Forum Kolejowe - dla fanów i miłośników kolei
Pobór do wojska i jego zasadność / bezzasadność - Wersja do druku

+- Forum Kolejowe - dla fanów i miłośników kolei (https://www.forumkolejowe.pl)
+-- Dział: BOCZNE TORY (https://www.forumkolejowe.pl/forum-97.html)
+--- Dział: O WSZYSTKIM I NICZYM (https://www.forumkolejowe.pl/forum-9.html)
+--- Wątek: Pobór do wojska i jego zasadność / bezzasadność (/thread-2604.html)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12


- Lubuszanin - 18.08.2012

W tym temacie jeszcze:

ET40 napisał(a):Skąd wiesz, jak ludzie byli do siebie nastawieni w II RP?
Od mojego dziadka

Wracając do topicu.
Są kraje w których wgl. nie ma wojska a jakoś one prosperują.


- ET40 - 19.08.2012

No tak, ale są to państwa w zupełnie innym położeniu i sytuacji, niż Polska, z zupełnie inną historią. Głównie księstewka oraz Islandia, czy się mylę?


- Lubuszanin - 19.08.2012

ET40, Islandia, Grenlandia Kostaryka i strategicznie położona Panama oraz kilka mirkopaństw na Oceanii.
Funkcjonują tam za to policja, straż przybrzeżna i obrona cywilna.


- ET40 - 27.08.2012

Ktokolwiek w historii napadał na Grenlandię i Islandię? Z czystej ciekawości pytam.

Szkoda, że temat nam lekko zwiędnął, a poza @Mariuszem W. żaden zwolennik obowiązkowej służby wojskowej nie przedstawił żadnych argumentów. A chętnie je poznam, może dam się przekonać (chociaż nie sądzę, żeby to się komukolwiek udało) 8-)


- Mariusz W. - 27.08.2012

Też czekam na argumenty innych zwolenników, aby nie być jedynym dziwnym. ;-)
Użytkownik „flanker” zapowiadał przedstawienie swoich argumentów, tym ciekawiej że jest on z rodziny wojskowej.


- flanker - 27.08.2012

Mariusz W. tylko czemu mój nick w cudzysłów dałeś? :-D

Myślę, że mogę trochę się wypowiedzieć, jednak zrobię to chyba jutro, bo jestem zmęczony po weekendowych tripach i muszę odreagować, a miałbym do napisania w tym temacie sporo. Wolę to zrobić porządnie, na spokojnie i ze świeżym umysłem także myślę, że jutro tutaj zamieszczę to i owo od siebie, jak rzeczywiście wygląda wojsko "od kuchni", tyle ile sam znam z autopsji i przeżyłem, ile się nasłuchałem od różnych znajomych wojskowych, kolegów, od starego i jego kolegów, oraz od innych z rodziny którzy robią w MONie.

Także Mariuszu sam tutaj nie jesteś, a i zauważyłem, że sporo osób tutaj się wypowiada mając zerowe pojęcie o wojsku i przytaczając tak idiotyczne argumenty do dyskusji, że tylko śmiałem się czytając co niektóre wypociny ;-) Jednak paluchem wskazywał konkretniej nie będę, bo nie chcę robić draki i zadymy.

Jutro tu wejdę to napiszę jak to w wojsku rzeczywiście było/jest, to co sam przeżyłem w organizacji wchodzącej w skład MONu i NSRu stworzonej i prowadzonej na wzór wojska, oraz tyle ile wiem od znajomych/rodziny robiących w tym fachu.


- ET40 - 27.08.2012

Hmm, opowieści osób, które odbywały zasadniczą służbę wojskową o patologiach, jakie tam miały często miejsce, a więc informacje z pierwszej ręki to "idiotyczne argumenty"? I tak z chęcią poznam szczegółowo twoje zdanie na ten temat, po prostu jestem ciekaw.


- Mariusz W. - 27.08.2012

flanker napisał(a):Mariusz W. tylko czemu mój nick w cudzysłów dałeś? :-D
Ponieważ Twoja nazwa użytkownika jest z małej litery, nie bardzo pasuje od niej zaczynać zdanie, więc postanowiłem ją potraktować z cudzysłowem w formie nieodmiennej. :-)

Czekam z niecierpliwością na argumenty z rodziny wojskowej. Mam nadzieję, że to nie moje argumenty są idiotyczne. ;-)


- flanker - 27.08.2012

Mariusz W. jak pisałem Ci na PW - nie twoje :-P


ET40 na ogół praktycznie każdy kto jest po zasadniczej narzeka na wojsko, rzadko kiedy są jakieś od tego wyjątki, to wręcz norma. Ale po jakimś czasie zaczynają doceniać ( i może nawet nie chcą się do tego jawnie przyznać albo nie zdają sobie z tego sprawy), że jednak wojsko ich sporo nauczyło, jak choćby dokładnej organizacji czasu i zajęć, punktualności, wyrobiło kondycję i dało życiową wiedzę, jak choćby jak sobie radzić w sytuacjach kryzysowych, gdy nie ma czasu na myślenie, a pomocy akurat wokół nas nie ma.

Wojsko właśnie tym ciężarem i wyciskiem jaki daje szwejom właśnie uczy życia i hartuje osobowość - jeśli odbędziesz zasadniczą to zobaczysz, że życie stanie się o wiele łatwiejsze i przyjemniejsze, zaczniesz doceniać tak proste rzeczy jak łóżko, własną łazienkę czy swoje wygodne buty, w których chodzisz na co dzień.

Nie przeczę - patolki też bywały, ale jak wszędzie na świecie. Tak samo w wojsku, jak i na kolei, czy w górnictwie, czy w bankach, czy w każdej innej branży, wszędzie zawsze gdzieś jakaś patolka będzie miała miejsce. Po prostu zbyt zgeneralizowaliście pogląd, że całe wojsko i zasadnicza to jedna patolka, że tam jest tylko źle, syf i nie ma z tego żadnych pozytywów, a tak właśnie nie jest.

No ale dość na dzisiaj, bo zaraz zacznę się rozpisywać, a wolę to zrobić na spokojnie jutro i poświęcić trochę czasu na przeczytanie jeszcze raz całego tematu i napisanie konkretnego posta.


- ET40 - 27.08.2012

flanker napisał(a):ET40 na ogół praktycznie każdy kto jest po zasadniczej narzeka na wojsko, rzadko kiedy są jakieś od tego wyjątki, to wręcz norma. Ale po jakimś czasie zaczynają doceniać ( i może nawet nie chcą się do tego jawnie przyznać albo nie zdają sobie z tego sprawy), że jednak wojsko ich sporo nauczyło, jak choćby dokładnej organizacji czasu i zajęć, punktualności, wyrobiło kondycję i dało życiową wiedzę, jak choćby jak sobie radzić w sytuacjach kryzysowych, gdy nie ma czasu na myślenie, a pomocy akurat wokół nas nie ma.
Siedzisz w ich głowach?
flanker napisał(a):Wojsko właśnie tym ciężarem i wyciskiem jaki daje szwejom właśnie uczy życia i hartuje osobowość - jeśli odbędziesz zasadniczą to zobaczysz, że życie stanie się o wiele łatwiejsze i przyjemniejsze, zaczniesz doceniać tak proste rzeczy jak łóżko, własną łazienkę czy swoje wygodne buty, w których chodzisz na co dzień.
Te rzeczy można zacząć doceniać znacznie wcześniej, a jeżeli nie - to wystarczy po prostu zacząć samemu się utrzymywać i samemu sobie opłacać te łóżko, łazienkę i buty. Przymusowe więzienie nie jest do tego potrzebne.

[ Dodano: 2012-08-27, 22:06 ]
A poza tym to wojsko w końcu ma uczyć umiejętności bojowych, czy szeroko pojętego "życia", bo priorytety chyba się rozmyły...


- Maciej - 27.08.2012

flanker napisał(a):sporo osób tutaj się wypowiada mając zerowe pojęcie o wojsku i przytaczając tak idiotyczne argumenty do dyskusji, że tylko śmiałem się czytając co niektóre wypociny

Czekamy więc na obalenie tychże argumentów. Moich? :-P

flanker napisał(a):jeśli odbędziesz zasadniczą to zobaczysz, że życie stanie się o wiele łatwiejsze i przyjemniejsze, zaczniesz doceniać tak proste rzeczy jak łóżko, własną łazienkę czy swoje wygodne buty, w których chodzisz na co dzień.

I tyle pieniędzy z budżetu państwa idzie, by 19-letni Iksiński docenił własną wersalkę? 8-) ale ok, rzeczywiście lepiej odłożyć to na jutro, też padam z nóg...


- flanker - 28.08.2012

Postanowiłem wreszcie wypowiedzieć się w tym temacie i wesprzeć Mariusza na którego "znachorzy" tematu naskoczyli niesłusznie. Niektórzy trochę racji mają w pewnych kwestiach, w innych pieprzą od rzeczy, ale o tym później.


Maciej napisał(a):Spotkałem się z poglądem, że wojsko przydałoby się, by "wychować faceta", bo mamy coraz większy odsetek "zniewieściałych chłopaczków", "niedorajd w rurkach", "męskich sierot", "ciap", czy też wszelkich odmian "wołowego". Ale czy to nie zakrawa na paranoję, by państwo musiało wychowywać każdego 19-latka? Nie mam zamiaru łożyć z moich podatków na wychowanie dorosłych facetów i nie to jest chyba istotą wojska.


A zdajesz sobie sprawę jaka młodzież cię otacza ( chodzi o większość/ogół, nie o wszystkich dosłownie) i jak się zachowują? Brak dyscypliny, dobrego wychowania, brak jakiegokolwiek sportu i kondycji, tym samym totalne lenistwo, zażywanie wszelkiego rodzaju używek od alkoholu, fajek po ćpanie, niezaradność, brak jakiegokolwiek choćby cienia patriotyzmu w nich, za grosz szacunku do kogokolwiek i czegokolwiek, no i tak ma to wyglądać dalej jak jest teraz?

W szkole możesz olać nauczyciela i nie słuchać go, możesz w ogóle szkołę rzucić w cholerę jak się uprzesz - twój wybór, wolna wola. Na WF w dzisiejszych czasach znaczna większość młodzieży nie chodzi i olewa to. Dlaczego? Bo są LENIWI. Nic im się nie chce, nawet głupich 45 minut zrelaksować się grając w kosza czy biegając dookoła parku w ramach odstresowania od lekcji. Nie, a po co - lepiej produkować kolejne zwolnienia lekarskie i w ten czas gnić na ławce żrąc fast foody i słodycze, albo chlać na torach koło szkoły browary, tyć i zamieniać się w świniaka. Dostęp do zwolnień lekarskich jest diabelnie łatwy, wszyscy prawie z tego korzystają i olewają totalnie WF. Lepiej być tłuściewem, żreć śmieciowe żarcie, jarać szlugi i siedzieć na fejsie, albo grać w gry komputerowe. A dlaczego tak się często słyszy, że coraz młodsze dzieciaki mają nadwagę, problemy z kręgosłupem itd. i lekarze biją na alarm? To się znikąd nie bierze.

Do czego pije? Brak młodzieży kondycji i sportu. W wojsku masz przymus - karzą ci to i to robić, nie masz wyboru. Zaraz wolnościowcy i anarchia będzie mordę drzeć, że człowiekowi nic nie powinno się kazać itd. a to gówno prawda - czasem człowiek powinien być do różnych rzeczy zmuszany, bo na dobre mu to wyjdzie. Przyjdzie taki leniwy grubas do woja co w szkole na WFach nie ćwiczył i wpier.... batony, poćwiczy, porządnie potyra przez te kilka miesięcy, przestanie żreć słodycze, pizze itp. i wyjdzie wyćwiczony, szczupły, z porządną sylwetką. Będzie zdrowszy, będzie czuć się lepiej i jeszcze wyprzystojnieje, bo jak wiemy panienki się oglądają za facetami z sześciopakiem i dobrą klatą, a nie za grubasami z bojlerem z przodu ( to samo jest z nami facetami). True story, sam się stałem takim grubasem przez lenistwo, śmieciowe żarcie itd. i teraz zapieprzam, żeby wyjść na ludzi i wyglądać jak człowiek.


Dalej - brak dyscypliny. Od tego "bezstresowego wychowania" obecnej młodzieży się w dupach poprzewracało. Widziałeś te artykuły w mediach i filmiki co wyprawiają na lekcjach i jak gnoją nauczycieli? No ale cóż - rodzice olewają i tylko się cieciają z takimi bachorami, nauczyciel nic nie może, bo od razu że "znęca się nad uczniem" i taki gnojek robi co chce. A potem dorasta i idzie taki w świat, robi tu i ówdzie burdy bo myśli, że mu wszystko wolno. Odbyłby zasadniczą, albo przymusowo jeszcze w gimnazjum byłby wysłany za karę w wakacje za wybryki w szkole na 2-miesięczny obóz wojskowy to od razu zacząłby inaczej chodzić i się zachowywać.


W dzisiejszych czasach patriotyzm wręcz wyginął. W szkołach w ogóle się go nie krzewi, lub w ciu*owy sposób, młodzież utrwala sobie ze skretyniałych mediów, że patriota - idiota, błędnie zaczynają to kojarzyć z bieganiem z kwiatami i zniczami pod Pałacem Prezydenckim itd. taki schemat się szerzy i się im utrwala, no i nie ma się co dziwić, że nie ma w nich żadnego poczucia wspólnoty, jedności, jakiegoś uczucia do kraju w którym żyją. Ich dziadkowie walczyli o nasz kraj, oddawali za niego życie, rodzice w Solidarności walczyli z komuną, wielu siedziało w więzieniach i było internowanych, a oni sobie wolą się nachlać i naćpać dopalaczy, wziąć spraya i pomalować bohomazami jakiś pomnik czy tablicę związaną z Polską. Tak to ma wyglądać? Czy to rzeczywiście jest dobre?

Media też utrwalają ten brak patriotyzmu i chory stosunek do państwa - zauważ że prawie zawsze i to nawet sami politycy używają tego określenia (!!!) mówi się: "w tym kraju/ten kraj/to państwo".
Jaki "ten", jakie "to?! To jest NASZ kraj, NASZE państwo, NASZ NARÓD, a nie kur.. jakiś ten! Mają ci wszyscy ludzie w dowodach obywatelstwo polskie, urodzili i wychowali się w Polsce, a mówią o swoim państwie jak o obcym, jakby się go wstydzili. To jest patriotyzm? To jest dobre podejście i tak powinno być?

Dalej co do patriotyzmu dzisiaj jakbyś zrobił ankietę to większość tych kretynów nie zna słów choćby pierwszych dwóch zwrotek polskiego hymnu, nie potrafią wymienić wszystkich symboli narodowych, nie znają podstawowych, najważniejszych dat historycznych związanych z Polską. W USA wiedzą - hymn, symbole i podstawową wiedzę o ich kraju zna każdy, od bezdomnego po prezydenta. Zostali nauczeni tego w szkołach. Skoro w Polsce system oświaty jest tak beznadziejny i nie ma w nim miejsca na trochę przymusu i dyscypliny, to nie lepiej choć część tych ludzi przyuczyć w wojsku? Bo tam na pewno będą to mieli wryte w pamięć.

Nie podoba się w Polsce? Proszę bardzo, droga wolna - na ziemniakach w Irlandii, na szparagach w Reichu, w Londynie na magazynie, czy we wcześniej wspomnianym niemieckim kalifacie zawsze czeka lukratywna posada pomywacza, a dla bardziej ambitnych praca w zakładach mięsnych w trybie trzyzmianowym jako junior wurstmacher.


Gdzie jest jakaś jedność, jakieś poczucie wspólnoty? W wojsku działa się zespołowo, razem. Uczysz się życia w grupie i działania w niej - nawali jeden, wszyscy obrywają za niego równo po dupie. Nie ma tego chorego egoizmu i źle pojmowanej indywidualności jaka dzisiaj jest modna - kolega z łóżka obok nie posprząta po sobie to ty sprzątasz za niego, inaczej cały pluton będzie zapier... za karę. A np. jakiś czas później ty coś źle zrobisz i on to zauważy, to on poprawia twój błąd, żeby samemu nie być za ciebie karanym i żeby cały oddział nie miał przechlapane. Plus też to, że ty wcześniej mu pomogłeś. Może i środkiem przymusu się to wywołuje, ale daje to efekty. Uczysz się w wojsku wspólnoty, działania zespołowego i odpowiedzialności. Właśnie... ODPOWIEDZIALNOŚCI - odpowiadasz za cały pluton nawet jako zwykły szeregowy, a nie tylko za swoją dupę. Tak samo twoi koledzy z szeregu - albo działacie razem, wspólnie i wzajemnie sobie pomagacie, albo wspólnie obrywacie, jesteście je... za błędy itd. To też jest po to żeby na wojnie działać razem, zespołowo, jak dobrze naoliwiona maszyna, wszystko działa wspólnie, razem, zespołowo. Ja kryję ciebie, ty kryjesz mnie. Ja dostanę w nogę to ty mnie niesiesz. Tak to działa... A w obecnym podejściu młodzieży taki jeden z drugim jakby kolega mu padł ranny olałby go i uciekał gdzie pieprz rośnie, bo jego dupsko jest najważniejsze.


Brak szacunku - w wojsku nauczą się szanować wszystko, od szczoteczki do zębów i nitki z igłą, po pomieszczenie w którym jedzą i śpią. Nauczą się szacunku do wartości, własnego munduru, posiłku jaki otrzymają całodziennym zapier...lu.
A teraz obecnie jak jest? Ani ludzi starszych, ani kobiet, ani symboli narodowych czy religijnych, dosłownie nic to bydło nie szanuje. Dlaczego? Bo zostali tak nauczeni, że można wszystko i wszystkich olewać, gardzić nimi i nie szanować, że zamiast pomóc staruszce wsiąść do tramwaju to lepiej ją popchnąć z bara - "a co tam niech się wyje.. moher na chore kości, ważne że ja mam gdzie usiąść w tramwaju. A ona? A ch... mnie to obchodzi, ja jestem święty i tyle."
Szkoła ma to w dupie, rodzice mają to w dupie, to kto ma to bydło tego szacunku uczyć jak nie wojsko? Przymus, przymus i jeszcze raz przymus - porządny ostry rygor, pozapier... jeden z drugim trochę i dostanie ostry objazd od d-cy to od razu inaczej będzie chodzić i się zachowywać. Zalęgły się pierdy w dupach gówniarzom, nie wiedzą jak się wyszaleć, to tak chodzą i robią dym w szkołach, na ulicach, domach itd.


Co do chodzących w rurkach, czy jak to niektórzy tu ujęli "ubierających się oryginalnie" to jest to trochę stereotyp, ale naprawdę - czasem widzę na ulicy takie ***, że ręce opadają. Nie zrobiłby taki jednej pompki, nie przybiłby nawet jednego gwoździa, do tramwaju podbiegnie ledwie 50 metrów to już zdycha i umiera, wygląda jak pół facet - pół kobieta, ma makijaż!!! ( tak tak - coraz częściej się z tym spotykam), dłonie gładkie jak u laski, nakremikowane itd. To ma być facet? Ktoś nosi rurki - ok, jak wygląda normalnie i się normalnie zachowuje to spoko. Ale ten typ o jaki chodziło gdy ktoś tam mówił o rurkach itd. to konkretniej hipsterzy, na ogół często można ich spotkać w galeriach i centrach miast, np. na rynkach. Jest to dziwna subkultura, żaden z nich nie przyzna się do bycia hipsterem, bo "on jest oryginalny i nie należy do żadnej subkultury". Tak mogę takiemu rzec: no tak, szkoda cię bardzo chłopczyku - wyglądasz jak 5 tys. innych tobie podobnych na rynku, ubieracie się w te same, identyczne koszule w kratę z tandetnych sieciówek jak H&M, śmieszne kapelusiki i okulary zerówki, chociaż wad wzroku nie macie, ale jesteś oryginalny i wyjątkowy, no i oczywiście jak podkreślasz nie podążasz za żadną modą i nie należysz do żadnej subkultury, taaak.

[Obrazek: Cool-story-bro.jpg]


Pisałeś że nie masz zamiaru kasy łożyć na wojsko, zatem rozumiem, że (przykładowo) na nową willę Tuska, nowego Mercedesa Kalisza, czy firmę Pawlaka wolisz łożyć i ci to odpowiada i jest to słuszny wydatek, tak? Że lepiej łożyć kasę na utrzymywanie wielu skazańców, którzy powinni byli za gwałcenie i mordowanie dzieci, kobiet itd. zostać od razu zabici, a żyją sobie w ciepłych wygodnych celach, codziennie dostają świeżą prasę, oglądają telewizję itd. jakby byli na wczasach. No takich przykładów znalazłbym jeszcze tysiące, ale te wystarczą - tak więc zastanów się czy nie lepiej by było jednak wydawać podatki na wojsko niż na utrzymywanie wielu skur.. czy to w więzieniach czy na posadkach w Sejmie.


Bagatelizujesz w późniejszym poście tego tematu, że wojna nam nie grozi, oj typowy błąd, typowy 8-) Nie chcesz mieć wojny - to się do niej szykuj! Tak brzmi powiedzenie i stara, dobra, jakże mądra wojskowa rada. Mariusz W. doskonale wam to napisał wcześniej - sytuacja polityczna na arenie międzynarodowej jest zmienna jak w kalejdoskopie i nigdy nie wiecie, czy np. za 3 dni się nie okaże że wybuchnie wojna między nami, a kimś tam z jakiegoś błahego powodu. Takie bagatelizowanie tego tematu do czego doprowadziło II RP wszyscy wiemy. To samo działo się w XVIII wieku i wiele wiele razy wcześniej - zbagatelizowano temat wojny, że nam nie grozi, olano zbrojenia itd. i wtedy gdy nasi się kłócili w sejmie o pierdoły, to kilka państw wykorzystując sytuację i słabość naszego wojska, zawarło pakt, zatarło rączki i sobie się podzieliło naszym państwem jak tortem. W II RP mieliśmy pakty z Francją, sojusze z Anglią, pakty o nieagresji itd. I co? I nas wydymali bez mydła wszyscy, bez wyjątku. NIKT nam nie pomógł, WSZYSCY nas olali, Rzesza i ruscy nas najechali, rozgrabili, wsie popalili, ludzi pomordowali. Taaaak, no ale przecież wojna nam nie groziła, można było spać spokojnie...

Dojdzie do wojny i wpadniemy pod zabory to zobaczycie dopiero wtedy czym jest więzienie i przymus, brak szacunku do drugiego człowieka i gnojenie przez trepów z obcego wojska. Wtedy d-ca z wojska cię nie objedzie i nie karze ci pompować jak odmówisz wykonania polecenia, tylko będziesz mieć od razu przystawioną lufę do głowy przez jakiegoś trepa z Rosji. To jest rzeczywiście lepsze? Porządna, dobrze wyszkolona i wyposażona, oraz liczna armia wraz z szybką do zmobilizowania rezerwą po zasadniczej to podstawa. Sama armia zawodowa nie wystarczy - jest stanowczo za mała. Do tego z jej wyposażeniem i wyszkoleniem też różnie bywa, więc jeśli nie potrafimy stworzyć armii dobrej jakościowo, to stwórzmy dobrą ilościowo. Sowieci i Amerykanie tak właśnie wygrali IIWŚ - nie jakością, ale ilością ;-) Radzę poczytać o jakości sprzętu, organizacji i dowodzeniu armii niemieckich, a radzieckich i amerykańskich. Także nie zawsze jakość jest lepsza i wygrywa z ilością. Czasem po prostu dużo trepa wystarczy do wygrania i tyle ^^


Kolejną kwestią jest to, że wielu z was ( przeciwników poboru) wypowiada się, mając zerowe pojęcie o zasadniczej, wojsku zawodowym, MONie itd. Ilu z was ma kogoś w rodzinie kto był zawodowym? Ilu z was ma kogoś z rodziny/znajomych kto odbył zasadniczą i nie wymigał się zwolnieniem, ucieczkami czy studiami? Ilu z was odbyło służbę w wojsku czy choćby coś na jej wzór podobnego? No właśnie.... Wypowiadacie się o tym temacie, przemądrzając się i gasząc sensownie piszącego Mariusza debilnymi tekstami o ołowianych żołnierzykach itd. No ale tak - zawsze najwięksi "znawcy" i "eksperci" mają najwięcej do powiedzenia o tematach, na które mają najmniejsze, bądź też całkiem zerowe pojęcie.

Z wojskiem jestem związany od urodzenia. Mieszkałem na początku życia przez kilka lat na jednostce wojskowej z rodziną w internacie zanim dostaliśmy mieszkanie. Wychowywałem się od małego wśród żołnierzy i zawodowych i tych na zasadniczej i bardzo dobrze to wspominam. Później ( choć już wielu z nich to emeryci) mieszkałem i nadal mieszkam na osiedlu wojskowych. Wszystkie rodziny to ludzie, którzy wcześniej pracowali w wojsku albo nadal pracują, byli żołnierzami zawodowymi. Wiem od nich jak jest, od ich dzieciaków z którymi się od małego chowałem jak się żyje i sam po sobie.

Czasem (bardzo rzadko, tylko w awaryjnych sytuacjach) jak nie miał kogo załatwić ojciec mi do opieki, a miał coś pilnego do załatwienia to przyjeżdżał z żołnierzem na zasadniczej z jednostki żeby mnie przez kilka godzin popilnował. Fajne chłopaki, można było pogadać i się pośmiać, naprawdę w porządku. Byli pomocni i uczynni, jakoś potrafili się zająć dzieciakiem takim jak ja czy moja siostra. A to nie był przymus, po prostu dobry układ i przysługa. On się zgadzał na to by przyjechać na parę godzin z ojcem i popilnować dzieciaka d-cy, a w zamian dostawał dodatkowo w podzięce jakąś pejotkę (PJ - przepustka jednorazowa) czy łatwiej było mu o dłuższą przepustkę na święta itd. Też plus dla niego, bo mógł się wyrwać z koszar choć na chwilę. Niby można by to nazwać kolesiostwem, ale co w tym złego? Równie dobrze mógł powiedzieć staremu NIE i zalegać na koju w koszarach, albo łoić w karty ze szwejami, bo akurat ma "wolne" - jego wybór, do tego regulamin go nie może zmusić. No ale jak wiemy lepiej sobie pomagać i tu jest przykład, że jeśli się jest wzajemnie wobec siebie w porządku w trudnych sytuacjach, to tylko można zyskać, przymusu nie było.


No ale ad vocem, bo się rozjechałem trochę, a nie o tym temat. Większość z was narzeka, że zasadnicza była zła, że to tylko patolka i moloch, że dobrze iż ją zlikwidowali itd. itd. A dlaczego? Bo wam od dziecka zewsząd było to wpajane, że to tylko przymus, więzienie, patologia itd. i takie chore stereotypy wam się utrwaliły. Narzekacie, że 2 lata to za długo i 9 mies. to też za długo? A wiecie jak wygląda służba w Rosji? :-) U nas to dosłownie sielanka, w porównaniu z patolką jaka tam miała miejsce. Za płotem mam byłe radzieckie koszary wojskowe ( teraz już obecnie osiedla, domki) i to i owo się człowiek dowiedział i zobaczył. Również sporo wiem od znajomego ruska z Legnicy, który po odbyciu służby w tamtych właśnie koszarach po iluś latach wrócił z ZSRR do Polski i zamieszkał właśnie w Legnicy, jeszcze za czasu PRLu. Także patologia w naszym wojsku to nic przy ruskich, czy jakimś woju z krajów trzeciego świata.


Co do tych opinii, że w samym wojsku i na zasadniczej była patolka to i tak i nie. Fala, kocenie itp. no było to, ale kiedyś, dawno, daaawno temu. Mój stary zaczynał służbę w latach 80tych i mówił, że już wtedy "fala" była pojęciem raczej historycznym i to co on przeżył było niczym przy tym, gdy w czasach głębokiego PRLu szwejów naprawdę gnojono. A już gadanie tych co załapali się na ostatki zasadniczej i mówienie czego to oni nie przeżyli jest naprawdę śmieszne. W szczególności jak ktoś kto przytoczył tutaj artykuł ze stronki ASG, no aż rzeknę po młodzieżowemu - b**** please :lol:
Opowiada taki "komandos" tam, który na ogół biega z innymi harcerzykami (bo to na ogół harcerze) z plastikowym pistolecikiem na "strzelanki" od święta po lasach, jak to strasznie było w wojsku, jak źle, czego on tam nie przeżył, a później wy to wszystko łykacie jak młode pelikany :-D Naprawdę, aż tak strasznie w wojsku nie było i wcale nie jest. A już zasadnicza po 2004 roku to śmiechu warte, serio.
Poznałem trochę ludzi bawiących się w ASG i są normalni niektórzy z nich, ale większość to gówniarze z harcerstwa uważających się za wielce wojaków i znawców, mających mleko pod nosem, wydających hajs starych na zabaweczki, biegających z plastikowymi gnatami po lasach chaotycznie i nie znających podstawowych zasad taktyki. Sam trochę miałem okazji się bawić w ASG i wiem, że jest to zabawa, ale do wojska ma to tak daleko jak z ziemi na Jowisza.


Co innego zasadnicza ta w głębokim PRLu; mam wujka który służył w marynarce na początku lat 60tych i wierzcie mi - ostatki zasadniczej, te 9 miesięcy i te wygłupy które nazywane są "falą" to wczasy w porównaniu z tym co on przeżył ;-) Rodzinę widział raz do roku, ląd też jakoś tak, bo i taka służba, d-ca gnoił go okrutnie i jego kolegów. Raz jak spóźnili się z kumplem na zbiórkę jakieś 20 sekund to szorowali pokład statku sami we dwóch mając w ręce po jednej skarpetce (ofkors własne). Robili to przez 6 godzin póki d-ca im nie odpuścił, dłonie mieli całe do krwi zajechane. Jak się dowiedział ich d-ca, że się z niego nabijali kiedyś tam, to wpadł na pomysł że będzie ich musztrować w nocy, w sztorm (!!!) aż do południa, a dodam że byli w samej bieliźnie, nawet bez butów. Dostawali tak debilne i ciężkie rozkazy, że normalnie lepiej było już chyba wyskoczyć z tego statku. Także prawdziwa fala i ostre gnojenie szwejów było, ale dawno temu.


Jest musztra, są rozkazy, regulamin, obowiązki i ten jednak przymus. Ale nie jest to takie straszne. Później jak wychodzi się z woja zawsze fajne znajomości i przyjaźnie zostają, wiele wspólnych, często bardzo zabawnych historii się opowiada rodzinie i znajomym jakie się przeżyło, również też poczucie jedności między wami a chłopakami z waszego plutonu zostaje - jak rezerwa wychodziła to zawsze trzymali się razem, jak kogoś z nich ruszyli to wszyscy szli na pomoc - bo we krwi zostało im poczucie jedności i zasada "wszyscy za jednego".

W wojsku też na zasadniczej mogłeś się nauczyć masę pożytecznych rzeczy. Zrobić papiery na różnego rodzaju sprzęt, od tego prostego po koparkę, ciężarówkę itp. Nawet prawo jazdy można było zrobić. Można było pokończyć przydatne kursy jak pierwszej pomocy itp. Poza tym jeśli już poznałeś wojo i zaczęło ci odpowiadać to jak w nim jest, a np. pochodziłeś z wioski gdzie było ogromne bezrobocie i nie miałeś tam żadnych perspektyw to mogłeś zostać, iść na nadterminowego i potem na zawodowego, albo od razu na zawodowego i szkółkę kończyć. Ba! Można było też zrobić w wojsku maturę, jak w szkolę średniej się nie udało. Wojsko zapewnia ci dach nad głową ( czy to na jednostce czy przydziela mieszkanie), ciepłe wyro, jedzenie, mundur, żołd i pewną pracę, z której z dnia na dzień cie nie wywalą. Było trochę takich, którzy właśnie po zasadniczej decydowali się pracować w MONie. Bo wojsko daje stabilizację, dobrą przyszłość i przyzwoite zarobki. Do tego najszybsza z możliwych emerytura, wszelkie dodatki, 13stki itd. których w zwykłej robocie nie uświadczysz.

Ja sam byłem w organizacji wchodzącej w skład struktur MONu i NSRu, patriotycznej i z wartościami, sięgającej historią I wojny światowej, nawet ciut wcześniej. Założony przez Piłsudskiego ZS Strzelec był podstawą armii w bitwie Cud nad Wisłą, również w IIWŚ wielu Strzelców tworzyło oddziały walczące z ruskimi czy niemcami.
Regulamin w Strzelcu był żywcem zerżnięty z tego wojskowego, tylko to i owo zmienione, wręcz minimalnie, tylko z nazwy. Mundury, sprzęt, musztra, stopnie itd. wszystko to samo co w wojsku. Na ulicy zwykły cywil zawsze myślał że jesteśmy żołnierzami na zasadniczej. No i też traktowanie i służba taka była. Nie było to obowiązkowe - dobrowolne, kto chciał to tam szedł, musu nie było. Pompowało się do zdechnięcia za karę za każdą pierdołę, pady i "kaczy chód" też do zdechnięcia, nosiło się ciężki plecak, torbę z maską i całym OP1 plus replikę AK ważącą tyle samo co prawdziwy kałach przez całe doby, biegało po poligonie, kopało okopy, robiło pompki w "nocniku" na głowie i mając na sobie OP1, maskę plus cały osprzęt w upał tuż po bieganiu właśnie w tym OP1 z gratami ( to jest dopiero wycisk) itd. Choć już kilka lat w nim nie służę, to do dziś pamiętam wszystko czego się nauczyłem, od hymnu po strzelanie z broni i formowanie szyków bojowych. Nauczyłem się wszystkiego czego nauczyłbym się w wojsku.
I tak jeśli przyjdzie wojna czy jakaś kryzysowa sytuacja wiem jak działać, jak się zachowywać, jak szybko i sprawnie ubrać OP1 w razie skażenia terytorium gdzie na naukę czasu nie ma, również jak udzielić pierwszej pomocy, obsłużyć broń, wykopać okop itd. Jeśli przyjdzie wojna to co sobie myśleliście, że będziecie piwko drynić i czekać jak inni załatwią za was problem? Nie ma! Brać dupę w troki i do boju, każda para rąk się liczy do pomocy. A warto wiedzieć i umieć to i owo, żeby rzeczywiście na coś się przydać, a nie być tylko jemiołem od noszenia gratów i układania worków z piaskiem.


Także pobór może idealny nie był i powinien być zreformowany, ale powinien był zostać. Wojsko całkowicie zawodowe zostało wprowadzone zbyt szybko i w zły sposób, jest chaotycznie zarządzane, słabo wyposażone i daleko mu do profesjonalizmu i wysokiej jakości. Doszło do takich patologii ( wiem od znajomych oficerów), że nie mają kim dowodzić. Teraz kompania liczy tyle ludzi co pluton (!!!), gdzie kiedyś jak była zasadnicza to jednak tych 120 chłopa liczyła (te 4-5 plutonów). Dlaczego? Bo nie ma zasadniczej. Nie szeregowych, kaprali itd. bo zawodowi idąc drogą awansów cały czas pną się w górę i doszło do takiej patologii, że porucznik dowodzi jednym pojazdem/drużyną, podczas gdy powinien dowodzić całą kompanią w myśl struktur i podziału obowiązków w wojsku. Masa generałów, leśnych dziadków grzeje stołki i nie dopuszczają młodych, brak szeregowych w wojsku, przestarzałe technicznie wyposażenie i uzbrojenie, do tego jest go za mało do potrzeb, wszechobecny chaos i burdel jaki panują, powodują że naszemu wojsku daleko do profesjonalizmu i jakości. Skoro nie potrafimy postawić na jakość, trzeba było postawić na ilość tak jak pisałem wcześniej.

Jeśli nie pobór, to powinni wprowadzić dla wszystkich obowiązkowe przeszkolenie wojskowe, trwające tak do pół roku, gdzie wszyscy, łącznie z kobietami bez względu na studia itp. musieliby je odbyć ( wyjątkiem byliby tylko ci z wysoką kategorią niepełnosprawności) po ukończeniu 18 lat lub szkoły średniej. Tam powinni wszyscy być uczeni tego, co może im się przydać w życiu i na wypadek wojny oraz krzewić w nich patriotyzm.

Uciekacie i panicznie boicie się tego wojska, a aż tak źle tam nie było. Zawsze większość z zasadniczej narzeka po wyjściu, jak to strasznie tam było, a z czasem i biegiem lat wspominają to z łezką w oku i sentymentem. Jest przymus, jest rygor, ale to tylko na dobre wychodzi. Czasem jak człowiek ma trochę władzy nad sobą to staje się lepszy, ot taka prawda.

Owszem w wojsku była słynna fala, kocenie itd. i zdarzały się czasem patolki - jak wszędzie. W większości przypadków fala przechodziła łagodnie, lekki wycisk na początku i już były koty normalnie jak staluchy traktowane. Czasem pojedyncze przypadki były gnojone, czy też kaprala ułańska fantazja ponosiła przy koceniu, ale to się zdarzało sporadycznie.


Także moja rada - czasem ( w szczególności tych co na ostatki zasadniczej się załapali) słuchajcie z dystansem, bo często pieprzą jak to strasznie nie było, a to nie prawda. Wojsko to jednak wojsko, przecież nie jechali tam na wczasy, picie piwa, papierocha, pogaduchy i strojenie głupich min tylko służyć krajowi, ojczyźnie. Owszem jest wycisk, jest ciężko, ale nie aż tak żeby porównywać wojo do więzienia, obozu koncentracyjnego itp. bo już zauważyłem że niektórych z was w tym temacie to wyobraźnia ponosi. Polecam mniej durnych filmów, czytania pierdół pisanych w necie przez harcerzyków i słuchania tych "prawdziwych rezerwistów", tylko pogadać z kimś kto jest zawodowym i z tymi ludźmi, którzy służyli bardzo bardzo dawno temu, w głębokim PRLu ( starzy wujkowie, dziadkowie) żeby mieć porównanie i wiedzieć jak było i jak jest.

Pobór powinien wrócić, ale powinien być zreformowany, a dla wszystkich bez wyjątku czy studiuje itd. powinno być obowiązkowe, odpowiednie przeszkolenie i nauka tego, co może się w życiu na wypadek W przydać, jak również w trakcie powodzi, katastrof ekologicznych itp. jak i w życiu codziennym, np. pierwsza pomoc. Również też podstawowa wiedza o historii Polski i trochę patriotyzmu powinno być zaszczepione w ludziach, skoro szkoła nie spełnia tego.


Mam nadzieję, że mój wyczerpujący i długi wywód nie był pisany na marne, ale temat jest tak duży że można by o wiele więcej jeszcze napisać. Także mam nadzieję, że co niektórzy zmienią zdanie na temat poboru ;-) Trochę racji mieliście, że to wszystko powinno było być poddane reformie i że zdarzały się patolki, ale w wielu kwestiach przesadziliście i naskoczyliście niesłusznie na Mariusza, czasem pisząc mu tak gówniane teksty na odczepne jak choćby ten o ołowianych żołnierzykach, że ręce mi opadły.

Moje zdanie - pobór powinien wrócić i być poddany głębokiej reformie, a wszyscy obywatele po ukończeniu 16-18 roku życia powinni odbyć przynajmniej w ciągu jednych wakacji, czy tuż po szkole bez względu na wszystko odpowiednie przeszkolenie. Nawet kiedyś istniało coś takiego jak OC - Obrona Cywilna, coś mniej więcej w tym klimacie.


- Mariusz W. - 28.08.2012

flanker: Mocno napisane.

flanker napisał(a):Wtedy d-ca z wojska cię nie objedzie i nie karze ci pompować jak odmówisz wykonania polecenia, tylko będziesz mieć od razu przystawioną lufę do głowy przez jakiegoś trepa z Rosji.
Tu trochę przesadziłeś. Żaden trep z Rosji raczej nie będzie przykładał nam lufy do głowy. Bardziej spodziewałbym się tego po talibach.

Powiedz mi jeszcze, czy służba zasadnicza powinna trwać 24 miesiące (tak jak do niedawna było)? Jeśli nie, to ile?
Jak się odniesiesz do poniższego cytatu o 24-miesięcznej służbie zasadnicznej?
Maciej napisał(a):Ale tak na serio, to z pewnością nauka podstawowych czynności wojskowych nie zajmuje dwóch lat. W linku który podałem, uczyli się tego przed przysięgą, a więc miesiąc, góra dwa. Plus nauka innych podstawowych umiejętności, oj, to na pewno dwóch lat nie zajmie. Nawet jeśli miałoby się do czynienia z bandą przygłupów. ;-D



- flanker - 28.08.2012

Mariusz W. co do służby wojskowej powinna ona trwać najkrócej 18 miesięcy. Dlaczego? Ano dlatego, że poza podstawowym szkoleniem unitarnym żołnierza, trzeba go jeszcze wielu innych rzeczy nauczyć, utrwalić i wpoić to co jest na unitarce, oraz wykorzystać go jako potencjalną jednostkę w armii do różnego rodzaju zadań czy ćwiczeń w normalnej pracy wojska. Przecież żołnierze zawodowi muszą mieć kim dowodzić i mieć oddziały złożone z jakichś ludzi, a tych obecnie jest jak na lekarstwo z racji zlikwidowania poboru. Żołnierzami zawodowymi rzadko kiedy są szeregowi, a nawet jeśli to krótko, bo droga awansu jest szybka i zaraz z niego stają się podoficerami, a przecież kadra ma dowodzić, a nie robić za "mięso armatnie" w polu.

A dlaczego wojsko się dwoi i troi, kładzie miliony na promocję i zachętę młodych ludzi do służby, cały czas poprawiają ofertę pracy jako szeregowy w wojsku, bawią się w takie rzeczy jak NSR itp.? Bo nie mają ludzi!!! Zlikwidowanie poboru odbiło się mega czkawką na liczebności oddziałów, zostało wprowadzone stanowczo za szybko, chaotycznie, bez żadnego przygotowania i teraz robią co się da, żeby się nie okazało że w trakcie wojny Polska wystawi do walki przykładowo batalion o rzeczywistych zdolnościach i liczebności w sile jednej kompanii, gdzie z kilku kompanii batalion powinien być zestawiony. Są określone liczby ludzi z ilu powinien się dany oddział i pododdział składać, poniżej tych liczb traci zdolność bojową i operacyjną.

Także zasadnicza powinna trwać co najmniej 18 miesięcy, bo tyle potrzeba żeby potencjalnego rezerwistę porządnie przeszkolić, utrwalić mu nabytą wiedzę i doświadczenie, oraz przede wszystkim wykorzystać jego samego jako potencjalną jednostkę bojową w ćwiczeniach, zadaniach i normalnej codziennej pracy armii zawodowej. Przecież pobór nie był tylko po to by przeszkolić szwejów, a później żeby zbijali bąki na jednostkach.

W obecnym wojsku doszło niestety do patologii, że brak nam szeregowych, kaprali itd. a mamy za to całą masę kadry, oficerów i generałów ( przy tak niewielkiej armii mamy ponad 100 generałów!). Drogi oczekiwania awansu nie można bardziej wydłużyć, chętnych nie napływają tysiące, więc tak właśnie jest, a nie inaczej. Teoretycznie wiele oddziałów w polskiej armii to widmo, bo przykładowo kompania powinna liczyć 100-120 osób, w latach 90tych mój stary dowodził kompanią która nierzadko liczyła nawet i 150 chłopa. Na dzień dzisiejszy kompanie liczą często po 30-40 osób i mniej, co jest po prostu śmieszne, bo są w sile raptem plutonu. Jest tylko kadra w nich, szeregowych nie ma, albo są w szczątkowych ilościach.

I jeszcze niektórzy piszą w tym temacie takie pierdoły że nasze wojsko i tak liczy za dużo ludzi... Spójrzcie na wielkość naszego kraju i liczebność naszej armii ( rzeczywistą, a nie zakładaną).

A co do cytatu, który tam przedstawiłeś Mariuszu, no cóż... Chyba dość się wypowiedziałem wcześniej i dałem wyraźnie do zrozumienia co sądzę o tego typu "ekspertyzach" ;-)


- ET40 - 28.08.2012

Tak myślałem, nie dość, że nie przekonałeś mnie do zmiany zdania, to jeszcze utwierdziłeś mnie w tym, że to ja mam rację.
Zaczynamy!

flanker napisał(a):W szkole możesz olać nauczyciela i nie słuchać go, możesz w ogóle szkołę rzucić w cholerę jak się uprzesz - twój wybór, wolna wola.
Nie dziwi mnie to zupełnie, nie ma grupy zawodowej o której miałbym tak fatalne zdanie, jak o nauczycielach. Oceniam rzecz jasna większość/ogół a nie wszystkich (bo i sam miałem okazję być uczony przez nauczycieli, których wspominam bardzo dobrze, jednak policzyć ich mogę na palcach jednej ręki), ale rozpisywać się nie mam zamiaru bo i po co? Jeszcze nazbyt się rozpędzę i wyprodukuję coś podobnego do tego, co napisałeś o polskiej młodzieży...Na szczęście jest niż demograficzny, stąd nauczycieli potrzeba mniej i może okaże się to dobrą okazją do selekcji. Obawiam się jednak, że ze szkół powylatują w dużej części lepsi nauczyciele, za to ze słabszymi "plecami".
Cytat:Na WF w dzisiejszych czasach znaczna większość młodzieży nie chodzi i olewa to. Dlaczego? Bo są LENIWI.
Nie dlatego, że są LENIWI, tylko dlatego, że te lekcje są generalnie BEZNADZIEJNIE prowadzone. Zresztą o ile lekcje WF (dobrze prowadzone) mają sens w okresie intensywnego rozwoju kośćca i mięśni - podstawówka, gimnazjum, początek szkoły średniej - to zupełnie nie rozumiem, dlaczego taki nacisk stawia się na ten przedmiot (WF: 3-4 godziny tygodniowo - matematyka: 2-3 godziny w tygodniu!) od drugiej klasy liceum/technikum wzwyż. Kto nie ma ochoty - ten nie zażywa ruchu, to jego wybór, tym bardziej, jeżeli jest pełnoletni.
Cytat:. A dlaczego tak się często słyszy, że coraz młodsze dzieciaki mają nadwagę, problemy z kręgosłupem itd. i lekarze biją na alarm? To się znikąd nie bierze.
No patrz i to pomimo lekcji WF od początku podstawówki aż do matury lub nawet studiów.
Cytat:Do czego pije? Brak młodzieży kondycji i sportu. W wojsku masz przymus - karzą ci to i to robić, nie masz wyboru.
No tak, kot nie ma żadnych praw. Na pewno wpływa to pozytywnie na psychikę młodego człowieka i eliminuje wszelkie antyspołeczne zachowania w przyszłości, mamy cudowny lek na przestępczość, wandalizm i brak szacunku dla innych, hurra! Do tego jeszcze ze względu na silne powiązania między psychiką a zdrowiem fizycznym na pewno nie grożą mu w przyszłości choroby serca, kośćca i inne takie... A tak wymyje podłogę szczoteczką do zębów, ponapier... się ze współtowarzyszem niedoli jakimś i będzie ok.
Cytat:Przyjdzie taki leniwy grubas do woja co w szkole na WFach nie ćwiczył i wpier.... batony, poćwiczy, porządnie potyra przez te kilka miesięcy, przestanie żreć słodycze, pizze itp. i wyjdzie wyćwiczony, szczupły, z porządną sylwetką.Będzie zdrowszy, będzie czuć się lepiej i jeszcze wyprzystojnieje, bo jak wiemy panienki się oglądają za facetami z sześciopakiem i dobrą klatą, a nie za grubasami z bojlerem z przodu ( to samo jest z nami facetami).
A co cię interesuje jego samopoczucie (tym bardziej, że nim gardzisz, bo jest gruby)? Jego sprawa, czyż nie?
Cytat:Dalej - brak dyscypliny. Od tego "bezstresowego wychowania" obecnej młodzieży się w dupach poprzewracało.Widziałeś te artykuły w mediach i filmiki co wyprawiają na lekcjach i jak gnoją nauczycieli?
A kiedyś to nauczyciel mógł bezkarnie znęcać się nad uczniem. Role w wielu przypadkach się odwróciły, ot co. Na jednych i na drugich powinien być taki bat, żeby ani jednej, ani drugiej stronie nie przyszło do głowy "gnojenie". Chociaż sam uważam, że szczególnie rozwydrzona część młodzieży powinna przechodzić specjalne "szkolenia" dla tzw. trudnej młodzieży, swego czasu sam Roman Gie jako minister edukacji miał pomysł utworzenia czegoś w rodzaju szkół specjalnych kształcących z naciskiem na resocjalizację trudnych jednostek w izolacji od normalnych osób, które obecnie są zagrożone przez szkolną dzicz. I był to jedyny chyba pomysł RG, jaki popieram i to w stu procentach.
Poza tym strasznie rozpaczasz nad losem nauczycieli a zwróć uwagę na to, jak dzicz szkolna sobie lubi używać często na innych uczniach, z różnych powodów, na wszystkich szczeblach edukacji. TO jest problem a nie pojedyncze przypadki, kiedy nauczycielowi zakładają śmietnik na głowę (sprawa toruńska sprzed prawie 10 lat!!!).
Cytat:No ale cóż - rodzice olewają i tylko się cieciają z takimi bachorami, nauczyciel nic nie może, bo od razu że "znęca się nad uczniem" i taki gnojek robi co chce. A potem dorasta i idzie taki w świat, robi tu i ówdzie burdy bo myśli, że mu wszystko wolno. Odbyłby zasadniczą, albo przymusowo jeszcze w gimnazjum byłby wysłany za karę w wakacje za wybryki w szkole na 2-miesięczny obóz wojskowy to od razu zacząłby inaczej chodzić i się zachowywać.
Cytat:a oni sobie wolą się nachlać i naćpać dopalaczy, wziąć spraya i pomalować bohomazami jakiś pomnik czy tablicę związaną z Polską.
Nie no, dobre! Big Grin Aż do 2009 roku nie było żadnych burd, żadnego bazgrania po ścianach i pomnikach i tak dalej. A ćpania...och, tego to w ogóle nie było, nikt nie wiedział, co to jest. Zwłaszcza w latach 90. 8-)
Cytat:A teraz obecnie jak jest? Ani ludzi starszych, ani kobiet, ani symboli narodowych czy religijnych, dosłownie nic to bydło nie szanuje. Dlaczego? Bo zostali tak nauczeni, że można wszystko i wszystkich olewać, gardzić nimi i nie szanować, że zamiast pomóc staruszce wsiąść do tramwaju to lepiej ją popchnąć z bara - "a co tam niech się wyje.. moher na chore kości, ważne że ja mam gdzie usiąść w tramwaju. A ona? A ch... mnie to obchodzi, ja jestem święty i tyle."
Ale czemu operujesz tylko tak skrajnymi przypadkami, jak celowe wywrócenie staruszki? Widziałeś kiedyś taką sytuację? Wybierasz specjalnie przykłady wycięte ze skrawków medialnej papki i krzyczysz jak pierwsza strona "Faktu".
Cytat:Szkoła ma to w dupie, rodzice mają to w dupie, to kto ma to bydło tego szacunku uczyć jak nie wojsko? Przymus, przymus i jeszcze raz przymus - porządny ostry rygor, pozapier... jeden z drugim trochę i dostanie ostry objazd od d-cy to od razu inaczej będzie chodzić i się zachowywać. Zalęgły się pierdy w dupach gówniarzom, nie wiedzą jak się wyszaleć, to tak chodzą i robią dym w szkołach, na ulicach, domach itd.
:->
Cytat:Co do chodzących w rurkach, czy jak to niektórzy tu ujęli "ubierających się oryginalnie" to jest to trochę stereotyp, ale naprawdę - czasem widzę na ulicy takie ****, że ręce opadają. Nie zrobiłby taki jednej pompki, nie przybiłby nawet jednego gwoździa, do tramwaju podbiegnie ledwie 50 metrów to już zdycha i umiera, wygląda jak pół facet - pół kobieta, ma makijaż!!! ( tak tak - coraz częściej się z tym spotykam), dłonie gładkie jak u laski, nakremikowane itd. To ma być facet? Ktoś nosi rurki - ok, jak wygląda normalnie i się normalnie zachowuje to spoko. Ale ten typ o jaki chodziło gdy ktoś tam mówił o rurkach itd. to konkretniej hipsterzy, na ogół często można ich spotkać w galeriach i centrach miast, np. na rynkach. Jest to dziwna subkultura, żaden z nich nie przyzna się do bycia hipsterem, bo "on jest oryginalny i nie należy do żadnej subkultury". Tak mogę takiemu rzec: no tak, szkoda cię bardzo chłopczyku - wyglądasz jak 5 tys. innych tobie podobnych na rynku, ubieracie się w te same, identyczne koszule w kratę z tandetnych sieciówek jak H&M, śmieszne kapelusiki i okulary zerówki, chociaż wad wzroku nie macie, ale jesteś oryginalny i wyjątkowy, no i oczywiście jak podkreślasz nie podążasz za żadną modą i nie należysz do żadnej subkultury, taaak.
Jeszcze nie widziałem na ulicy nikogo o takiej fizjonomii, a już zwłaszcza, jeżeli chodzi o płeć męską, ale nie o tym chciałem... Przede wszystkim nie musi ci się podobać czyjś ubiór, masz swój i najważniejsze, żeby on ci się podobał, więc co cię obchodzi, jak kto inny się ubiera? Niech nosi te okulary zerówki (paskudne swoją drogą), apaszki, rurki itd. Nie umówisz się z nim na randkę, więc w czym problem?
Cytat:zatem rozumiem, że (przykładowo) na nową willę Tuska, nowego Mercedesa Kalisza, czy firmę Pawlaka wolisz łożyć i ci to odpowiada i jest to słuszny wydatek, tak?
Nie.
Cytat:Że lepiej łożyć kasę na utrzymywanie wielu skazańców, którzy powinni byli za gwałcenie i mordowanie dzieci, kobiet itd. zostać od razu zabici, a żyją sobie w ciepłych wygodnych celach, codziennie dostają świeżą prasę, oglądają telewizję itd. jakby byli na wczasach. No takich przykładów znalazłbym jeszcze tysiące, ale te wystarczą - tak więc zastanów się czy nie lepiej by było jednak wydawać podatki na wojsko niż na utrzymywanie wielu skur.. czy to w więzieniach czy na posadkach w Sejmie.
Zapraszam do tematu o karze śmierci, jest na forum.
Cytat: Takie bagatelizowanie tego tematu do czego doprowadziło II RP wszyscy wiemy. To samo działo się w XVIII wieku i wiele wiele razy wcześniej - zbagatelizowano temat wojny, że nam nie grozi, olano zbrojenia itd. i wtedy gdy nasi się kłócili w sejmie o pierdoły, to kilka państw wykorzystując sytuację i słabość naszego wojska, zawarło pakt, zatarło rączki i sobie się podzieliło naszym państwem jak tortem. W II RP mieliśmy pakty z Francją, sojusze z Anglią, pakty o nieagresji itd. I co? I nas wydymali bez mydła wszyscy, bez wyjątku. NIKT nam nie pomógł, WSZYSCY nas olali, Rzesza i ruscy nas najechali, rozgrabili, wsie popalili, ludzi pomordowali. Taaaak, no ale przecież wojna nam nie groziła, można było spać spokojnie...

Dojdzie do wojny i wpadniemy pod zabory to zobaczycie dopiero wtedy czym jest więzienie i przymus, brak szacunku do drugiego człowieka i gnojenie przez trepów z obcego wojska. Wtedy d-ca z wojska cię nie objedzie i nie karze ci pompować jak odmówisz wykonania polecenia, tylko będziesz mieć od razu przystawioną lufę do głowy przez jakiegoś trepa z Rosji. To jest rzeczywiście lepsze? Porządna, dobrze wyszkolona i wyposażona, oraz liczna armia wraz z szybką do zmobilizowania rezerwą po zasadniczej to podstawa. Sama armia zawodowa nie wystarczy - jest stanowczo za mała. Do tego z jej wyposażeniem i wyszkoleniem też różnie bywa, więc jeśli nie potrafimy stworzyć armii dobrej jakościowo, to stwórzmy dobrą ilościowo. Sowieci i Amerykanie tak właśnie wygrali IIWŚ - nie jakością, ale ilością Radzę poczytać o jakości sprzętu, organizacji i dowodzeniu armii niemieckich, a radzieckich i amerykańskich. Także nie zawsze jakość jest lepsza i wygrywa z ilością. Czasem po prostu dużo trepa wystarczy do wygrania i tyle ^^
Dlatego trzeba dążyć do stworzenia w miarę licznej (bo nie liczebność jest najważniejsza, popatrz ile radzieckich żołnierzy zginęło i jak przetrzebiona została ludność ZSRR w czasie II wojny światowej), dobrze wyszkolonej (to dużo ważniejsze), dobrze wyposażonej i sprawnej armii zawodowej. USA mają armię zawodową i jakoś udaje im się bombardować inne kraje demokracją i wolnością (w zamian za ropę) i żołnierzy ani sprzętu im nie brakuje. Żołnierz - choćby nawet dobrze wyszkolony - wyposażony w zdezelowany, zacinający się karabin i stary hełm jest tylko mięsem armatnim, a wysyłanie mięsa armatniego na wojnę jest po prostu nieetyczne (chyba, że kraj jest już naprawdę pod ścianą).
Cytat:Kolejną kwestią jest to, że wielu z was ( przeciwników poboru) wypowiada się, mając zerowe pojęcie o zasadniczej, wojsku zawodowym, MONie itd.
Wojsko zawodowe w Polsce istnieje, więc po co wywołujesz ten temat?
Cytat:No ale ad vocem, bo się rozjechałem trochę, a nie o tym temat. Większość z was narzeka, że zasadnicza była zła, że to tylko patolka i moloch, że dobrze iż ją zlikwidowali itd. itd. A dlaczego? Bo wam od dziecka zewsząd było to wpajane, że to tylko przymus, więzienie, patologia itd. i takie chore stereotypy wam się utrwaliły. Narzekacie, że 2 lata to za długo i 9 mies. to też za długo? A wiecie jak wygląda służba w Rosji? U nas to dosłownie sielanka, w porównaniu z patolką jaka tam miała miejsce. Za płotem mam byłe radzieckie koszary wojskowe ( teraz już obecnie osiedla, domki) i to i owo się człowiek dowiedział i zobaczył. Również sporo wiem od znajomego ruska z Legnicy, który po odbyciu służby w tamtych właśnie koszarach po iluś latach wrócił z ZSRR do Polski i zamieszkał właśnie w Legnicy, jeszcze za czasu PRLu. Także patologia w naszym wojsku to nic przy ruskich, czy jakimś woju z krajów trzeciego świata.
Ciekaw jestem jakie jest w takim razie twoje zdanie o ruskiej służbie zasadniczej.
Cytat:A już zasadnicza po 2004 roku to śmiechu warte, serio.
Każdy kto tylko chciał mógł się wymigać, faktycznie po co taki twór utrzymywać Wink
Cytat:Wojsko całkowicie zawodowe zostało wprowadzone zbyt szybko i w zły sposób, jest chaotycznie zarządzane, słabo wyposażone i daleko mu do profesjonalizmu i wysokiej jakości.
Welcome to Poland, póki nie zaczniemy doganiać Zachodu przynajmniej w kwestiach gospodarczych na jakąś wielką poprawę nie ma co liczyć. Ale i tak lepsza mała armia dobrze wyposażonych i wyszkolonych zawodowców niż większa armia przymusowych, wyposażonych w jakieś stare kapiszony, szkolonych w zakresie czyszczenia sracza szczoteczką do zębów.
Cytat:Uciekacie i panicznie boicie się tego wojska, a aż tak źle tam nie było. Zawsze większość z zasadniczej narzeka po wyjściu, jak to strasznie tam było, a z czasem i biegiem lat wspominają to z łezką w oku i sentymentem. Jest przymus, jest rygor, ale to tylko na dobre wychodzi. Czasem jak człowiek ma trochę władzy nad sobą to staje się lepszy, ot taka prawda.
To jaką funkcję w końcu miałaby mieć zasadnicza służba wojskowa? Szkoleniową, czy wychowawczą, bo się pogubiłem już dawno w tym!?
Cytat:Mam nadzieję, że mój wyczerpujący i długi wywód nie był pisany na marne
Nie był - tylko utwierdziłeś mnie w moim przekonaniu na temat przymusowego więzienia młodych obywateli.
Cytat:Nawet kiedyś istniało coś takiego jak OC - Obrona Cywilna, coś mniej więcej w tym klimacie.
Dziś jest taki przedmiot w szkołach, jak PO - Przysposobienie Obronne, kiedyś też zresztą był. Natomiast to, jaka jest przywiązywana do niego waga to materiał na temat "bóle i żale".

Mariusz W. napisał(a):Żaden trep z Rosji raczej nie będzie przykładał nam lufy do głowy. Bardziej spodziewałbym się tego po talibach.
:lol: To się uśmiałem. :lol:
My się nie musimy na razie przejmować talibanem, większy problem ma z tym zachodnia Europa, chociaż kiedyś nam się w końcu dużą czkawką może odbić branie udziału w krzewieniu demokracji irackiej i afgańskiej.