Liczba postów: 3 909
Liczba wątków: 159
Dołączył: 01.02.2011
Reputacja:
0
Przed miesiącem zabrałem się za hodowlę wąsa.
Niestety po tym czasie stwierdzam że nie jest on do końca taki jak powinien. Przede wszystkim, nabiera coraz większych skłonności do kręcenia się i stroszenia, przez co trudno nad nim zapanować i czasami samowolnie wchodzi do nosa.
Chciałbym żeby włosie układało się na boki, a ono uporczywie idzie w dół. Czy da się to jakoś wymodelować? Poza tym, nie wiem jak go przycinać, jak często, czym, itd. Czy są jakieś kosmetyki do pielęgnacji wąsa?
Jestem z rodziny bez kolejowych tradycji i nie mam u kogo się poradzić. Pytam poważnie.
Bahnfahren ist unser Business
Liczba postów: 926
Liczba wątków: 10
Dołączył: 13.06.2010
Reputacja:
0
Jakie masz włosy takie masz wąsy.
Jeżeli masz miękkie, bujne i (co w tym przypadku oczywiste) kręcone wąsy to możesz sobie co najwyżej pozwolić na bujny zarost, wąsy nie będą układać.
Możesz je delikatnie potraktować brylantyną (tylko nie za dużo bo będzie widać jakbyś miał tłuste) i mocno zaczesać na boki, wtedy wyjdzie Ci taki gładki i równy, acz raczej nienaturalny (coś podobnego jak sobie robili Węgrzy, ale te podkręcone końcówki można sobie podarować).
A co do przycinania to ścinaj dalej jeżeli idzie od razu wokół ust. Prędzej czy później powinno coś "wykiekłować" na boki, ale nie wszyscy mają do tego skłonności - to wrodzone (przepraszam za porównania ale podobnie jak ty miał Hitler).
Z kosmetykami (jeżeli takie wgl. są) to nie baw się z nimi jak baba bo i tak nic nie dadzą.
A tak na uboczu: widzę że cię ładnie wzięło. Teraz to raczej wszyscy golą wąsy niż je zapuszczają.
Moje ściąłem w Nowy Rok 2005 roku (obiecałem żonie, ona była tego największym sceptykiem). A co do kolejarskich tradycji to nie widzę większego związku : )
...
Liczba postów: 6 881
Liczba wątków: 156
Dołączył: 04.06.2010
Reputacja:
26
psim napisał(a):Jestem z rodziny bez kolejowych tradycji i nie mam u kogo się poradzić. Pytam poważnie. To nie chodzi o tradycje kolejowe tylko związkowe!
Cytat:(przepraszam za porównania ale podobnie jak ty miał Hitler)
Jeszcze kolega Psim gestu solidarności nie okazuje z wypędzonymi
A Ty Paweł, dopij tę kolejkę, sprawdź czy wszyscy są przykryci i idź spać...
Po pierwsze, wolę pić wódkę niż pisać wiersze.
PL-KSL
Liczba postów: 3 909
Liczba wątków: 159
Dołączył: 01.02.2011
Reputacja:
0
Lubuszanin, dzięki! Jeszcze powalczę i zobaczę co będę w stanie z tym zrobić
Jedno jest pewne: wąs wzbudza wielkie zainteresowanie wśród znajomych, i chyba jakieś poważniejsze traktowanie u obcych
Bahnfahren ist unser Business
psim bo wąs postarza, nadaje poważnego wyrazu twarzy i sprawia zupełnie inne wrażenie niż broda. Sam wiem, bo jesienią/zimą kilka miesięcy nosiłem wąsa ;-)
Liczba postów: 3 909
Liczba wątków: 159
Dołączył: 01.02.2011
Reputacja:
0
Ale co dziwne, ludzie wcale nie "dają" mi więcej lat niż przedtem. Tylko wyczuwam jakiś jakby większy szacunek i posłuch, zwł. u młodszych
Bahnfahren ist unser Business
Liczba postów: 8 026
Liczba wątków: 365
Dołączył: 04.06.2010
Reputacja:
2
psim napisał(a):Tylko wyczuwam jakiś jakby większy szacunek i posłuch, zwł. u młodszych Dobra, dobra!
Liczba postów: 281
Liczba wątków: 6
Dołączył: 13.06.2010
Reputacja:
0
A ja mam bródkę + wąsy, będzie już z 3 lata. Z doświadczenia mogę Ci powiedzieć, że jeśli będziesz czesał i przycinał końcówkę, gdy zacznie dotykać Ci ust (przynajmniej ja tak robię) w końcu wąsy zaczną Ci się układać. A co do przycinania, mam elektryczną maszynkę, ktora nie nadaje się do niczego, oprócz właśnie przycinania brody i wąsów, gdyż ma dość fajny trymer.
Liczba postów: 354
Liczba wątków: 30
Dołączył: 23.08.2010
Reputacja:
0
psim, W skansenie jak miałeś ubraną czapkę to wyglądałeś na warczącą 40stkę
Liczba postów: 2 555
Liczba wątków: 134
Dołączył: 15.03.2011
Reputacja:
0
Podepnę się pod temat, tylko pójdę w nieco innym kierunku.
Ostatnio przeszedłem do tradycyjnego golenia. Nie, nie brzytwą, bo wydaje mi się być zbyt niebezpieczna, trzeba to umieć i odpowiednio ją utrzymywać. W ruch poszły żyletki i pędzel.
Dlaczego? Golenie dla mnie zawsze było nieprzyjemną koniecznością. Goliłem się bo musiałem, aby schludnie – w mojej opinii – wyglądać. Z samego golenia nie czerpałem bowiem żadnej przyjemności, zwyczajnie nie lubiłem tego.
Korzystając z okazji że skończyły mi się kosmetyki, postanowiłem coś z tym zrobić. Pomyślałem, że może warto powrócić do sprawdzonych metod mojego ojca i dziadka, chociaż nawet oni już ich nie stosują. A przy okazji poszerzyć swój patriotyzm ekonomiczny. :-)
Po rozeznaniu kupiłem taki zestaw:
pędzel: Kozłowski
krem do golenia: Lider Classic
maszynka: Treet Starline (Pakistan)
ostrza: Polsilver Super Iridium
balsam po goleniu: łagodzący Tołpa
płyn po goleniu: Wars Classic
Jak widać, jest kilka produktów tradycyjnych, ale nie wszystko dało się kupić polskie. Maszynek już się nie produkuje w Polsce. Jest jedna mała firemka w Zielonce, trochę taka firma-krzak, która „gdzieś” produkuje plastikowe maszynki za 4 zł. Zrobiłem sobie wycieczkę do tej firmy, bo chyba tylko tam można kupić ich produkty. Używałem krótko, bo jaka cena taka trwałość – maszynka starcza na kilka goleń, po czym plastik się odkształca i nie da się normalnie używać. Ta sama firma oferuje także maszynki metalowe firmy pakistańskiej, dobrze oceniane – też kupiłem i służy dobrze. Lepsze to od koncerniaków. Do tych polskich, plastikowych maszynek były dołączone w opakowaniu polskie żyletki, już nieprodukowane ale w Zielonce wciąż były w ofercie. I chyba kupiłem ostatnie żyletki polskiej firmy, bo gość który kupował 2 dni po mnie w opakowaniu miał dołączone żyletki pakistańskie.
Musiałem więc do tych 3 szt. ostatnich polskich żyletek dokupić jeszcze żyletki Polsilver – choć polskiej marki, to produkowane przez koncern Gillette w Piotrogrodzie. W chwili obecnej są to najbardziej polskie żyletki.
Najwięcej wydałem na pędzel. Oj, cena prawie zaporowa. Ale za jakość się płaci, widać że porządna robota, a do tego włosie bobra, które najlepiej się do tego nadaje.
Od prawie 1,5 miesiąca golę się takim zestawem i różnica jest ewidentna. Teraz golenie, choć trwa odrobinę dłużej, to mimo to jest rytuałem samym w sobie, a nie nieprzyjemną koniecznością. Z satysfakcją odstawiłem wynalazki z zapychającym się trójostrzem i paskiem nawilżającym (w rzeczywistości uczulającym), czy jakieś jednorazówki powodujące wzrost ilości odpadów.
Początki są trudne: skóra nieprzyzwyczajona do takiego golenia, a ja nie miałem obranej techniki golenia. Nie ma tu idealnych wzorców, bo każdy twarz ma inną i z innym zarostem. Ale z każdym goleniem coraz lepiej wykształca się technikę i teraz zacięcia mi się nie zdarzają.
W sumie inwestycja się zwraca: krem do golenia jest tańszy od żelu, zużywa się go kapkę na całe golenie, żyletki są o wiele tańsze od jednorazówek czy głowic do popularnych maszynek. Powiększyłem swój patriotyzm ekonomiczny – ci którzy byli w Goczałkowicach-Zdroju zapewne pamiętają moją reakcję na musztardę zagranicznego koncernu . No ale przede wszystkim jest różnica w jakości – golenie jest dokładniejsze, ewidentnie, co szczególnie czuć pod włos.
Mam nadzieję, że nikogo nie zamęczyłem tym wywodem, ale stwierdziłem że warto się podzielić tymi doświadczeniami i przemyśleniami.
Na koniec, tak prezentuje się niemal cała kosmetologia i chemia gospodarcza na moim kwadracie:
Wszystko polskie.
Dla porównania, tak prezentuje się patriotyzm ekonomiczny psima, tyle że niemiecki (mam nadzieję, że się nie obrazi za udostępnienie :-D – przy okazji dziękuję mu za towarzystwo i pomoc w wyprawie do Zielonki):
Liczba postów: 4 536
Liczba wątków: 165
Dołączył: 01.02.2011
Reputacja:
4
Skoro nie ma już maszynek polskich (Polsilver robi też jednorazówki, ale to szmelc) to kupuj europejskie chociaż, a nie azjatyckie, jak ma być patriotycznie :-)
Cytat:włosie bobra, które najlepiej się do tego nadaje.
:-P :lol: 8-)
Jaro
Mariusz W. daaawno temu praktykowałem to co Ty teraz, przerobiłem wiele maszynek, kremów, mydeł, żeli etc. i od kilku lat lecę na jednorazówkach trójostrzowych Wilkinsona (którym wszelkie Gillety, Fusiony, Mach 3 itp. nie dorastają do pięt i starczają na o wiele mniej czasu - sprawdzone organoleptycznie), do tego jakiś żel i tyle, po goleniu zaś balsam, teraz akurat mam Tołpę jak Ty i całkiem nieźle się sprawuje. Jednak zachęcony Twoim wpisem, wspomnieniami o dziadku jak codziennie rano się tradycyjnie golił i chęcią jakiejś zmiany chyba też się skuszę na powrót do tradycyjnego golenia :-D Kiedyś mi chodziła po głowie brzytwa i tylko tego nie udało mi się spróbować - koszta, konserwacja tradycyjnej brzytwy, oraz przede wszystkim umiejętność golenia się tym cudem i czasochłonność mnie nieco odstraszyły. Są co prawda też brzytwy na żyletki, ale to już nie to samo.
Po przewertowaniu forum poświęconego goleniu się doszedłem do wniosku, że najlepiej na początek będzie kupić tanie i ogólnodostępne: maszynka Wilkinson Classic w Rossmanie, do tego żyletki Polsilver Iridium (mocno zachwalane na owym forum) albo Isany w Rossmanie (bo te Wilkinsona to ścierwo), pędzel Isany, krem do golenia z Lidera albo Warsa (ach pamiętam czasy gimnazjum i liceum jak korzystałem z kosmetyków Warsa, Brutala, Old Spice'a itp. dziadkowych klasyków :-D ), no a balsam po goleniu już mam. Na początek to starczy, zobaczymy jak to będzie mi iść.
Mam twardy, gęsty zarost, który na dobitkę rośnie w różne strony (na twarzy normalnie, ale np. na szyi rośnie mi od lewej do prawej w poprzek), a jakby tego było mało wrażliwa skóra skłonna do podrażnień (jestem alergikiem). Tak więc podrażnienia, wiecznie zapychająca się maszynka, bądź też szarpiąca (ciągnąca) zarost od lat są u mnie nagminne. Przydałoby się właśnie coś agresywnego, co szłoby po twarzy jak po maśle.
Tak jak w Twoim przypadku dla mnie takie zwykłe golenie też jest nieprzyjemną koniecznością i nawet nie robię tego często, bo tego nie lubię, ale myślę że tradycyjne golenie odmieni i u mnie to podejście ;-)
Zapuściłem akurat ponad tygodniową brodę, więc zrobię test i za jakiś czas się tutaj wypowiem jak mi idzie tradycyjne golenie, czy rzeczywiście jest lepiej, taniej, wygodniej i przyjemniej, bo na pewno będzie dłużej i co do tego nie mam wątpliwości.
Liczba postów: 2 555
Liczba wątków: 134
Dołączył: 15.03.2011
Reputacja:
0
flanker napisał(a):[…] od kilku lat lecę na jednorazówkach trójostrzowych Wilkinsona (którym wszelkie Gillety, Fusiony, Mach 3 itp. nie dorastają do pięt i starczają na o wiele mniej czasu - sprawdzone organoleptycznie […]. Akurat Wilkinson od już od dłuższego czasu należy do Gillette, więc dajesz zarobić tej samej firmie. flanker napisał(a):[…] pędzel Isany […]. Przyglądałem się jemu. Fajny ma uchwyt, podobny do polskiego Kozłowskiego. Stosunek ceny do jakości jest dobry, ale robiony z włosia dzika (na opakowaniu piszą tylko że naturalne). Wolę jednak bobra. :-D flanker napisał(a):[…] krem do golenia z Lidera albo Warsa […]. Dobry jest jeszcze Ziaja Yego. Ziaja to w 100% polska firma, choć te „Ltd.” w nazwie wygląda podejrzliwie. Robią dobre kosmetyki, więc pewnie i krem do golenia będzie dobry. Ale nie mają w tym marki. Na sklepowej półce, obok Lidera, Warsa i Kanionu z Polleny-Ewy, krem z nazwą Yego wygląda co najmniej niepoważnie. flanker napisał(a):Zapuściłem akurat ponad tygodniową brodę, więc zrobię test i za jakiś czas się tutaj wypowiem jak mi idzie tradycyjne golenie, czy rzeczywiście jest lepiej, taniej, wygodniej i przyjemniej, bo na pewno będzie dłużej i co do tego nie mam wątpliwości. Na początku jest skrobanka i przynajmniej kilka zacięć. Dopiero po kilku goleniach wstępnie nabiera się wprawy. Tradycyjne golenie rano działa dosyć pobudzająco, ale na początek lepiej tego unikaj, aby dać się zagoić przez noc zacięciom i ogólnie pozwolić skórze zregenerować się do rana. Dodatkowym atutem jest to, że po kąpieli lub prysznicu skóra jest dobrze zmiękczona, więc golenie jest znacznie łatwiejsze. Takie ogolenie się rano i nastawienie na różne czynniki zewnętrzne może źle wpłynąć na skórę, która nie będzie przyzwyczajona do normalnego golenia. Takie są moja odczucia, a że mam tradycje kolejowe w rodzinie, to chyba są one prawidłowe.
Mariusz W. akurat z tzw. systemówek przerobiłem wszystko co dał rynek i powiem Ci że trójostrzówki jednorazowe z Wilkinsona z tą wyginającą się główką (nie chodzi o ruchomość główki) miażdżą wszelkie Gillety jakością, trwałością i efektywnością golenia, jednak ciągle mi czegoś brakowało w goleniu, stąd chęć powrotu do korzeni. Wiesz z tym to jest jak z Jacobsem, proszkami do prania, dezodorantami i innymi produktami z Niemiec i Polski - teoretycznie to samo, w praktyce te z Niemiec są o niebiosa lepsze jakościowo. Tak samo w przypadku tych jednorazowych systemówek - Wilkinson jest o wiele lepszy od Gillete'a, sprawdzone organoleptyczne ;-)
Wczoraj kupiłem zestaw dla początkujących nieco rozszerzony, polecany przez ludzi z brzytwa.org, a mianowicie: maszynka Wilkinson Classic (żyletki z tego można od razu wywalić - jednogłośnie mają opinie szitu), pędzel Isany z naturalnego włosia, żyletki z Isany (tak na próbę, podobno całkiem niezłe w stosunku jakość/cena), żyletki Polsilver Super Iridium i tutaj się na chwilę zatrzymam. Niestety to już nie jest to samo co kiedyś, przede wszystkim nie mają wiele wspólnego z Polską - produkowane w St. Petersburgu na licencji Gillette'a, poza tym tym dawnym prawdziwym Iridiumom do pięt nie dorastają. Jednakże z ogólnodostępnych żyletek w drogeriach te są najlepsze.
Kremy Wars i Lider, gdzie Warsa już kiedyś wraz z pędzlem używałem ;-) i mydło Proraso czerwone. Za całość zapłaciłem jakieś 7 dych, można było jednak odpuścić sobie mydło, jeden krem, paczkę żyletek Polsilvera i zestaw początkującego tak max po taniości zamknąłby się w okolicach 40zł i wszystko można dostać w jednym Rossmanie.
Mam długi, ponad tygodniowy zarost więc dzisiaj będzie solidny test bojowy sprzętu :-D Jeśli chodzi o tradycyjne golenie, polskie kosmetyki itd. to czytając brzytwę.org i patrząc na własne spostrzeżenia, doświadczenia to wiele znakomitych kosmetyków wszelakiej maści z polskim rodowodem została niesłusznie zapomniana przez społeczeństwo, zepchnięta w otchłanie kioskowych i społemowskich półek, z przyklejoną trwałą etykietką, że są dziadkowe. Jednak wiele z nich miażdży jakością o wiele droższe "markowe" produkty i przede wszystkim ceną. Może nasze nie mają tak ładnych opakowań, reklam etc. i zalatują wujowością i wąstością to warto jednak po nie sięgnąć, bo każdy znajdzie coś dla siebie. Miałem już okres przerabiania naszych kosmetyków kiedyś i teraz do niego wracam. Olewam wszelkie produkty z sieciówek, sięgam po starą sprawdzoną klasykę, która przede wszystkim ma o wiele więcej naturalnych składników, lepiej się sprawuje w użytkowaniu i jest o wiele wiele tańsza.
Tak więc na moich półkach niebawem oprócz Warsa i Lidera zagoszczą takie klasyki jak: Przemysławka, Consul, Fiord, Płyn Ogórkowy, Brutal, Derby, Kanion i wiele innych perełek jakie uda mi się odnaleźć :-) Oprócz kupowania przez neta zostaje szukanie w Społemach (w szczególności we Wrocku w Feniksie), lokalnych małych drogeriach, kioskach i w Lubawce, bo tam mam taką drogerię i kiosk z takimi klasykami, która się zatrzymała w czasie w latach 90tych 8-)
Liczba postów: 4 536
Liczba wątków: 165
Dołączył: 01.02.2011
Reputacja:
4
Ja kiedyś takiego kremu używałem, ale nie pamiętam nazwy, nie był to jednak jeden z tych, o których piszecie. Lepiej na tym, niż na piance.
Jaro
|