07.02.2016, 10:37
Ja raz pojechałem bez planu B (a nie wiem, czy też nie bez mózgu). Był to odcinek Kołobrzeg- Gorzów Wlkp. Wsiedliśmy w miarę pusty (jak na środek wakacji) SA136, wyjazd i większość trasy planowo. Z planu podróży wynikało, że przesiadkę mamy na Dąbiu, ale sprawdziłem rozkład, że na głównym mamy 5 minut, więc możemy się przesiąść tam. Kierownik oczywiście ani jednego kursu po pociągu, dojeżdżamy do Dąbia, obok stoi Impuls (tablice z relacją nie widoczne). Wyjeżdżamy z Dąbia, sprawdzam plan, a według niego już powinniśmy być w Szczecinie. Zdenerwowany, że nie zdążymy na ostatni w dobie pociąg do Krzyża, a dalej do Gorzowa przeszedłem się do kierownika, a on z tekstem: "Przecież przesiadka była na Dąbiu!!!". Pasażerowie się na niego gapią, a ten że mamy czekać na następny (szczegół, że następny do Krzyża już następnego dnia, do Gorzowa tym bardziej...). Gdyby nie to, że udało nam się załatwić, aby wyjechano po nas do Kostrzyna, to noc spędzilibyśmy na dworcu w Szczecinie. A wystarczyło przejść się z kontolą i powiedzieć, że przesiadka na Dąbiu (nie było tyle ludzi, aby nie dało się przejść, skoro ja z kolegą z bagażami daliśmy radę się od samego końca, gdzie siedzieliśmy do kierownika dostać).