Liczba postów: 23
Liczba wątków: 0
Dołączył: 24.09.2018
Reputacja:
0
Niestety trzeba być przygotowanym jak kolega wyżej napisał na wyłożenie 5000 zł jak nie da się uzyskać dofinansowania. Tak samo rozstać się z obecną praca w celu kursu. Czytałem wcześniej fora i się do tego przygotowałem. Wolę iść odrazu na licencję z IC niz robić sam weekendowo i pozniej czekac niewiadomo ile na świadectwo. Tutaj będzie przynajmniej gwarancja zateudnienia po licencji.
Liczba postów: 249
Liczba wątków: 1
Dołączył: 30.01.2018
Reputacja:
5
Robiłem licencję z ludźmi którzy mieli gwarancję zatrudnienia po zdanym egzaminie i tyle było gwarantowane. Licencję każdy opłacał z własnej kieszeni , a część miała finansowanie z PUP. IC nie wyłożyło nikomu ani grosza na szkolenie więc pod tym względem nie widzę nic nadzwyczajnego, sam również musiałem wyłożyć pieniadze na szkolenie, noclegi, wyżywienie, dojazdy bez żadnej w dodatku gwarancji zatrudnienia, dosłownie w ciemno. Jeździłem przez całą Polskę na dodatkowe egzaminy policencyjne, też za swoje, no i sie udało. Miałem 3 chętne spółki które chciały mnie przyjąć, gościa z ulicy i to ja wtedy sobie wybieralem między nimi. Niestety trzeba pójść za ciosem czasem, schować dumę do kieszeni, postawić wszystko na jedna kartę, nie obracać się do tylu i nikogo o nic nie prosić... robić swoje i tyle... jak to mówią ile dasz od siebie tyle do Ciebie wróci.
Liczba postów: 141
Liczba wątków: 2
Dołączył: 19.08.2017
Reputacja:
0
U mnie na świadectwie jest kilka osób które robiły licencję w naszej firmie i mają po prostu o 6000zł więcej na lojalce niż ja, który przyszedłem z własną licencją. Jakby nie zdali, zrezygnowali lub cokolwiek innego, musieliby zwrócić 6k za szkolenie i do widzenia. Firma w żadnym wypadku nie byłaby stratna i to jest rozsądne podejście. W IC problem chyba leży w tym, że to nie oni szkolą na licencję tylko CS i stąd takie problemy z opłaceniem licencji zamiast dopisaniem jej do lojalki.
Liczba postów: 914
Liczba wątków: 1
Dołączył: 27.04.2017
Reputacja:
15
Od siebie dodam że grubo ponad 90% kandydatów kasę na licencję ogarnia we własnych zakresie a jedynie gartsce ludzi opłaca to przewoźnik. Do IC na te nabory zgłasza się sporo ludzi więc i mają w czym wybierać i mają za przeproszeniem w dupie gościa który narzeka że musi coś płacić.
Liczba postów: 3
Liczba wątków: 0
Dołączył: 12.10.2018
Reputacja:
1
Czytam koledzy, że zdania są różne. Na pewno trochę zawrzało. Nie jestem aż, tak zdesperowany jak jeden z kolegów, że porzucę wszystko i wyjadę na drugi koniec kraju, żeby racjonować sobie codziennie kromkę chleba oby starczyło mi na 6 tygodni. Nie powiedziałem również, że mam ukończone 36 lat i raczej nie podejmuję pochopnych decyzji z dnia na dzień bo ktoś mi powie "rzuć wszystko i wyjeżdżaj". Twardo stoję na nogach i muszę wnikliwie rozpatrzyć wszystkie "za" i "przeciw". Mam dwójkę dzieci w wieku szkolnym, kredyt hipoteczny, kilka pożyczek remontowych i pomimo tego że oboje z żoną pracujemy i zarabiamy może ciut więcej niż najniższa krajowa to nie znaczy, że mogę sobie pozwolić utracić płynność finansową bo bankowców nie interesuje że nie mam z czego zapłacić. Zapewne jesteście młodsi (20+) i nie macie wiele do stracenia decydując się na to żeby postawić wszystko na jedną kartę i wyjechać sobie. Należę do osób odważnych, ale nie do tego stopnia żeby porzucić pracę w której zarabiam około średnią krajową z art 52, zostawić żonę samą z kredytami i pojechać gdzieś w Polskę.
Liczba postów: 111
Liczba wątków: 0
Dołączył: 08.11.2017
Reputacja:
1
Gwoli ścisłości to przeprowadziłem się na drugi koniec Polski nie z powodu kolei, tylko z powodu kobiety. Kobiety, która ponad rok nie chciała słyszeć nic o podejmowaniu pracy na kolei (kurs jako bezrobotny, niskie zarobki na początku, praca w weekendy i święta, etc). Przedstawiłem jej jednak swój plan, bo wiedziałem, że trzeba mieć jakiś plan - start w tym zawodzie jest bardzo ciężki, wiele trzeba poświęcić. Po wielu miesiącach rozmów, w końcu dała się przekonać. Nie twierdzę jednak, że Ty też masz tak robić. Masz więcej na głowie niż ja. Jednak poruszyło mnie Twoje zupełne nieprzygotowanie do tej rozmowy kwalifikacyjnej. To tak jakbym ja poszedł na rozmowę o pracę jako barman i dziwił się, że będę potrzebny głównie w weekendowe noce. Niestety.... Decydując się na przygodę z koleją, trzeba mieć trochę nierówno pod sufitem, a przede wszystkim trzeba też tą koleją choć trochę żyć.
Liczba postów: 243
Liczba wątków: 2
Dołączył: 19.10.2017
Reputacja:
2
Uff i po rozmowie, trochę pogadaliśmy, ponarzekaliśmy na spóźniające się pociągi i pożartowaliśmy z awaryjności Gam. Co dalej, dadzą znać do końca tygodnia. Kurs miałby się zacząć od grudnia.
Co do narzekania Granata, to u mnie na rozmowie też było takich dwóch co nie mieli większego pojęcia o tym co ich może czekać. Cóż tak to jest jak się rozsyła CV na lewo i prawo, i traktuje się ten zawód jak każdy inny. Problem w tym że to specyficzna profesja i trzeba się tu naprawdę poważnie zastanowić, bo wiążemy się z firmą na kilka lat i nie da się z niej od tak zrezygnować ( no chyba że chce się mieć 60 tysięcy długu na karku).
Liczba postów: 914
Liczba wątków: 1
Dołączył: 27.04.2017
Reputacja:
15
Ja zasadniczo bym się nie słuchał kobiety zbytnio XD. Robię co chcę i mam gdzieś co jakaś zmywarka z zestawem głośno mówiącym ma mi do powiedzenia, ale jak kto woli
Liczba postów: 111
Liczba wątków: 0
Dołączył: 08.11.2017
Reputacja:
1
Zabawne, ale tez miałem takie samo takie myślenie, gdy jeszcze nie miałem kobiety Kompromis w związku, bez tego się nie da, ale to już temat na inną rozmowę. Pozatym nie samą koleją człowiek żyje
Liczba postów: 243
Liczba wątków: 2
Dołączył: 19.10.2017
Reputacja:
2
(17.10.2018, 18:41)Konrad1961 napisał(a): Ja zasadniczo bym się nie słuchał kobiety zbytnio XD. Robię co chcę i mam gdzieś co jakaś zmywarka z zestawem głośno mówiącym ma mi do powiedzenia, ale jak kto woli
Z takimi podejściem, to nie licz że jakąkolwiek znajdziesz, no chyba że masochistkę
Liczba postów: 249
Liczba wątków: 1
Dołączył: 30.01.2018
Reputacja:
5
Doktor Granat Mam znajomych co są starsi od Ciebie, także z dziećmi, babą i resztą , porzucili dotychczasowe zajęcia i zaryzykowali jak widać i szkolą się w tym momencie, nie narzekają bo wiedzą na co się porywali, wszystko jest do zrobienia ale to już kwestia podejścia, chęci, sytuacji życiowej..
Nie zmienia faktu to że najlepiej to byłoby zostać najpierw maszynista w wieku 20 lat , potem baba, kredyt i dzieci bo od drugiej strony to już ciężkie do wykonania
Konrad To tylko agencja pozostanie Tobie na przyszłość
Liczba postów: 15
Liczba wątków: 0
Dołączył: 14.10.2018
Reputacja:
0
Czy ktoś kto miał rozmowę w zeszłym tyg. w sprawie kursy na licencję, otrzymał już maila co dalej? Mieli dac odpowiedź do końca tyg. ale wciąż cisza...
Liczba postów: 469
Liczba wątków: 11
Dołączył: 17.09.2014
Reputacja:
7
Jeszcze nie, zbyt wcześnie. Przypuszczam początek przyszłego tygodnia i będą.
Liczba postów: 4
Liczba wątków: 0
Dołączył: 01.07.2017
Reputacja:
0
(16.10.2018, 20:16)Doktor Granat napisał(a): Witam Panów jako nowy forumowicz. Na wstępie zacznę od tego, że to mój pierwszy post, a ja mam na imię Krzysiek i chyba tyle na razie, a teraz do rzeczy...
Pierwszy raz w tym roku i w ogóle brałem udział w szkoleniu na licencję maszynisty - baaa co ja gadam, chciałem wziąć udział. Byłem nawet na spotkaniu rekrutacyjnym w poniedziałek 15.10 w Krakowie, na którym to poznałem dwóch młodszych kolegów, którzy również rozpoczynają karierę w IC. (pozdrawiam przy okazji kolegów).
Jakież było moje zdziwienie, kiedy Pan prowadzący rozmowę zaczął od tego, że trzeba iść do PUP i zebrać środki na kurs przygotowujący do licencji maszynisty. Wpierw słuchałem cierpliwie bo nie chciałem przerywać (bo trochę kultury mam), ale zamyślony próbowałem skupić się nad alternatywą z(ż)ebrania pieniędzy z urzędu pracy. Niestety pan prowadzący, przeszedł do dalszej części opowieści o świadectwie maszynisty. W tym momencie już w ogóle tego nie przyjmowałem do wiadomości, a bardziej się skupiłem na tym gdzie owy Pan zapomniał wtrącić wątek o pokryciu kosztów związanych ze szkoleniem na maszynistę przez spółkę IC. Kiedy monolog dobiegł końca, zaciekawiony zapytałem jaka jest alternatywa dla kogoś kto pracuje i nie jest na zasiłku. Usłyszałem, że mam sobie wyłożyć pieniążki z własnej kieszeni żeby zrobić sobie kurs licencji, albo mam porzucić obecną pracę i wstąpić w szeregi bezrobotnych - Zamurowało mnie zupełnie...
Cofnijmy się więc do ogłoszenia, które pojawiło się bodajże końcem sierpnia. "Kurs na licencję maszynisty z późniejszym zatrudnieniem", nawet słowa Pani która odpowiedziała ma mojego maila rozpoczynały się słowami "Serdecznie zapraszamy na kurs na licencję..."
Nie jestem zbyt biegły w temacie i przyznam, że pomysł zmiany pracy przyszedł mi zupełnie nagle. Nigdy wcześniej tym wątkiem się nie interesowałem, jednak mam swoich znajomych, którzy pracują już w spółce IC (ale i również innych) i właśnie od nich się dowiedziałem, że maszynistami są tylko dzięki temu, że właśnie niektóre spółki zainwestowali w ich wykształcenie od podstaw (jedynie badania płacili za swoje) tj od licencji po przez ich zakwaterowanie w obcym mieście plus minimalne wynagrodzenie. Pytam zatem, czy to normalne? Ja czuję się nie tyle co oszukany, ale bym powiedział bardziej "wychujany". Skoro ktoś zaprasza mnie na kurs na licencję maszynisty to ja jadąc ponad 100 km samochodem liczę na to, że rozmowa dotyczy szkolenia - kursu na licencję, a nie "narzucenie" mi ośrodka organizującego szkolenie na licencję z opowieścią, że po ukończeniu licencji gwarantują mi dalsze szkolenie na maszynistę.
Celowo napisałem "narzucanie" ponieważ, Pan który zacnie opowiadał o tym ośrodku nie zostawił nikomu złudnych nadziei, że jeśli skorzystają z innego ośrodka to nie dostaniemy żadnych gwarancji na dalszy rozwój w firmie. Powstał w ten sposób kolejny absurd, który wyłącza moje prawie ostatnie nadzieje bo w duszy pomyślałem, że zrobię sobie kurs w systemie weekendowym i bliżej mojego miejsca zamieszkania, bez potrzeby wynajmowania mieszkania czy hotelu.
Dalsza rozmowa i odpieranie argumentów tego Pana była podobna do połączenia telefonicznego z Ełkiem (nie ubliżając nikomu oczywiście)
Pytania jakie były przeze mnie zadawane Panu rekrutującemu były konkretne, natomiast odpowiedzi Pana były wprost absurdalne. Na zapytanie czy mogę zrobić sobie kurs we własnym zakresie i próbować zatrudnienia w IC? dowiedziałem się, że nie dostanę żadnej gwarancji, a na pewno nie w tym naborze. może w przyszłości jak będzie nabór z licencją już na świadectwo, ale po ówczesnym zdaniu egzaminów wewnętrznych - dla mnie to kpina i drwina z Urzędu Transportu Kolejowego bo skoro zdałem państwowy egzamin na licencję to pytam jakim prawem ktoś to próbuje podważać?
Korzystałem już w przeszłości z usług PUP w moim mieście zwracając się z prośbą o sfinansowanie szkolenia, kiedy byłem osobą bez dłuższej aktywności zawodowej (spowodowanej winą pracodawcy) - i wiem co znaczy załatwienie kursu za kwotę około 2 tys złotych. (uprawdopodobnienie z kilku firm, faktury pro-formy, dostarczanie listy obecności etc) Ale Pan nie widzi żadnego problemu, bo się da i wmawia mi, że PUP ma wystawić dokument (IC go wypełnia) i wraca on do PUPu - Kolejna bzdura bo bezrobocie nie wystawia żadnych papierów, tylko przyjmuje i "chu" ich obchodzi, że przyszły pracodawca nie chce nic napisać bo tłumaczy się że on tylko wypełni kwit, który dostanie od PUP. Panią na bezrobociu "wali" to czy ja się dostanę na szkolenie czy nie, jak przyszły pracodawca nie da wypełnionego przez siebie kwita to nie zobaczę ani grosza (musiałem zmieniać na szybko firmę i przepisywać dokumenty z uprawdopodobnienia)
I puenta czyli wiśeńka na torcie - Na moje pytanie dlaczego IC nie może mi opłacić takiego kursu, przecież to inwestycja w przyszłego pracownika, który właśnie nie ma kasy na szkolenie, ale bardzo mi zależy... To się dowiedziałem, że IC to nie instytucja charytatywna i żebym mu wskazał, który pracodawca zainwestuje takie pieniądze w pracownika nie mając żadnych zabezpieczeń. Po czym skwitował, że IC nigdy takich kursów nie sponsorowało, a moje źródła wyczytane na forach kolejowych to bzdury zamieszczane przez 13-latków. Dopiero po chwili refleksji i dalszej rozmowy przyznał, że IC kiedyś miało taką opcję ale w 2011r (z mojego źródła wiem, że jeszcze dwa lata temu, jak nie w roku 2017) ale z pomysłu się wycofało gdyż za dużo "ich" to kosztowało, a ludzie olewali naukę, olewali egzaminy i IC było tylko w plecy... Noooo, przyznałem z dumą... - "Czyli jednak swoje wiem!? " - To proszę mi powiedzieć - dlaczego w tym naborze są inne zasady, dlaczego nie można podpisać tzw "lojalki"?? - Usłyszałem krótko: Pozwoli, Pan że nie będę się tłumaczył przed Panem...!
No to by było na tyle w mojej krótkiej karierze niedoszłego maszynisty. Tak napisałem żeby się pożalić. Nie chcę nikomu ubliżać, nie chcę nikomu prawić morałów, ale jedyne pytanie jakie zadano na tym spotkaniu przez "Dlaczego chce Pan zostać maszynistą" - Każdy z nas coś tam powiedział...
Komisja zakończyła rozmowę słowami, że skontaktują się tylko z wybranymi kandydatami. Ja pytam z czego oni wyciągnąć chcą jakiekolwiek wnioski, które pozwolą im za pomocą tego jednego pytania wyłonić kandydata? Życzę powodzenia zatem w dalszym procesie rekrutacji wszystkim chętnym, bo wnioskuję, że pewnie dużo osób, które ma faktycznie predyspozycję do pracy (zdrowie, odporną psychikę, zdolności szybkiego podejmowania decyzji, łeb na karku jednym słowem) nie przejdą do dalszej części, ale za to za stery lokomotywy może niebawem zasiądzie "popierdułka", którego rodzice popchali na maszynistę bo tak nakazuje im rodzinna tradycja, a chłopak popisał się na pierwszej rozmowie wyklepanym na pamięć cytatem z listu motywującego, którego wzór znajdziemy wpisując prostą frazę w wyszukiwarkę google na pierwszym miejscu, choć sam na co dzień spogląda w teleskop astronomiczny wypatrując gwiazdy i daleko mu do zejścia z drogi mlecznej na tory, ale skoro starzy kazali...
Pozdrawiam
Krzysiek
Świetnie opisałeś całą sytuację...miałem dosłownie identyczną w 2016 z tym że na rekrutacje jechałem 1200 km (akurat byłem w pracy za granicą) i z powrotem. System rekrutacji i sposób w jaki zostaje ona przeprowadzona to jedno wielkie nieporozumienie. Też myślałem że rozmowa, na która zostałem zaproszony bedzie wyglądała troszke inaczej... Identycznie jak u Ciebie monolog kila moich niewygodnych pytań zbliżonych do Twoich i rekrutacja dla mnie zakończyła się...każda z trzech osób w środku odpowiedział na kilka pytań...jak powiedziałeś"już mój dziadek był maszynista chciałem pójść w jego ślady" miałeś wygrane...szkoda ze ja odpowiadałem jako trzeci:-) Po tygodniu niestety zadzwonili że nie przeszedłem procesu rekrutacji. Trudno się mówi szkoda tylko tych przejechanych km. Oby "narybek"wyrekrutowany się sprawdził.
Pozdrawiam i życze wszystkim powodzenia:-)
Liczba postów: 243
Liczba wątków: 2
Dołączył: 19.10.2017
Reputacja:
2
Otrzymałem maila z IC, z informacją że się dostałem
|