09.05.2011, 12:09
Najbardziej "lubię", jak krytycznie, wręcz lekceważąco wypowiada się na temat egzaminów maturalnych ktoś, kto ma je dawno za sobą, tym bardziej, jeżeli nie zdawał matematyki (bo nie musiał). Łukaszu - czy zdawałeś matematykę?
Rzeczywiście - porównując z dawniejszymi egzaminami mamy łatwiej, głównie dzięki zadaniom zamkniętym, czyli odpowiedzi do wyboru. Za to dostajemy obowiązkową matematykę, co moim zdaniem jest dobrym ruchem ze strony ministerstwa edukacji, bo gdyby nie matma to faktycznie zdać by maturę mógł każdy.
Znając relacje osób zdających maturę ~ 20 lat temu, czy nawet 10 lat temu: ówczesnej matury wielu dzisiejszych abiturientów by nie zdało. Egzamin z matematyki wyglądał tak (20 lat temu): 5 wielkich zadań, z czego chyba 2 musiały być rozwiązane całkowicie, z odpowiedziami i pełnym tokiem rozumowania. Uczniów technikum, którzy tak wtedy jak i teraz mają mimo dłuższej nauki mniej czasu na przygotowanie się, ratowało jednak to, że były osobne matury dla liceum i technikum.
Uważam, że mamy dobrze z obecnym kształtem matur, możemy wybierać przedmioty dodatkowe takie, jakie nam pasują na różnych poziomach. Ale daleko mi do stwierdzeń, że to żenada, żenująco łatwe testy itd. Może, gdybym rychodził do liceum i miałbym dużo więcej lekcji przygotowawczych, więcej czasu na przygotowanie się i nie miałbym na głowie 16 godzin tygodniowo laboratorium (w 2 półroczu 4 klasy tyle właśnie miałem, wcześniej bywało nawet 19) - wtedy być może mówiłbym o maturze w tonie "pryszcz na doopie". Ale nie będę tak pisał, gdyż mi egzamin z matematyki sprawił jednak pewną trudność, mimo to spokojny jestem o wynik.
Nie każdy jest w stanie zdać taki egzamin nawet na 30% - pytanie tylko, czy wtedy taka osoba powinna w ogóle podchodzić do matury?
Rzeczywiście - porównując z dawniejszymi egzaminami mamy łatwiej, głównie dzięki zadaniom zamkniętym, czyli odpowiedzi do wyboru. Za to dostajemy obowiązkową matematykę, co moim zdaniem jest dobrym ruchem ze strony ministerstwa edukacji, bo gdyby nie matma to faktycznie zdać by maturę mógł każdy.
Znając relacje osób zdających maturę ~ 20 lat temu, czy nawet 10 lat temu: ówczesnej matury wielu dzisiejszych abiturientów by nie zdało. Egzamin z matematyki wyglądał tak (20 lat temu): 5 wielkich zadań, z czego chyba 2 musiały być rozwiązane całkowicie, z odpowiedziami i pełnym tokiem rozumowania. Uczniów technikum, którzy tak wtedy jak i teraz mają mimo dłuższej nauki mniej czasu na przygotowanie się, ratowało jednak to, że były osobne matury dla liceum i technikum.
Uważam, że mamy dobrze z obecnym kształtem matur, możemy wybierać przedmioty dodatkowe takie, jakie nam pasują na różnych poziomach. Ale daleko mi do stwierdzeń, że to żenada, żenująco łatwe testy itd. Może, gdybym rychodził do liceum i miałbym dużo więcej lekcji przygotowawczych, więcej czasu na przygotowanie się i nie miałbym na głowie 16 godzin tygodniowo laboratorium (w 2 półroczu 4 klasy tyle właśnie miałem, wcześniej bywało nawet 19) - wtedy być może mówiłbym o maturze w tonie "pryszcz na doopie". Ale nie będę tak pisał, gdyż mi egzamin z matematyki sprawił jednak pewną trudność, mimo to spokojny jestem o wynik.
Nie każdy jest w stanie zdać taki egzamin nawet na 30% - pytanie tylko, czy wtedy taka osoba powinna w ogóle podchodzić do matury?
Jaro