Ale ja nie kpię z tych rozwiązań. Ja je pochwalam - tylko że po nich za bardzo widać, że są maksymalnie oddolne, i że nie ma zbyt wielkiego zainteresowania oznakowaniem "szczebelek wyżej".
Jakby te znaki wydrukować na zwykłej laserówce - byłoby już dużo lepiej. A jakby zaszaleć i zastosować oznakowanie choć odrobinę trwalsze - już miód malina! Nie wiem, czemu czasami na polskiej kolei pasażerskiej jest tak cholernie ciężko wykonać jeden prosty, tani ruch, i poprawić coś dla tysięcy osób... Coś jak w tej słynnej scenie z "Dnia świra" z opadającą deską - montowaną niezmiennie tak samo od 50 lat.
seba napisał(a):No i jednak PRów nie skompromitowałeś. Do produkcji oznaczeń użyto zaawansowanych maszyn elektronicznych.
Skąd pomysł, że zamierzałem je skompromitować? Mam foty wagonów PR, bo interesują mnie pociągi PR. Inni przewoźnicy jakoś mniej mnie fascynują. To musi być miłość ;-)
seba napisał(a):No ale do tego większość przywykła, a jeśli nawet się oburza, to stwierdza, że w lepszym świecie to nie do pomyślenia.
Wyczuwam alergię na gadkę "a na Deutsche Bahn...", i już rozumiem co chciałeś pokazać tym zdjęciem. Ja akurat dobrze wiem, że na DB nie jest wcale tak słodko, jak niektórzy głoszą, ale nie jest to powód żeby nie analizować i nie kopiować od nich tych dobrych rozwiązań.