Chciałbym zapytać od kiedy i dlaczego właściwie zaczęliście interesować się koleją ?
Co skłoniło was do wybrania tej dziedziny na swoje hobby ? Oraz co was kręci najbardziej w kolei ?
Z mojej strony powiem ze praktycznie od młodych lat uwielbiałem jazdę pociągiem, ten niepowtarzalny klimat, stukot kół i ogólnie same przyjemne wspomnienia powodowały iż coraz bardziej polubiłem te "klimaty" .
W kolei najbardziej kreci mnie (obecnie jak i parę lat wstecz) ta niezwykła atmosfera związana z samą tylko otoczką podróży. Uwielbiam przyjść na stację, kupić bilet i wyruszyć gdzie tylko szyny poniosą
Od najmłodszych lat lubiłem z dziadkiem oglądać lokomotywy. Mimo iż dziadek był inżynierem i projektantem części do lokomotyw to tak naprawdę pasję do kolei mam w genach. Wszystko zaczęło się od opowieści dziadka na temat parowozów i lokomotyw a początkiem tego było opowiadanie jak to mój prapradziadek pracował na kolei Warszawsko - Wiedeńskiej. Ta piękna opowieść jest do dzisiaj przekazywana w mojej rodzinie z pokolenia na pokolenie taka tradycja.
Jak byłem mały czyli w latach 80, jeździliśmy koleją mniej więcej raz w miesiącu z Krakowa do Nysy do babci. Pierwszy raz podobno jechałem koleją tydzień po wyjściu ze szpitala porodowego (mama wzięła mnie pokazać rodzicom).
Zwykle jeździliśmy do Nysy dziennym lub nocnym pospiesznym Kraków - Jelenia Góra (tak wtedy były dwa dziennie a teraz nie ma żadnego pospiesznego na PMK). Był on na wagonach 111A. Czasami jechaliśmy jakimś innym pospiesznym do Kędzierzyna a z tamtąd do Nysy osobowym z wagonami Bipa, czasem ciągnięte przez parowóz. Dodatkowo w okolicach krakowa poruszaliśmy się często gdzieś składami EN57 lub Bipa (był na bipach osobowy Kraków - Przemyśl, którym jeździliśmy np. nad rabę do Cikowic. Zatem do 10 roku życia jeżdziłem raz w miesiącu koleją do Nysy + lokalnie. I zawsze te wyjazdy lubiłem. Nigdy nie narzekałem, że muszę się tłuc pociągiem. Dodatkowo podobała mi się kolej, w Kędzierzynie, zawsze chciałem oglądać zmianę lokomotywy na spalinową. Zatem już wtedy byłem MK choć nawet o tym nie wiedziałem.
W połowie lat 90 rodzice kupili samochód i po za wakacyjnymi wyjazdami na obozy żeglarskie na Mazurach, nie jeździłem koleją nigdzie. Czyli jeździłem tylko raz w roku. W tych czasach nie interesowałem się już za bardzo koleją.
Aż nadszedł rok 2001 i Microsoft Train Simulator. No i się zaczęło, setki godzin za wirtualnym nastawnikiem, potem robienie dodatków w proramach 3D. Zrobiłem m.in. modele 3D lokomotyw: SU45, SU46, ET40, ET42, SP32, Eaos a także wiele repaintów modeli innych autorów. Po pewnym czasie zacząłem jeździć na kółeczka na Podróżniku i to nawet nie w celu jazdy a w poszukiwaniu materiałów na tekstury. Mam sfotografowaną na tekstury zieloną kolej, której już nie ma.
Dziś pracuję i nie mam czasu poświęcać setek godzin na tworzenie modeli 3D więc już ich nie robię, jednak przyzwyczaiłem się do kółeczek i choć już nie potrzebuje zdjęć na tekstury to kółeczka weekendowe na podróżniku sobie czasem robię dla samej jazdy. Bo generalnie po za tymi kółeczkami koleją nie mam gdzie i po co jeździć, może jednie raz w roku nad Morze czy Mazury na wakacje.
Najbardziej lubię tabor jaki pamiętam z dzieciństwa. wagon 111A bez modernizacji, Bipa, EN57. Lubię też parowozy i dieselki na zapomnianych przez świat odludziach. Nie przepadam za nową koleją typu Pendolino czy Flirt. Nie wiem czy będzie mi się dalej chciało jeździć na kółeczka jak będzie tylko taka kolej. Brak otwieranych okien, układy siedzeń jak w PKS, wyciszone od kolejowego stukotu wnętrza, to nie dla mnie, zero klimatu.
To ja może trochę zaskoczę, ale jako małe dziecko bałem się pociągów, szczególnie pisku hamulców oraz brzęczka w EN57 (mam nawet zdjęcie z tamtych czasów jak siedzę w pociągu i zatykam uszy :lol: ). Za to interesowałem się dość mocno komunikacją miejską. Później zaczęły się spacery z tatą na kędzierzyński dworzec w niedzielne popołudnia. Na dworcu funkcjonowała wtedy budka z popcornem, zawsze kupowało się worek i oglądało się pociągi (m.in. osobówki do Raciborza na 2 x EN57, składy ze spalinówkami na Podsudeckiej czy zmiany loka w pośpiechach np. ze Stronia Śląskiego). Były też podróże koleją do rodziny w okolice Nowego Sącza z obowiązkową przerwą w Krakowie Głównym, który w tamtych czasach był moim ulubionym dworcem. No i oczywiście Kryniczanka, której walorów nie trzeba chyba opisywać i śp. posp. PRESOVCAN Kraków-Koszyce. Spędzałem też wiele czasu na sporządzaniu własnych wymyślonych map sieci kolejowych, wymyślaniu do nich rozkładów jazdy (teraz gdy to przeglądam i patrzę jakie wymyślałem nazwy stacji i pociągów to zastanawiam się skąd miałem takiego dobrego dealera :lol: ) i innych rzeczy oraz rysowaniu. Wszystkie te materiały mam zachowane do dziś. Patrząc z dzisiejszej perspektywy te rysunki wyglądają komicznie (przykładowy w załączniku do tego posta, może kiedyś się zbiorę i zeskanuję wszystkie). Później zacząłem czytać pl.misc.kolej (usenetowe) i relacje miłośników kółeczkujących wtedy po Polsce (którzy obecnie często lubią krytykować relacje pisane przeze mnie). Na pierwsze kółeczko wybrałem się 3 sierpnia 2004 i od tej pory rozpoczęły się regularne wyjazdy, z których relacje zamieszczam na swojej stronie. Z czasem zacząłem zaliczać też sieci tramwajowe. Oprócz zaliczania zbieram także bilety kolejowe i z komunikacji miejskiej (mam tego kilka pudeł) oraz inne materiały związane z koleją, interesuję się również rozkładami i taryfami. Zawodowo nie mam styczności z koleją, poza małym epizodem praktyk studenckich w Przewozach Regionalnych, co nie zmienia faktu że chciałbym kiedyś pracować w branży związanej z koleją lub komunikacją miejską. Niestety odkąd skończyłem studia i zacząłem pracę mam już mniej czasu na jeżdżenie (często chęć wyspania się czy odpoczęcia w domu w wolny dzień wygrywa z jakąś wycieczką).
DamianT napisał(a):Każde dziecko lubi pociągi, ale nie każde z tego wyrasta
Coś w tym jest!
U mnie też to tak wyglądało. Jak byłem mały, mieszkałem w Lublinie na siódmym piętrze u babci, skąd widać było linię kolejową nr 30 oraz 7. Moja mama pracowała na dworcu w budzie gastronomicznej i spisywała mi rozkład. Codziennie 3x dziennie obserwowałem pociąg z piętrusami jadący do/z Parczewa/Łukowa. Do linii tej mam ogromny sentyment właśnie z tego powodu. Chodziłem tam z dziadkiem na spacery, na most na Bystrzycy którego już nie ma, obserwowałem pociągi. Pamiętam (prędzej z opowieści, ale obrazek pociagu na przejeździe pamiętam), że jak jechaliśmy na wieś przez przejazd na ul. Turystycznej, kazałem czekać 20 minut aż będzie pociąg, żebym mógł go zobaczyć z bliska. Miałem wtedy 5 lat.
Najbliżej do pracy na kolei znalazłem się też około 5-6 lat, kiedy to bardzo miła pani dróżnik na przejeździe w Motyczu pozwoliła mi zamknąć szlabany przed nadjeżdżającym pociągiem. Sytuację pamiętam do dziś. ;-D
Potem przewozy na tej linii zastygły (2001 rok) a potem też i moje zainteresowanie koleją. Aż do 2011 roku. Rok wcześniej jechałem pierwszy raz pociagiem dalekobieżnym w USA, a w 2011 jakoś wskrzesiło się zamiłowanie do kolei i tak sobie jeżdżę, oglądam filmiki i uwielbiam pociągi.
Symbolicznym połączeniem dorosłej pasji z dziecięcą był pierwszy mój w życiu przejazd pasażerski linią 30 - po reaktywacji połączeń do Lubartowa w 2013 roku, a rok później do Parczewa. Niestety, szynobusem a nie pięrusem, ale zawsze.
Najbardziej lubię, podobnie jak norbis, samą podróż. Szczególnie w Polsce. W USA denerwuje mnie wyciszenie wagonów i brak otwieranych okien. W Polsce uwielbiam podróż starymi wagonami z bardzo głośnym stukotem wózków i ogólnymi dźwiękami starej infrastruktury. Świetnym uczuciem jest jazda 140 km/h po starej linii w starych wagonach z tym uczuciem, że to wszystko zaraz się rozpadnie. ]-> Ponadto uwielbiam sterczeć w otwartym oknie z wiatrem dającym mocno popalić twarzy i włosom
Barciur napisał(a):Najbardziej lubię, podobnie jak norbis, samą podróż. Szczególnie w Polsce. W USA denerwuje mnie wyciszenie wagonów i brak otwieranych okien. W Polsce uwielbiam podróż starymi wagonami z bardzo głośnym stukotem wózków i ogólnymi dźwiękami starej infrastruktury. Świetnym uczuciem jest jazda 140 km/h po starej linii w starych wagonach z tym uczuciem, że to wszystko zaraz się rozpadnie. ]->
Hehe, tego normalny zjadacz chleba nigdy by nie zrozumiał
Z racji tego, że na forum jestem nowy wypadało by się najpierw przywitać, a potem powiedzieć jak rozpoczęła się moja pasja związana z koleją :-) a więc mam na imię Andrzej i mieszkam w okolicy Poznania. Od dziecka lubiłem jeździć pociągiem, szczególnie wagonami typu "piętrus". W mojej okolicy jest już kilka tras nieczynnych, na których temat chciałbym się parę rzeczy dowiedzieć...
Kolej ma po prostu duszę . jest skomplikowana, ciężka i ciekawa. infrastruktura, trakcja, dworce, semafory i cały tabor dają tyle atrakcji i wrażeń...
dla mnie kolej to także azyl,ucieczka od codzienności. lubię wsiąść i tłuc się pociągiem bez celu, tylko po to , żeby obserwować tą cała infrastrukturę .... i raz po raz czuć pod tyłkiem pracę sprężarki w starszych EZT
lubię obserwować sygnały podawane na semaforach , oglądać opuszczone , klimatyczne stacyjki, niestety okrutnie zapuszczone...