Jak uzdrowić polską kolej? - Wersja do druku +- Forum Kolejowe - dla fanów i miłośników kolei (https://www.forumkolejowe.pl) +-- Dział: TECHNICZNA STRONA KOLEI (https://www.forumkolejowe.pl/forum-95.html) +--- Dział: INFRASTRUKTURA I RUCH KOLEJOWY (https://www.forumkolejowe.pl/forum-66.html) +--- Wątek: Jak uzdrowić polską kolej? (/thread-2355.html) Strony:
1
2
|
- hutterdm - 17.06.2012 Mariusz W. napisał(a):Co do stanu linii, gdybyśmy przywrócili wszystkie linie do stanu z 1990 roku to można by to było porównać do skoku cywilizacyjnego.flanker napisał(a):Chciał niechciał, ale wielu wielu ludzi nie miało samochodów i nawet nie mogło marzyć o nich w czasach PRLu i dlatego PKP i każda inna komunikacja zbiorowa miała się dobrze! W raz z kresem komuny ludzie poczuli wolność, złapali wiatr w żagle, samochody stały się tańsze i ogólnodostępne więc zaczęli się przesiadać do własnych samochodów.Trzeba zadać pytanie, czy kolej zaczęła się sypać bo ludzie zaczęli korzystać z samochodów czy może odwrotnie: ludzie zaczęli korzystać z samochodów bo kolej zaczęła się sypać? Spora część zaczęła korzystać z samochodów bo mieli dość kolei. Fakt zakupienia samochodu nie oznacza że będzie się go zawsze wykorzystywać. Skala zamknięć linii mogłaby być o wiele mniejsza. Skoro kolej oddawała konkurencji nawet linie, które były dla kolei pewniakiem, to co się dziwić że coraz więcej ludzi olewało kolej całkowicie. Zamykano nawet wąskotorówki, gdzie przychody pokrywały prawie 90% kosztów. Wiadomym też było, że ludzie się zakrztuszą motoryzacją indywidualną. Zagraniczni obserwatorzy zauważyli to już na początku lat 90. chwalą Polskę za wysoki stopień „ukolejenia” kraju i zalecając jego utrzymanie. Tymczasem zupełnie zarzucono propagowanie atutów kolei. Skoro w ostatnim czasie kolej nie jest w stanie zorganizować przejazdu dla 700 grup, w tym dla grupy 600-osobowej, to a czym ma zarabiać, skoro oddaje nawet swoje niekwestionowane bastiony? Zauważ, że przed 1989 rokie trudno było dostać samochód, na który był potrzebny talon. A talony dostawali szczęściarze i wybrani przez KC. Kolej nawet lokalna była ustawiona pod obsługę zakładów przemysłowych zatrudniających po setki ludzi nawet w małych miejscowościach, z tego powodu przystanki na "zadupiach" w godzinach zmiany w pobliskim zakładzie były tłumnie obsadzone. Dzisiaj tych molochów w większości nie ma, a nowe zakłady które powstały są w innych miejscach i dojazd koleją nieraz byłby uciążliwy. Ponadto ludzie są wygodni, więc po roku 1989 masowo zaczęła rosnąć ilość samochodów, przy wielu domach stoją na podjeździe po 3-4 samochody, to lepiej, niż w sąsiednich Niemczech, a przynajmniej nie zauważyłem, by tyle samochodów gdzieś tam stało na podjeździe. Podczas likwidacji PGRów ludziom wypłacono spore odprawy i niemal wszyscy byli pracownicy kupili sobie samochody, a tylko kilka %, albo nawet mniej niż kilka zainwestowała w jakąś działalność i się potem dorobiła, a ci co wydali na samochody zaczęli klepać biedę w większości. Wraz z upadkiem zakładów przemysłowych zaczęło maleć znaczenie linii kolejowych, do tego wzrastająca ilość samochodów. Przed rokiem 1990 PKP przewoziło 1 200 000 000 pasażerów rocznie, końcem lat 90-tych było to już niespełna 400 000 000 i kilka lat temu ta ilość spadła poniżej 300 000 nawet. Polityka prowadzona przez kolej też zniechęcała do podróży pociągiem. Podam przykłady lokalne. Mieliśmy pociąg z BB do Cieszyna, który miał skomunikowanie w Goleszowie z pociągiem z Wisły, problem w tym, że czekał w Goleszowie 45 minut!! To było CHORE! więc siedź sobie w pociągu bez klimatyzacji na upale 45 min. Oczywiście budziło to niezadowolenie pasażerów, którzy zaczęli na autobusy się przesiadać. W Goleszowie zawsze było skomunikowanie pociągu z wisły na Cieszyn. Następnie, chyba w roku 2001 pojawiły się pociągi z Wisły do Goleszowa, tylko problem w tym, że zamiast tak jak dotychczas mieć skomunikowanie, to zatrzymywały się pod semaforem przed Goleszowe a w tym czasie wyjeżdżał pociąg z Goleszowa do Cieszyna. Wobec tego w roku 2003 w lipcu zlikwidowano połączenia Wisła Głębce-Goleszów a nawet BB-Wisła Głębce. Przyklad następny to sprawa sprzed 5 lat. Przystanek Wisła Kopydło, który był zbudowany dla obsługi uczniów technikum w jego pobliżu. Problem w tym, że pierwszy pociąg pojawiał się tam o godzinie 8.03, czyli nie było szans zdążyć na lekcje, dyrektor technikum interweniował u PKP i poprawiono rozkład. Z 8.03 na 8.11! Z tego powodu ludzie przestali dojeżdżać do szkoły koleją. Na lini BB-Cieszyn stopniowo likwidowano połączenia, którymi wygodnie można było dojechać do szkoły/pracy, a zostawały muchowozy. Nie muszę chyba dodawać, że wielu dyrektorów z PKP miało swoje firmy przewozowe, które kursowały w miejsce zlikwidowanych pociągów, więc komuś zależało na likwidacji kursów kolejowych. Ja podałem tylko przypadki lokalne, ale to co działo się u nas, zapewne działo sie też w skali reszty kraju. Przecież przez szereg lat zmiana rozkładu jazdy wiązała się z kolejnym rozczarowaniem i zdenerwowaniem podróżnych i rezygnacją z usług kolei. Jeszcze ważny czynnik, to kolesiostwo partyjo-związkowe w byłym PKP a obecnie w trupach PKP. Dopóty w tym kraju jest tyle związków zawodowych i takie kolesiostwo, układziki, to nie będzie dobrze a kolej nadal będzie kosztować gigantyczne pieniądze. Bo zamiast najtańszego środka transportu, to wychodzi na to, że PR wycenia 1 km jazdy szynobusu na 22 PLN/km, w tej sytuacji trudno mówić o jakiejkolwiek ekonomii. Dorzućmy konkurencję, której kiedyś nie było, bo organizacja publicznego (państwowego) była monopolem i była racjonalnie podzielona, autobusy były skomunikowane z pociągami. Do takiego Skoczowa przyjeżdżał pociąg, gdzie pod dworcem czekały autobusy i rozwoziły ludzi po okolicznych wioskach, m.i. dużo turystów jechało do Brennej. Niestety od kilkunastu lat nie ma tego typu połączeń. PKP jako wielki moloch nie potrafiło się dostosować do zmian jakie następowały w kraju. Albo ktoś celowo szkodził, z wiadomych powodów. Dzisiaj też związkowcy blokują zmiany w spółkach a przez swoją postawę, podjudzanie ludzi do strajków itp powstały spółki samorządowe, w Śląskim ze powstanie KŚ odpowiada głównie knąbrna postawa związkowców i brak kontroli nad tym co się dzieje w PR. Co od siebie mogę dodać by uzdrowić kolej? 1) potrzebne są zmiany w prawie, które umożliwią lepsze i szybszedostosowanie się spółek kolejowych do zmian na rynku przewozów, po prostu by spółki kolejowe były elastyczne, 2) stopniowa wymiana taboru na nowszy, lżejszy i wygodniejszy, 3) racjonalny czas przejazdu, czyli remont wielu linii kolejowych, łącznie z lokalnymi, bo co nam da modernizacja kilku głównych lini kolejowych, do których trzeba będzie dojechać autobusem, bo pociągów lokalnych nie będzie? 4) usunięcie związkowego betonu ze spółek byłego PKP i usuwanie w ogóle ludzi o nieodpowiednich kwalifikacjach, znaczy nieudolnych ludzi na zajmowanych stanowiskach a także działających na szkodę spółki (kiedyś za działanie na szkodę państwowego przedsiębiorstwa szło się siedzieć na 25 lat i konfiskowali majątek), 5) większa współpraca między kolejowymi przewoźnikami, 6) współpraca z przewoźnikami drogowymi, np. skomunikowanie z autobusem na dworcu, tańsze bilety dla pasażerów, którzy przyjechali pociągiem albo nawet wspólny bilet kupowany w kasie PKP/PKS, by podczas przesiadki przed autobusem nie ustawiał się ogonek. Parę dni temu na stronie KK nawet było coś o współpracy PR z PKS jako szansa dla kolei. No w końcu krok w stronę racjonalizmu, 7) wszelakie akcje promocyjne powinny być jakoś widoczne, by o możliwości nabycia tańszego biletu można było się jakoś dowiedzieć, a nie tylko jeśli komuś się zachce przeczytać to co jest na gablocie przy okienku kasowym drobnym druczkiem napisane, w większości ludzie nawet nie wiedzą, że mogą gdzieś tanio i wygodnie pociągiem dojechać... 8) po pierwsze odpowiedni rozkład, 9) pomyślę co jeszcze... Nie osiągniemy już takiego potoku podróżnych chyba nigdy, ale można odzyskać część pasażerów. - Domio - 18.06.2012 hutterdm: dużo ludzi odstawia samochód i na długie trasy jezdzi koleją, lub wyłącznie lokalnie po swoim miejscu zamieszkania. Ceny paliw wcale nie zachęcają do tego aby samochód wybrać zamiast pociągu i jeszcze bardziej zniechęcą jak paliwo po 7,50 zł będzie. - DamianT - 18.06.2012 Domio, co do cen paliwa to ok, ale jak się jedzie samemu. Zabierz ze sobą jeszcze dwie osoby i wtedy ceny biletów przewyższą cenę za paliwo do samochodu. - hutterdm - 18.06.2012 Domio napisał(a):hutterdm: dużo ludzi odstawia samochód i na długie trasy jezdzi koleją, lub wyłącznie lokalnie po swoim miejscu zamieszkania. Ceny paliw wcale nie zachęcają do tego aby samochód wybrać zamiast pociągu i jeszcze bardziej zniechęcą jak paliwo po 7,50 zł będzie. Nie zgodzę się zbytnio, że dużo ludzi odstawia, bo biorąc pod uwagę ilość osób wyjeżdżających np. na długie weekendy, to udział kolei jest niewielki obecnie. Zwłaszcza że pełny samochód jest sporo tańszy niż podróż pociągiem. Lokalnie jeżdżą ci, co mają dobre połączenia kolejowe w swojej okolicy, czyli w sumie obecnie niewiele osób, a tam gdzie jadą 2-3 pociągi dziennie przystanki są opustoszałe, po co jechać jechać pociągiem załatwić coś gdzieś, skoro powrotny jest za pół dnia? W roku 2005 mieliśmy sytuację we wrześniu, że gwałtownie cena paliw wzrosła do prawie 5 pln/dm3 i odbiło się na wzroście frekwencji w pociągach rzędu 2-3%, czyli w granicach błędu statystycznego. Weźmy pod uwagę, że im dalej wstecz, tym więcej ludzi mogła przewieźć kolej, bo pociągów, zwłaszcza dalekobieżnych było dużo więcej i składy były dłuższe. Kiedyś, tj. do chwili przejęcia pośpiechów przez PIC, pośpieszny Ślązak to było 11 całkowicie zapełnionych wagonów, a dzisiaj jakiej długości jest ten skład? Napewno część osób rezygnuje z samochodu, ale niezbyt wielka część, bo ludzie cenią wygodę, mam kuzyna, który do sklepu odległego o 120 m od domu dojeżdża samochodem Większość tylko narzeka na ceny, ale wiem po swojej rodzinie, że jak się nauczyli wozić tyłki samochodami, to w sytuacji gdy samochodu brakuje to tak jakby im ręce obciąć i jakby nie mieli np. autobusu pod ręką by gdzieś dojechać. - Maciej - 18.06.2012 hutterdm napisał(a):mam kuzyna, który do sklepu odległego o 120 m od domu dojeżdża samochodem Czy my nie mamy przypadkiem wspólnego kuzyna? xD Ale ogólnie rzecz biorąc, są ludzie, którzy są tak wygodni i wyniośli, że na hasło "jechać pociągiem" robią minę, jakby im ktoś zaproponował spanie w oborze na sianie. Denerwują mnie tacy. Ale takie przekonanie się nie zmieni, dopóki nie zmieni się tabor. Jak ludzie zobaczą nowego ezeta sunącego po torach, od razu pomyślą inaczej niż gdy przejedzie obsmarowany sprejem kibel, który nie ma nawet siły zatrąbić. - hutterdm - 18.06.2012 No ja mam na myśli ogólnie publiczny transport, a nie tylko pociągiem, kiedyś ciocia to potrafiła podjechać miejskim na dworzec i przyjechać pociągiem/autobusem, a dzisiaj jak jest pozbawiona samochodu to "nie mam się jak dostać". Takich ludzi jest masa. Ja wiem, że na wiochach transport publiczny to porażka, albo go nie ma i wtedy samochód na każdego pracującego to bywa konieczność i się widzi po 3-4 samochody na podjeździe, ale tam gdzie komunikacja dobrze działa to taka postawa to tylko rozpasienie się. No i fakt, że kolej ma obecnie zły wizerunek przez stary tabor, niewygodny, głosny, bez klimatyzacji albo bez odpowiedniego ogrzewania w zimie, turlający się po torach nieraz 20 km/h albo i mniej, póki ludzie nie zobaczą, że polskie koleje mogą coś zaoferować, gdzie jest profesjonalna obsługa podróżnych (jak widzę pijackie gęby wielu kolejarzy to niedobrze mi się robi, przecież kolejarze to chyba w większości alkoholicy), w pociągu jest czysto, wygodnie, nie jest za ciepło ani za zimno, gdzie rozkład jazdy pasuje nie tylko panu dyrektorowi z PKP dojeżdżającemu do pracy pociągiem, ale służy ludziom, gdzie konduktor ma do powiedzenia coś więcej niż tylko: "Ja się nie podoba to nie jeździć!" - pepe - 19.06.2012 Maciej napisał(a):Widzę to w postaci przetargów na przewozy, ale żeby nie było tak jak w Podlaskim, że zaoferowano za wysoką cenę i w ogóle wszystko jest unieważnione, albo Śląskim, że zasady są tak zryte, że głowa boli (3 lata umowy to zdecydowanie za mało) (...) Oczywiście remonty dworców, żeby przestały straszyć, a także likwidacja kas bez jednoczesnego stawiania biletomatów jest niekorzystna.Podlaskie powtórzyło przetarg i nagle okazało się że kwota dofinansowania jaką chce PR spadła o prawie 7 milionów zł ]->. Województwo śląskie podpisało umowę ramową z PR na 5 lat a i tak się skończyło corocznymi aneksami i negocjacjami. A co do dworców to należałoby ich remonty skoordynować z remontami peronów, a nie to co jest teraz czyli PKP ODK lub Dworzec Polski robi remont dworca a PLK peronów np. rok później. flanker napisał(a):Przede wszystkim zlikwidować PR i utworzyć w każdym województwie oddzielne koleje regionalne nad którymi województwo by sprawowało władzę. Czyli tak jak już istnieją KD, KŚ, KM itd. tworzyć następne tam gdzie ich nie ma. Tabor z PRów przekazać tym przewoźnikom, no i rozwijać te regionalne koleje. Na dalsze trasy stworzyć coś w rodzaju IR i tyle.Liwkidacja PR i powstanie kolei samorządowych nie jest lekim na całe zło, gdyż: Ważniejsze stanowiska w nowych spółkach i tak przejmie związkowy desant z PR. Pozostali pracownicy i tak będą musieli być zatrudnieni w tych marszałkowskich spółkach. Beton i tak będzie dalej zakonserwowany tylko pod nową banderą (jak się dzieje np. w KŚ) Nowo powstałe spółki będą generować straty bo nie każde województwo ma tyle pieniędzy co Mazowsze, Wielkopolska, Śląsk czy Dolny Śląsk. Przekazanie taboru marszałkom może odbyć się tylko w drodze ustawy lub poprzez jego normalny wykup (przy powstawaniu KM marszałek wykupił od PKP PR 186 ezetów za 1 mln zł od sztuki). I jeszcze dwa pytania: W przypadku upadku PR co zrobić z historycznymi długami :? No i najważniejsze: czy marszałkowskie kolejki będą sztywno trzymać się granic między województwami, które najczęściej są w szczerym polu :? - Maniek - 19.06.2012 pepe napisał(a):Beton i tak będzie dalej zakonserwowany tylko pod nową banderą (jak się dzieje np. w KŚ)rozwiń proszę... - psim - 19.06.2012 hutterdm napisał(a):ludzie cenią wygodę, mam kuzyna, który do sklepu odległego o 120 m od domu dojeżdża samochodem To nie jest wygoda. To jest choroba psychiczna, która po pewnym czasie przerodzi się w fizyczną. Maciej napisał(a):na hasło "jechać pociągiem" robią minę, jakby im ktoś zaproponował spanie w oborze na sianie. Denerwują mnie tacy. Ale takie przekonanie się nie zmieni, dopóki nie zmieni się tabor. Moim zdaniem w większości przypadków tabor może być (przynajmniej do podróży lokalnych), ważne żeby było czysto i żeby był niezmienny, przystępny i wiarygodny rozkład. Tj. pociągi kursujące w godziwym takcie. Można to powtarzać i tłuc do znudzenia, ale to jest warunek absolutnie niezbędny żeby ludzie w ogóle rozważyli powrót do podróżowania koleją zamiast autami. [ Dodano: 2012-06-19, 19:34 ] hutterdm napisał(a):przy wielu domach stoją na podjeździe po 3-4 samochody, to lepiej, niż w sąsiednich Niemczech, a przynajmniej nie zauważyłem, by tyle samochodów gdzieś tam stało na podjeździe. Bo Niemce nie są gołodupcami i trzymają swoje fury w garażach... Inna rzecz, podejrzewam że taka statystyczna jedna niemiecka fura przewyższa wartością te 3-4 rdzewiejące na polskich chodnikach ;-) - pepe - 19.06.2012 Maniek, Restrukturyzacja ŚZPR związana z przejmowaniem kolejnych linii przez KŚ odbywa się na zasadzie transferu pracowników z jednej spółki do drugiej. Więc czy jest możliwe aby spółka wojewódzka lepiej, bardziej nowocześnie funkcjonowała gdy jej trzon stanowią ludzie przejęci z PR. http://gliwice.gazeta.pl/gazetagliwice/ ... skich.html - Maniek - 20.06.2012 No i się zacznie znowu terror związkowy... ]-> - loony - 20.06.2012 W tym kraju nic się nie zmieni. Pierwsza lepsza próba zmiany czegokolwiek będzie wyglądała tak, że Związkowcy wszystko poblokują i fajrant. Nikt na kolei nie chce zmian, tak na prawdę. Każdemu stołek pasuje. Zadłużenie? A kto się tym przejmuje, państwo przecież da kasę. Modernizacja taboru? Po co skoro ten jeździ? A jak przestanie jeździć? To pociąć i na złomie się coś zarobi. Podział kolei na regionalne/wojewódzkie? Bezsens zupełny. Województwa się nie dogadają nigdy, a po kilku miesiącach będzie tak jak w KW - obcięcie połowy kursów, które prowadziły PR. I gadanie, że nie ma kasy, nie ma kasy. W Polsce kolei się nie zmieni, bo ona się nie opłaca. Ludzie nadal mają obraz pociągów z lat 90tych kiedy pociągi były puste, brudne i zimne. Teraz gdy mówię mamie, że skoro chce gdzieś jechać to może przecież jechać pociągiem, a nie autem, to ona mówi, że nie będzie się w brudnym pociągu w tłumie tłukła. Woli jechać samochodem, wydać kilkanaście razy więcej złotych na paliwo i mieć spokój. Ludzie się przyzwyczaili do wygody jaką daje samochód. A że drożej? Widać bogaty naród Ostatnio zauważyłem, że na trasie np. Wrocław - Toruń podstawiają tandem kibli. Okej, fajnie. We Wrocławiu jeszcze oba kible są pełniutkie. Ale już za Obornikami i Żmigrodem zostaje garstka ludzi. I gdzie tu ekonomia jakakolwiek? Ja rozumiem, że jest wygoda, że komfort jazdy i tak dalej. Ale na takich połączeniach się nie zarobi... - hutterdm - 21.06.2012 tutaj padło sedno sprawy. W wielu dyskusjach w komentarzach pod jakimiś newsami z RK itp czytam różne rzeczy, głównie kłótnie o tym, czy to dobrze, czy to źle, a marszałek to, a marszałek tamto, a ileś ludzi z PR pewno straci pracę itp i uwaga: ANI RAZU NIE PADA SŁOWO PASAŻER ANI NAWET NIE UWZGLĘDNIA SIĘ TEGO CZY TO LEPIEJ CZY GORZEJ DLA PASAŻERA. A kolej to ma chyba spełniać misję transportu publicznego, a nie tylko dawać miejsca pracy, bo równie dobrze obecni kolejarze mogą przychodzić do pracy posiedzieć na 8 godzin w świetlicy, podyskutować i wrócić do domu a tabor może w krzakach rdzewieć. I byłoby sporo taniej. Niestety jak czytam te dyskusje to nieraz żal mi się robi. Albo kolej w Polsce będzie dla pasażera, albo spółkami związkowców dla związkowców. Jednym z leków na zło to pozbycie się betonu, pokażcie mi dobrze funkcjonujący zakład dzisiaj, gdzie siedzi beton rodem z PRLu. I to jeszcze beton, któremu jak pali się pod stołkiem, to zaczyna ludzi do strajku wzywać. Dlatego jestem przeciwnikiem związków zawodowych, przynajmniej tych które obecnie są w Polsce, to są inne czasy, ja propozycję wstąpienia do ZZ odrzuciłem, nie będę wstępował do tego, z czym chcę walczyć. Musi być normalność, bo tego nam brakuje. Gdyby to ode mnie zależało, to nikt ze związkowców nie byłby zatrudniony w KŚ, KD, KM, KW itp spółkach. Dzisiejsze PR na pewno byłyby w lepszej kondycji, i nie tylko PR, gdyby nie beton. Skoro dawne zakłady upadły, albo zostały sprywatyzowane albo powstały całkiem nowe, tak samo kolej musi przejść transformację. Czy prywatyzacja coś da? Na pewno pozwoliła łatwiej pozbyć się nieodpowiednich osób z ich ciepłych stołeczków. Ale zamiast prywatyzacji, jestem bardziej zwolennikiem konkurencji z jakimś prywatnym przewoźnikiem (albo przynajmniej przewoźnikiem spoza dawnego PKP). Ale najlepiej na zasadzie, że publiczne spółki z byłego PKP i obecne wojewódzkie potrafią ustalić jakąś wspólną taryfę i by ekonomia wskazywała na pociąg a nie na samolot z Katowic do Gdańska. Bo gdzie związkowy beton się kłóci, tam samolot korzysta, że tak to ujmę. - DamianT - 21.06.2012 pepe napisał(a):Maniek, Restrukturyzacja ŚZPR związana z przejmowaniem kolejnych linii przez KŚ odbywa się na zasadzie transferu pracowników z jednej spółki do drugiej. Więc czy jest możliwe aby spółka wojewódzka lepiej, bardziej nowocześnie funkcjonowała gdy jej trzon stanowią ludzie przejęci z PR. Zależy od wpływów szkodliwych związków zawodowych - pitagoras23 - 21.06.2012 Tak jak była mowa w innym dziale, starych korzeni się nie przesadza. Z tego samego założenia wychodzą ci, co obecnie "rządzą" na kolei. Nie ma sensu zmian, bo trzeba będzie wywalić starych, przed emeryturą i co gorsza swoich kolegów. Przecież to będzie nieetyczne i dlatego Związki Zawodowe trwają i trwać będą w najlepsze. Tabor powoli się zmienia. Są osoby, które widzą pozytywne zmiany, ale jest jeszcze gros tych, którzy jak napisałeś będą jeździli samochodami. Może nie tyle z racji wygody, co jeszcze z racji braku bezpośrednich połączeń. Bo jak masz jechać z punktu A do C i w B czekać kilka godzin, to wiadomo, że bez tego czekania szybciej i wygodniej będzie samochodem. |