05.04.2013, 20:42
Przyczyny: zaniedbania techniczne, awarie osprzętu itd, ale to wszystko przegrywa czasem z jedną zasadniczą - biznesem.
Jeżeli komuś baaardzo zależy na wyeliminowaniu określonej marki (czyt. wykoszeniu konkurencji) to wystarczy "nakłonić" stosowne służby w zakładzie komunikacyjnym (jeśli są na to podatne) lub obciąć budżet do granic niemożliwości i uzyskujemy tzw zły "piar" (zbieżność z angielsko brzmiącym skrótem PR celowa i zamierzona), więc ta marka idzie w zapomnienie przy ew. warunkach przetargów itp. postępowaniu decyzyjnym.
Skutek: konkurencja ma otwartą drogę do wygrania przetargu itd.
Jeżeli przypadki pożaru pojazdów występują ostatnio w określonej firmie, zwykle tej samej marki, to powyższy wniosek nasuwa się sam. A że pasażerowie na tym mogą ucierpieć? A kto się tym przejmuje?
Przepraszam wszystkich czytających, nie mam żadnych dowodów rzeczowych na poparcie tej tezy w przypadku Wrocławia, ale pożary pewnych autobusów w Warszawie (o dziwo w pewnym okresie i tylko pewnej marki) skończyły się tak szybko, jak zaczęły, gdy prasa specjalistyczna (fachowe pisma samochodowe, nie sensacyjne bulwarówki) zaczęła dociekać przyczyny pożarów... Wspomniane tu SU18 stanowią poważną konkurencję dla pozostałych europejskich wytwórców, łącznie z największymi.
PS. Współczesne autobusy są w stanie jeździć bezawaryjnie setki tysięcy km. Autobusy Volvo są cenione w wielu krajach za bardzo wysoką jakość, wierzyć mi się nie chce w przypadkowe przyczyny techniczne pożarów... No gdyby one miały po 15 lat, wielki przebieg po ew. naprawie głównej, spaprane naprawy po kolizjach ... i był to jeden autobus na kilka lat, to może w przypadek bym uwierzył...
Jeżeli komuś baaardzo zależy na wyeliminowaniu określonej marki (czyt. wykoszeniu konkurencji) to wystarczy "nakłonić" stosowne służby w zakładzie komunikacyjnym (jeśli są na to podatne) lub obciąć budżet do granic niemożliwości i uzyskujemy tzw zły "piar" (zbieżność z angielsko brzmiącym skrótem PR celowa i zamierzona), więc ta marka idzie w zapomnienie przy ew. warunkach przetargów itp. postępowaniu decyzyjnym.
Skutek: konkurencja ma otwartą drogę do wygrania przetargu itd.
Jeżeli przypadki pożaru pojazdów występują ostatnio w określonej firmie, zwykle tej samej marki, to powyższy wniosek nasuwa się sam. A że pasażerowie na tym mogą ucierpieć? A kto się tym przejmuje?
Przepraszam wszystkich czytających, nie mam żadnych dowodów rzeczowych na poparcie tej tezy w przypadku Wrocławia, ale pożary pewnych autobusów w Warszawie (o dziwo w pewnym okresie i tylko pewnej marki) skończyły się tak szybko, jak zaczęły, gdy prasa specjalistyczna (fachowe pisma samochodowe, nie sensacyjne bulwarówki) zaczęła dociekać przyczyny pożarów... Wspomniane tu SU18 stanowią poważną konkurencję dla pozostałych europejskich wytwórców, łącznie z największymi.
PS. Współczesne autobusy są w stanie jeździć bezawaryjnie setki tysięcy km. Autobusy Volvo są cenione w wielu krajach za bardzo wysoką jakość, wierzyć mi się nie chce w przypadkowe przyczyny techniczne pożarów... No gdyby one miały po 15 lat, wielki przebieg po ew. naprawie głównej, spaprane naprawy po kolizjach ... i był to jeden autobus na kilka lat, to może w przypadek bym uwierzył...
Pozdrawiam serdecznie!