństwa, a potem Służba Bezpieczeństwa się nie cackała z nikim i zatrzymywali nawet pod "byle pretekstem", to już inna sprawa.
Takie były przez całą komunę rządy, i to nie tylko w Polsce.
Ale były też zalety. Jak ktoś chciał i miał chęci do pracy, to miał też: przywileje, bo, państwo finansowało. Natomiast, ani milicja, ani Władza Ludowa nie miała żadnego wpływu na niewłaściwe zachowanie i na lenistwo niektórych ludzi.
Wolność była ograniczona, ale ludzie się ze swoimi wadami, złymi nawykami ukrywali przed władzą, bo wiedzieli, że to nie było tolerowane.
Nie była to też wina milicji i WŁADZY, ze niektórym się nie chciało pracować w zakładach pracy, państwowych. Może błędem było to, że płacono pensje tym, którzy nic nie robili w miejscach pracy.
Bo takich się powinno zwalniać z miejsc pracy, jeżeli siedzieli i nic nie robili. Dyrektorzy, kierownicy, to też byli różni ludzie w miejscach pracy i niektórzy na to przyzwalali, że niektórzy pracownicy nic nie robili, a pensje i tak otrzymywali za brak pracy.
Na to też, Władza Ludowa wpływu nie miała, bo nie było możliwe upilnować, w prawie 40 milionowym kraju wszystkich ludzi, pracujących.
To nie tylko w Polsce tak było.
Ale sam ustrój, polityka była taka, że panował NAKAZ PRACY i ci, którzy pracować nie chcieli, byli źle postrzegani przez władzę. Samo to, że się nie miało DOWODU OSOBISTEGO, karano.
A dziś są takie czasy, że nikogo nie obchodzi, czy ktoś gdzieś pracuje, czy ktoś nie pracuje, bo to jest problem ludzi, którzy, z jakichś przyczyn nie pracują.
Nie ma już "nakazu pracy" i jest: wolność.
Ludzie mogą robić, co tylko chcą. No i różnica też była taka, miedzy tamtym ustrojem, a obecnymi czasami, że wtedy, jak funkcjonowały miejsca pracy i fabryki w całej Polsce, to tam pracowało nawet po kilkanaście tysięcy ludzi, w jednym tylko takim, dużym zakładzie pracy.
Ja mieszkam ( i to jest jeden z przykładów ) w Pionkach, a tutaj znajduje się były zakład "PRONIT", który był największym zakładem w całej Polsce. Ukryty w lasach Puszczy Kozienickiej, bo była tutaj "tajna produkcja" prochu do amunicji dla wojska i innych, chemicznych wyrobów.
To jest spory teren, a obecnie w ruinie. Wszystko tam jest zdewastowane i rozkradzione. Kiedyś w tym miejscu pracowało kilkanaście tysięcy ludzi, z całego powiatu, a nawet z województwa.
Był to oczywiście zakład państwowy, jak większość w Polsce. Pracownicy mieli też przywileje, bo, oprócz dobrej pensji, otrzymywali, regularnie paczki ze środkami czystości, mieli organizowane wycieczki, i to również zagraniczne, bo, zarząd zakładu dbał o takie rzeczy.
Moja ciotka, która też w tym miejscu pracowała ponad 20 lat, na dziale chemicznym, sama opowiadała, jakie paczki otrzymywała. Jak dobre były wtedy pensje.
Ile takich miejsc państwowych było w całej Polsce? Wiele z tych miejsc, to jest: upadła ruina i są zdewastowane. Bo w Polsce było wiele, różnych zakładów pracy i fabryk.
Kiedyś było setki tysięcy miejsc pracy, bo było zapotrzebowanie. Dziś, niby z jednej strony pracy nie brakuje, ale to są wszystko: prywaciarze, którzy nie zatrudniają kilkanaście tysięcy pracowników, tylko co najmniej kilkadziesiąt i nie więcej.
Prywatnego pracodawcy musi być stać na to finansowo, żeby mógł sobie pozwolić na zatrudnienie jak najwięcej pracowników.
Bo każdy pracownik więcej kosztuje. Są na rynku polskim, w większości już właściwie, firmy zagraniczne. Czyli to już nie jest, czysto na polskich warunkach. Jedynie tylko mamy jeszcze parę państwowych instytucji, jak np. Lasy Państwowe. Ale to są resztki, typowo polskich instytucji.
PKS też był kiedyś tylko polski, państwowy. Obecnie sa PRZEWOZNICY PRYWATNI, ale też zagraniczni.
Przykład: Polski Bus. Właścicielem jest, z tego co dobrze się orientuję, Szkot, a nie Polak.
Czyli, zagraniczny właściciel przewoźnika, który działa na terenie Polski. Oczywiście są też połączenia międzynarodowe, poza Polskę.
W dzieciństwie wychowywałem się na torach kolejowych szczecińskiego dworca i stąd pozostał sentyment do kolei.
Liczba postów: 126
Liczba wątków: 1
Dołączył: 22.07.2019
Reputacja:
3
Można mieć swoje zdanie, ale akurat niewydolność ustroju komunistycznego to fakt, a nie opinia. Przykłady można mnożyć. Zainteresowanym polecam chociażby esej "Kalkulacja ekonomiczna w socjalizmie" Ludwiga von Misesa. Obawiam się, że kolega Koni nie interesuje się zbytnio ekonomią, w przeciwnym razie nie pisałby o tym, jak to dobrze, że "prawie nic nie trzeba było do Polski importować" - co zresztą nie jest prawdą, ponieważ Polska Ludowa nie miała dostępu m.in. do nowoczesnych technologii i właśnie dlatego owe "wielkie budowy socjalizmu" potrzebowały ogromne ilości energii i surowców, a produkt końcowy nie znajdował odbiorcy na Zachodzie. Ta gospodarka nie była konkurencyjna i nie dawała nawet rady dostarczyć Polakom takich rarytasów jak: mięso, cukier, benzyna, AGD, etc. etc. Odnoszę wrażenie, że kolega Koni bardziej kieruje się w stronę emocji, a nie faktów.
Smutni Panowie z UB i SB nie tylko zatrzymywali, ale też torturowali i mordowali - oczywiście niezgodnie z prawem, nawet tym, które obowiązywało w PRL. Kierownictwo Partii doskonale o tym wiedziało.
W ogóle nie rozumiem, jak ktoś może bronić tego ustroju, zwłaszcza w dobie łatwego dostępu do różnych faktów, które pokazują, czym był PRL. Przecież to nie były incydenty, wypadki przy pracy - władza doskonale wiedziała, że bez terroru i cenzury nie otrzyma się przy korycie, ponieważ Polacy zwyczajnie nie chcieli komunizmu, tak samo jak inne narody na świecie.
Liczba postów: 350
Liczba wątków: 21
Dołączył: 12.12.2011
Reputacja:
1
Ja rozumiem kolegę Ogórkowego i w takim razie proponowałbym oddzielić temat i przenieść temat o czasach: komunizmu w Polsce.
Żeby to było bardziej na temat, bo tu trochę wybiegamy z tematu.
Ale to tylko moja propozycja.
Wielu ludziom się nie podobał tamten ustrój, bo nie było całkowitej wolności i ludzie wtedy nie mogli robić, co im się żywnie podobało.
Ale wolność też ma swoje granice i dziś ludzie często o tym zapominają.
Dziś, w końcu ludzie mają upragnioną wolność i co z tego przyszło? Tylko się szerzyła przestępczość, coraz więcej kradzieży, a okradanie ludzi, to dziś jest popularne.
Zawsze tak było, że: Polak Polaka okradał, ale w PRL - u nie było takie przestępczości. Ludzie się bali Władzy Ludowej i milicji i mieli racje, ze się bali.
Bo panował jakiś rygor i dyscyplina.
Teraz tego nie ma i ludzie robią, co chcą. Ja nie jestem za: torturowaniem niewinnych ludzi i zabijaniem, ale nikt nie miał wpływu na to, ze w tamtym okresie taka była władza.
Nie tylko w Polsce tak było, ale w całym Związku Radzieckim i w krajach komunistycznych.
Ja z całego serca bym sobie życzył tego, żeby w dzisiejszych czasach były takie warunki pracy, jak za czasów PRL - u, że wszystko albo prawie wszystko było państwowe i ludzie mieli zapewnianą, stała prace.
Bo teraz, prywaciarze tego nie gwarantują ludziom, a państwo gwarantowało. Ludzie przepracowywali latami w jednym miejscu, bo nie było potrzeby zmiany pracy.
Dziś, niektórzy i po dwadzieścia razy zmieniają miejsca pracy, bo nie trafiają dobrze i są różne problemy. Prace dziś można stracić z dnia na dzień, a kiedyś, za PRL - u, gwarantowano ludziom stałą prace, bo były fabryki i zakłady pracy, które działały.
Przykład Pionkowskiego "PRONITU", to jest jeden z wielu przykładów zakładu pracy, i to dużego zakładu państwowego.
Nie mówiąc już o dwóch STOCZNIACH, w Szczecinie i Gdańsku, które również były państwowe.
To wszystko upadło i zostało tylko ruiną.
Gdyby dziś, w obecnych czasach wszystko upaństwowiono i wrócono by do poprzednich czasów, to też ludzie mieliby: przywileje, paczki z zakładów pracy.
Ale te czasy już nie wrócą. Jeżeli nawet KOLEI polskiej nie można upaństwowić, gdzie podobno w kilku krajach Europy ( może nawet i w Czechach ) to dało się zrobić i już tam działa kolej państwowa, to znaczy, że w Polsce jest coś nie tak...
Jeżeli w takich Czechach, w kraju, który ma lepszą trochę gospodarkę od Polski, opłaca się pracować na kopalniach węglowych i one przynoszą zysk, a w Polsce się nie opłaca, to znaczy, ze jest w Polsce coś nie tak...
Kraj, który z Polską sąsiaduje, a ma lepsze drogi, nawet te, wiejskie, niż w Polsce. No i w Czechach zapewne nie ma takiego złodziejstwa, takiego wyzysku, jak w Polsce.
Tam nawet, z tego co wiem, podatki są sprzyjające, dlatego i niektórzy Polacy wolą tam się osiedlać i tam prowadzić różne działalności, bo się opłaca i lepiej zasilać czeski budżet, niż polski budżet.
A co do: importu do Polski w PRL - u, to ja nie powiedziałem, że niczego się nie importowało z innych krajów do Polski. Polska też eksportowała swoje, niektóre produkty na Zachód i do Związku Radzieckiego.
Ale czy to było na tak dużą skalę, jak to jest teraz, przy otwartych granicach, w Unii Europejskiej?
Wystarczy popatrzeć na elektroniczne produkty, gdzie to się produkowało w polskich zakładach i wszystkie telewizory ( poza ruskimi Rubinami ) były wytwarzane w Polsce, na polski rynek.
Nie było potrzeby importowania koreańskich i japońskich telewizorów na rynek polski, bo Polska miała własne zakłady produkcji telewizorów i innych urządzeń elektronicznych.
Bo to nie były tylko telewizory.
Tak samo było w samochodami, z motorami i z różnymi maszynami, również rolniczymi. Fakt, jakąś część sprzętów elektronicznych do Polski importowano, ale w małej ilości i to było kontrolowane przez WŁADZĘ LUDOWĄ.
To, Władza Ludowa decydowała, co do Polski przywożono, a czego nie przywożono. Zresztą, kiedyś polskie telewizory, z polskich fabryk były bardzo dobre i latami służyły.
Nie trzeba było importować: SAMSUNGÓW, SONY I PANASONICÓW, z Korei i Japonii. Te kraje, importowały już w tamtych czasach, telewizory i inne sprzęty do wielu innych krajów na świecie, gdzie nie było komuny, bo to było łatwiejsze, niż w Polsce.
Np. do USA, gdzie, kiedy w Polsce była: komuna i wszystko szare, to tam już była "nowoczesność" i nawet komputery się w USA rozwijały.
W Polsce było inaczej.
Były polskie marki samochodów: "maluchy", czyli małe fiaty, duże fiaty, polonezy i to były bardzo dobre samochody, które nawet służą niektórym do dziś.
Można podać naprawdę wiele przykładów, ile było czysto - polskich wyrobów, od polskich producentów, głównie na polski rynek.
Jeżeli coś dziś w niektórych miejscach funkcjonuje, to już nie jest to polskie lub w całości polskie.
Tak, jak był kiedyś państwowy "ROMET" - fabryka polskich rowerów w Bydgoszczy, tak obecnie też jest ta firma, tyle że to już jest spółka prywatna i tylko pod nazwą ROMET.
Ale to już nie jest państwowe.
Te przedsiębiorstwa przekształciły się w spółki państwowe, częściowo lub całkowicie.
Akurat o tym trochę sobie poczytałem, bo to mnie zainteresowało.
W dzieciństwie wychowywałem się na torach kolejowych szczecińskiego dworca i stąd pozostał sentyment do kolei.
Liczba postów: 6 881
Liczba wątków: 156
Dołączył: 04.06.2010
Reputacja:
26
Taki był dobrobyt, tak ta władza ludowa dbała o ludzi, a to głupie bydło się zbuntowało, no popatrz, szkoda
Po pierwsze, wolę pić wódkę niż pisać wiersze.
PL-KSL
Liczba postów: 350
Liczba wątków: 21
Dołączył: 12.12.2011
Reputacja:
1
No a ja bym proponował w ogóle upaństwowić autobusy, przewozy i z powrotem stworzyć państwowy PKS, o ile to było możliwe.
Tak samo i PKP.
Jednak jeżeli, na rynku polskim przeważają już tylko przewoźnicy prywatni, to raczej bardzo trudno byłoby przywrócić państwowego przewoźnika.
Nie byłoby nawet na to środków w budżecie, bo koszty przywrócenia państwowego PKS w całej Polsce, to zapewne byłoby to dziesiątki miliardów złotych, jak nie znacznie więcej.
Takich środków nawet nie ma w budżecie, a jeżeli są, to trzeba by "wyczyścić budżet" prawie całkowicie, by przywrócić tylko jedno przedsiębiorstwo w Polsce.
Gdyby nie środki unijne, to na bardzo wiele rzeczy i INWESTYCJI zwyczajnie nie było kasy, bo by znacznie brakowało.
Budżet tylko by finansował bardzo małą część inwestycji, bo na tyle by wystarczyło środków.
To nie jest już na temat, ale, krótko powiem coś o MIESZKANIU plus.
Wprawdzie ruszył w Polsce ten program, ale pozyskiwanie gruntów na różnych terenach pod zabudowę osiedli, domów dla programu też nie jest łatwą sprawą.
Może brakować takich miejsc w Polsce, bo w Polsce i tak się dużo buduje, chociażby DEVELOPERZY stawiają nowe osiedla w każdym większym i największym mieście.
Oni już zabudowują wolne tereny i mają bardzo drogie mieszkania, w nowoczesnych budynkach.
I koszty budowy mieszkań rządowych też są drogą inwestycją, jeżeli na ten cel są pozyskiwane środki z budżetu państwa.
Może być tak, że nie wszędzie i nie nawet w większości dużych miast w Polsce będą budowane takie budynki mieszkalne, bo zabraknie na to środków.
Już podobno są pewne problemy, co do mieszkania plus.
W dzieciństwie wychowywałem się na torach kolejowych szczecińskiego dworca i stąd pozostał sentyment do kolei.
Liczba postów: 6 881
Liczba wątków: 156
Dołączył: 04.06.2010
Reputacja:
26
Popatrz na rynek mieszkaniowy - prywatne jest wydajniejsze niż państwowe.
Popatrz na autobusy. Prywatne jeździ, państwowe się zwinęło
Popatrz na kolej.
Popatrz jeszcze raz na mieszkania.
Wyciągnij wnioski.
Państwową kolej przerabialiśmy do czasu pojawienia się kolei samorządowych. Naprawdę mam przypominać jak to wyglądało, a w wielu miejscach wygląda?
Fajnie było być młodym, fajnie się jarać zielonymi siódemkami, ale trzeba mieć świadomość, że przywrócenie PRLu nie cofnie czasu. Ponieśliśmy koszty transformacji, na cholerę wracać do tego co było?
Po pierwsze, wolę pić wódkę niż pisać wiersze.
PL-KSL
Liczba postów: 350
Liczba wątków: 21
Dołączył: 12.12.2011
Reputacja:
1
Ale ja nie mówiłem o przywróceniu PRL - u w Polsce.
Zresztą tego i tak już by się nie dało zrobić, bo nie te czasy i nie ten ustrój. Tylko chodzi mi o to, że jak dawniej były połączenia czy to PKS, czy też PKP w Polsce, to one były w każdym miejscu Polski.
Najmniejsze miejscowości miały połączenia, a dziś, w wielu takich miejscach nie ma już żadnych połączeń, a czasem tylko stare, dworcowe budynki, które są też w ruinie.
Połączenia autobusowe, gdzie kiedyś dojeżdżały wszędzie, dziś tam już nic nie jeździ. BUSY prywatnych przewoźników omijają te miejscowości i jeżdżą tam, gdzie im się opłaca, czyli na tych, popularniejszych trasach.
Co z tego, że teraz jest to prywatne, jak wszędzie nie dojeżdża? Wszystko się, jak zawsze, rozbija o kasę. Jak gdzieś brakuje środków finansowych, to nic nie funkcjonuje, bo nie ma za co.
No a dawne połączenia np. kolejowe, gdzie kiedyś kursowały pociągi osobowe, między nawet większymi miastami, zostały zdjęcie z tych tras, podobno z nieopłacalności.
Jak pociągi miały kursować puste i wozić tylko 10 podróżnych, to jasne, ze się nie opłacało, bo takie "połączenia" na kilkunastu, czy też na kilkudziesięciu kilometrach trzeba było utrzymać finansowo.
To były koszty: energii elektrycznej, gdzie sporo PKP płaci PKP Energetyka i pensje dla konduktorów oraz utrzymanie całych składów pociągów.
I na tym, spółki PKP oszczędzały, żeby były mniejsze koszty.
A pewnie sporo takich połączeń kolejowych w Polsce zlikwidowano, głównie w Przewozach Regionalnych.
Jak PKP było państwowe, to, PAŃSTWO wszystko finansowało, każde połączenie. Nawet DRÓŻNICY byli w tych budach i im też płacono pensje. Teraz to się likwiduje dla oszczędności.
Może problemem nie jest to, że, przewoźnicy w PKS i PKP są spółkami i firmami prywatnymi, tylko problemem, jak zawsze są pieniądze, a bardziej ich ciągły brak.
Gdyby Polska była bogata, tak jak np. Norwegia, to, mimo prywatnych przewoźników, wszędzie byłyby połączenia, bo byłyby na to wystarczające środki.
Ale, Polska się nadal boryka z brakiem środków, bo potrzeb jest coraz więcej.
W dzieciństwie wychowywałem się na torach kolejowych szczecińskiego dworca i stąd pozostał sentyment do kolei.
Liczba postów: 6 881
Liczba wątków: 156
Dołączył: 04.06.2010
Reputacja:
26
PAŃSTWO nie ma swoich pieniędzy, żeby puścić PKSa dla mohera w Pcimiu Górnym trzeba zwolnić Twojego lekarza. Czego nie rozumiesz?
Po pierwsze, wolę pić wódkę niż pisać wiersze.
PL-KSL
Liczba postów: 18
Liczba wątków: 0
Dołączył: 24.05.2018
Reputacja:
0
Wszelkie formy dotowania przez państwo prywatnych działalności powinny być zabronione. Lokalne połączenia autobusowe będą finansowane z Funduszu rozwoju przewozów autobusowych, który będzie dysponował w tym roku pulą 300 mln zł, a w kolejnych latach 800 mln zł. Oczywistym jest, że te pieniądze rząd będzie musiał ściągnąć w podatkach / ew. je pożyczyć i z tego będzie finansował nierentowne połączenia, bo gdyby one były rentowne, to na rynku mamy tyle firmy przewozowych, że już by tam kursowały autobusy. Moim zdaniem to kolejny pomysł, aby sobie kupić wyborców.
Liczba postów: 6 881
Liczba wątków: 156
Dołączył: 04.06.2010
Reputacja:
26
Akurat komunikacja publiczna z natury jest nierentowna, pytanie tylko na jak nierentowną komunikację możemy sobie pozwolić. Czy można w ogóle olać temat komunikacji? Można, proszę sobie prześledzić dzieje np. Opatowa czy Siewierza i zobaczyć, jak pozostanie na uboczu szybko powoduje marginalizację. Jeśli z miasta ucieknie nam młodzież (a ucieknie, bo wybierze studia albo pracę za granicą) i nie wypełnimy tej luki burżuazją na kredyt (a ta musi mieć dojazd do pracy w metropolii) to w ciągu kilkudziesięciu lat miasto nam "wymrze" (co jest widoczne w miastach średniej wielkości np. Piotrkowa, Radomska). Nie w dosłownym tego słowa znaczenia, ale nie mając ludzi miasto nie przyciągnie inwestycji, przez co dalej będzie się wyludniać. Niestety założenie, że każdy kupi sobie samochód i będzie do pracy jeździł okazało się zgubne, bo sporo ludzi wybrało kupno mieszkania w mieście i dojazd tramwajem. Tylko teraz mamy problem drugiej strony - szalone ceny mieszkań w metropoliach nie wzięły się znikąd. Proste prawo popytu-podaży
Po pierwsze, wolę pić wódkę niż pisać wiersze.
PL-KSL
Liczba postów: 18
Liczba wątków: 0
Dołączył: 24.05.2018
Reputacja:
0
Tylko, że tutaj chodzi bardziej o komunikację gdzieś na peryferiach, gdzie autobusami jeździłyby 2 - 3 osoby dziennie, albo wcale. Tam mają wejść prywatne firmy, które będą dotowane do kwoty opłacalności kursów. Mam rodzinę na wsi i tam starają się o połączenie do miasta powiatowego. Ciocia mówiła, że gdy jeszcze kursował autobus PKS to właśnie albo jeździł pusty, albo wiózł 2 osoby. Dotowanie czegoś takiego według mnie jest dużą przesadą.
Liczba postów: 350
Liczba wątków: 21
Dołączył: 12.12.2011
Reputacja:
1
Witam, dyskutujących!
Chodzi o przywracanie autobusowych połączeń tam, gdzie ich już nie ma, a gdzie kiedyś były.
Jak kiedyś, za PRL - u szczególnie w Polsce PKS był państwowy, to autobusy kursowały praktycznie wszędzie, do najmniejszych wsi i miejscowości, bo, państwo finansowało każde, autobusowe połączenie.
I było tak, że: czy kierowcy autobusów wozili dziesięciu pasażerów, czy tylko trzech pasażerów, to i tak, połączenia na trasach musiały być, bo za to płaciło państwo.
Natomiast, po rozwiązaniu Państwowego Przewoźnika i wydzieleniu na jakieś spółki i na prywatnych przewoźników, polikwidowano wiele tras, które stały się nieopłacalne już dla prywatnych połączeń autobusowych.
Szczególnie dla tzw. "BUSIARZY", którzy już pomijali i cały czas pomijają małe trasy, na wielu wsiach i bardzo małych miejscowościach ( chociaż do wielu miejscowości dojeżdżają BUSY ), gdyż jeżeli tam prawie nikt nie korzystał z busów, a kierowcom się finansowo nie opłacało wozić tylko paru osób.
Kierowcy muszą opłacać podatek od transportu, paliwo, olej i jeszcze sami muszą dla siebie zarabiać.
To już nie są te czasy, kiedy to, Państwo za wszystko płaciło i nikt się nie martwił.
W dzieciństwie wychowywałem się na torach kolejowych szczecińskiego dworca i stąd pozostał sentyment do kolei.
Liczba postów: 6 881
Liczba wątków: 156
Dołączył: 04.06.2010
Reputacja:
26
Za PRL były też kolejki, ocet, okazyjny wpi*rdol od ZOMO i i kilka innych rzeczy. Naprawdę chcesz powrotu tego, żeby pośmigać sobie pekaesem po dziurach?
P.S. Nie zapominajmy, że koniec końców za powszechną nierentowność przyszło nam zapłacić tym, co mamy teraz. Naprawdę musimy przerabiać to drugi raz?
P.P.S. Przypomnę wszystkim, że powrót PRLu nie spowoduje powrotu ich młodości/dzieciństwa.
Po pierwsze, wolę pić wódkę niż pisać wiersze.
PL-KSL
Liczba postów: 350
Liczba wątków: 21
Dołączył: 12.12.2011
Reputacja:
1
Ja tylko o tamtych czasach wspomniałem, co do: autobusowych połączeń.
Wszystko ma swoje: wady i zalety.
Za czasów PRL - u pewnie też tak było. W tamtych czasach nie było wprawdzie "nowoczesności", autobusy były proste, ale za to wszędzie dojeżdżały.
Nie wszystko, co było za czasów PRL - u, było złe i niedobre.
Nie można tamtych czasów cały czas widzieć w negatywnych barwach. Dzisiaj, niby mamy już wszystko nowoczesne, są inne czasy, ale to też ma swoje wady.
Zaletą w PRL - u było to, że, państwo o wszystko dbało, ludzie otrzymywali przydziały na mieszkania, bo pracowali i, pracującym się to należało.
Nigdy nie było i nie jest tylko idealnie, dobrze.
W dzieciństwie wychowywałem się na torach kolejowych szczecińskiego dworca i stąd pozostał sentyment do kolei.
|