Mariusz W., masz rację i nie masz racji :-).
Jestem za tym żeby - TAM GDZIE MOŻNA - używać polskich zamienników nazw / polskich tłumaczeń, ale w przypadku podanym przez Ciebie jest to tłumaczenie dla idei. Przykład z ryjbukiem / twarzoksiążką pokazuje że w pewnych kwestiach nie należy na siłę tłumaczyć na "nasze". Dla części osbób Ryjbuk / Twarzoksiążka ma wydźwięk ironiczny, ale są też przypadki które zamiast upraszczać sytuację utrudniają ją do stopnia paranoi 3 poziomu.
Wyobrażasz sobie pójście do sklepu i poproszenie o:
Płaskokrążek lustronumeryczny w ciastku na 50 sztuk
manipulator stołokulotoczny
sztywnopłytowy płaskokrążek informacjonośny
?
A jak już jesteśmy na "forum"...
Wersja lekka zamiast wersji mobilnej mi osobiście się podoba, chociaż nie wtajemniczeni mogą mieć problem ze zrozumieniem, ale cały czas testuję
międzymordzie na moim HTC i zauważam pewne błędy :-D
Tu jest ciekawy blog na temat tłumaczeń
http://tłumaczenie.net.pl/o-tlumaczeniach/kilka-slow-o-tlumaczeniu-nazw-wlasnych/
i jest też podany przykład poruszany wcześniej z
Paryżem jeśli chodzi o nazwy własne miejscowości.
Pozdrawiam
sm31-131
P.S. Jadłopodawca króluje u mnie od 3 miesięcy - najczęściej przy obiedzie - i do dziś mam podziw dla KMN za ten skecz.
[ Dodano: 2015-02-22, 16:38 ]
Z autopsji serwisu komputerowego:
Śliczna Blondynka - B, Serwisant - S
S - Dzień dobry, w czym mogę pomóc?
B - Dzień dobry, mam problem z laptopem
S - Co się dzieje?
B - "Gładzik" nie reaguje jak go dotykam...
S - (Chwila konsternacji i świńskich myśli bo klientka naprawdę śliczna) - co nie reaguje na Pani dotyk?
B - no ta tabliczka po której dotykam palcami żeby mi strzałka się ruszała
Chodziło o Touchpad oczywiście, ale już miałem na końcu języka żeby o łechtaczkę zapytać, i to nie tylko dlatego że klientka ładna ale ze względu na
spolszczenie trackpoint'a