Kolejny weekend, kolejne Czechy. Tym razem postawiłem na zrobienie w czechach dużej trasy, oznaczało to omijanie typowych czeskich górskich krzaków obsługiwanych małymi motoraczkami. Oczywiście dieselki też były ale pospieszne. Przejechano 956 km za 614 koron, 579 calodenni cala CR + 35 (miejscówka Pendolino Praha - Ostrava). Powrót pendolino traktowany był jedynie jako przejazd techniczny w celu szybkiego powrotu by zdążyć przed północą kiedy kończy ważność biletu sieciowego. Trasę Ostrava praga robiłem nie raz, nie ona była celem wycieczki a Czeskie Budziejowice. Zaznaczę jednak, że południe Czech jest mniej ciekawe od północy. Dlatego że jest raczej płasko, może małe pagórki są ale nie tak górzyste jak na północy. Najlepszy kolejowy klimat Czech to jednak małe motoraki w górskich krzakach. Jednak tym razem postanowiłem dla odmiany odwiedzić południe Czech. No i kółeczko wyszło całkiem pokaźne, czerwonym linie elektryczne, żółtym linie elektryczne ale przejechane pociągiem dieslowym, zielonym niezelektryfikowane:
Z Ostravy hl.n. ruszyłem o 6:42 Rychlikiem 844. Posiadał on klasyczne czeskie kanapy oraz przerobione wagony. Wiadomo wybrałem kanapy. Linia do Brna jest od Prerova jest jednotorowa. Po drodze spotkałem ciekawego motoraka w klasycznym malowaniu. Nie nie to nie jest stare czerwone malowanie CD, ono ma biały pas na dole a nie na wysokości okien. To jest malowanie podobne jak za czasów Czechosłowacji.
Z Brna do Czeskich Budziejowic przez Jichlawę pojechałem o 9.20 Rychlikiem 666 Vajgar, znowu czeską kanapą. Odcinek do Jichlawy jest niezelektryfikowany, jednotorowy i ma pozostałości po starych słupach telegraficznych. Trasa prowadzi przez łąki i lasy, nawet przez pagórki ale nie wysokie w porównaniu do gór na północy Czech i to po mimo, że region nazywa się Vysocina. Skład prowadzi Nurek.
W jichlawie zmiana lokomotywy na elektryczną wysokiego napięcia 25 kV serii 242, szkoda, że nie 240 ale 240 są chyba w Czechcach na wymarciu. Oglądać 240-stki to raczej na Słowację trzeba jechać. Sama trasa podobna jek wcześniej, w większości jedno torowa przez łąki i lasy.
W Czeskich budziejowicach spotkałem oryginalnego niezmodernizowanego Bohuna do Nove Udoli. Co prawda nie jechałem tam ale miałem sieciowy zatem mogłem legalnie sobie wejść i dokonać sesji fotograficznej wnętrza.
Aby nie było, że przejechałem taki kawał by tylko przesiąść się do kolejnego pociągu, krótki spacerek na Budziejowicki rynek:
Następnie do Pragi można było wrócić zelektryfikowanym szlakiem w 2 i pół godziny lub dookoła niezelektryfikowanym 3 i pół. Wybór był oczywisty. Rychlik 1249 odjeźdżający o 15:10 składał się motoraka 854 i doczepnego wagonu bdtn. Tym razem wybór padł na wagon doczepny. Trasa znowu przez łąki i lasy, teren raczej płaski dopiero przed samą Pragą zaczynają się pagórki. Pociąg im bliżej Pragi tym bardziej zatłoczony, jednak ponieważ zrobiło się dosyć upalnie to ja sobie wisiałem prawie całą trasą w oknie nie przejmując się tym co jest w środku. Na odcinku Beroun - Praga była vyluka tybu objazd inną trasą. Dzięki temu do Pragi pociąg wjechał jakąś boczną dieslową linią a nie główną elektryczną, w sumie to fajnie, że tak się złożyło, opóźnienie przez tą wylukę wyniosło tylko 15 minut.
Skład po przybyciu do Pragi no i sam dworzec Praski który też jest godny uwagi.
Znowu żeby nie było w Pradze przeszedłem się na rynek, choć w sumie Pragę znam, kiedyś byłem na wycieczce, że się cały dzień chodziło po starym mieśnie i Hradczanach, no ale czasem można rozprostować kości od pociągu:
Jak już pisałem Powrót pendolino o 19:40 był traktowany jedynie jako przejazd techniczny w celu szybkiego powrotu by zdążyć przed północą kiedy kończy ważność biletu sieciowego. Porównując do Polskiego Pendolino, to jak już w spominałem 3 siedzenia w rzędzie w 2 klasie, dzięki czemu jadąc samemu można wybrać miejscówke na takim osobnym i nie siedzieć z obcymi ludźmi. Wifi działa szybko na całej trasie, dodatkowo można przez to Wifi zamówić obiad który kelnerka przyniesie prosto do naszego miesca. Zatem zamówiłem za 129 koron czeskie knedliczki. Zdziwiło mnie natomiast, że za kawę kazano zapłacić kolejne 45 koron. Chciałem, już zośliwie skomentować, że w poskim Pendolino kawa jest za free ale się ugryzłem w język gdyż pomyślałem, że za różżnice w cenie między czeskim a poskim Pendolino to mógłbym sobie kupić kilka kilogramów kawy... No bo czeskie kosztuje tyle co zwykły pociąg pospieszny, dopłacamy jedynie za miejscówkę gdzie cena zależna od pory. Na pociąg o 19-tej wynosi 35 koron.
Dodatkowo właśnie przekroczyłem na ten rok 10000 km koleją, także co roczny plan zrealizowany już w lipcu. Chyba idę na rekord, do pobicia jest 13692 z 2011 roku. Zaznaczyć trzeba duży udział w tym roku Czech, już 2146 w 3 kółeczkach i Słowacji, aktualnie 1184 też w trzech kółeczkach.
Mám rád Českých Drah.