Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Konkurencja na torach i związki zawodowe po raz kolejny
ET40 napisał(a):No ale sam jednak z tej opcji nie skorzystałeś, a piszesz, jakby to było prostsze od sikania.

Bo na razie nie mam takiej potrzeby, ale nie wiem jak sie moje dalsze życie potoczy. Niekoniecznie taka zmiana będzie z mojego powodu. Tak czy inaczej, na pewno, jak mnie sytuacja zmusi, to tak zrobię. Sam, czy przy pomocy znajomych - nie wiem. I nigdzie nie napisałem, że jest to proste.

ET40 napisał(a):Zresztą nie wiem z czego żyją twoi znajomi i ile zarabiają, ale większość ludzi nie może liczyć na pieniądze większe, niż 2 tys. PLN do ręki miesięcznie na start (a często długo później), a to w dużym mieście wiąże się z dziadowaniem. Sam wyjazd też nie jest łatwy, z przyczyn, które opisałem.

Nikt nie ma łatwo na początku. Ja również zanim się wdrożyłem pracowałem za uśmiech...

ET40 napisał(a):Zresztą niektórzy wolą mieszkać tam, gdzie się urodzili i wychowali - zabronisz im?

Czy kiedykolwiek zabraniałem komuś czegoś w moich wypowiedziach?

ET40 napisał(a):Dlaczego mieszkając nawet w małym mieście mają biedować na zapomogach z MOPS lub włóczyć się od jednej budowy do drugiej, pracując na czarno w skandalicznych warunkach?

Więc lepiej robić tak, czy spróbować życ lepiej? Nie wyjdzie, to wracam do siebie.

Mariusz W. napisał(a):A tak na serio, jest program stażów (z osobnej puli pieniędzy). Jest większe dofinansowanie na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Ale z pustego nawet Salomon nie naleje, jeśli sytuacja zawodowa jest w mieście kiepska, to na nic się te środki zdają.

Naprawdę w Szczecinie jest tak źle? Pyta, bo całkowicie nie znam tego miasta.

ET40 napisał(a):I tak wygląda rzeczywistość odległa od opowieści znajomych, którym się udało (łut szczęścia, pomoc rodziców, rzadkie umiejętności, dobre wykształcenie dzięki ogólnodostępnej edukacji itd.).

Fajnie, że znasz ich historie Wink

rustsaltz napisał(a):O czymś to świadczy...

O braku znajomości rynku pracy będąc młodym człowiekiem.
Mój kolejowy kanał na YT: http://www.youtube.com/user/MMERLIN2

Moja strona kolejowa na FB: https://www.facebook.com/DamianTkolej
Odpowiedz

DamianT napisał(a):Nikt nie ma łatwo na początku. Ja również zanim się wdrożyłem pracowałem za uśmiech...
Piszesz tak, jakbyś to popierał. Nie każdy ma możliwości pracy za darmo podczas studiów. Przecież to też kosztuje.
To zakład pracy ma ponieść koszty wyszkolenia pracownika, a nie odwrotnie. Jak dla mnie takie wykorzystywanie darmowej siły roboczej nie świadczy dobrze o pracodawcy, tak jak zatrudnianie na śmieciówkach.
Pracodawca jest stroną silniejszą, więc wykorzystuje swoją pozycję i przymusza pracowników lub ubiegających się do takich praktyk. A wiadomo, że o pracę kiepsko, więc taka osoba nie ma wyjścia i godzi się na taki rodzaj niewolnictwa.
Odpowiedz

DamianT napisał(a):Bo na razie nie mam takiej potrzeby, ale nie wiem jak sie moje dalsze życie potoczy. Niekoniecznie taka zmiana będzie z mojego powodu. Tak czy inaczej, na pewno, jak mnie sytuacja zmusi, to tak zrobię. Sam, czy przy pomocy znajomych - nie wiem. I nigdzie nie napisałem, że jest to proste.
O.K.
Cytat: Nikt nie ma łatwo na początku. Ja również zanim się wdrożyłem pracowałem za uśmiech...
Ja wszystko rozumiem, że pracodawca chce sprawdzić nowicjusza itd., ale powiedz mi, czy za uśmiech kupię coś do jedzenia albo wynajmę mieszkanie? Widywałem ogłoszenia o wynajmie za dupę, ale za uśmiech jeszcze nikt nie chciał udostępniać mieszkania Smile
Rozumiem, że chodzi nam o sam początek drogi zawodowej, gdy potrzeby należy jeszcze bardzo okrajać, a niezależność jest czymś, na co jeszcze przyjdzie czas, ale prawda jest taka, że na okresie próbnym owszem, uczysz się, ale przede wszystkim PRACUJESZ na rzecz podmiotu, który cię bezpośrednio, lub za pośrednictwem czegoś-tam zatrudnia, więc należy ci się, nawet niewielka, zapłata.
Wszelkie nieopłacane staże, okresy próbne uważam za grubą patologię i coś niedopuszczalnego, co w cywilizowanym kraju powinno być zabronione i obwarowane ciężkimi i twardo egzekwowanymi karami. Sam pracowałem kilka miesięcy za kwotę miesięczną poniżej płacy minimalnej (tak zwane stypendium stażowe), ale jednak dostawałem na konto jakieś trochę większe kieszonkowe co miesiąc, więc choć pracodawca ze swojej strony nie dawał ani grosza na ten staż (kasę dawał PUP, chyba z funduszu pracy), był to układ znacznie uczciwszy, niż staż darmowy, niezgłoszony do WUP/PUP.
Cytat: Fajnie, że znasz ich historie Wink
No nie znam, mogę się mylić, ale zakładam, że mają się całkiem dobrze, albo próbują stworzyć takie wrażenie Smile
Odpowiedz

Mariusz W. napisał(a):Piszesz tak, jakbyś to popierał. Nie każdy ma możliwości pracy za darmo podczas studiów. Przecież to też kosztuje.

Zgadzam się. Pomoc na przykład rodziców w takim wypadku jest potrzebna. Niestety równy start skończył się dawno temu.

Mariusz W. napisał(a):To zakład pracy ma ponieść koszty wyszkolenia pracownika, a nie odwrotnie.

A moim zdaniem tam gdzie się da, to do pracy powinny przygotować szkoły. Ale o tym za chwilę w treści, którą wkleję.

ET40 napisał(a):Ja wszystko rozumiem, że pracodawca chce sprawdzić nowicjusza itd., ale powiedz mi, czy za uśmiech kupię coś do jedzenia albo wynajmę mieszkanie? Widywałem ogłoszenia o wynajmie za dupę, ale za uśmiech jeszcze nikt nie chciał udostępniać mieszkania Smile

Nie, dlatego warto to robić jak się jest jeszcze na garnuszku rodziców.

Obiecany tekst.
Wczoraj mój znajomy napisał oto taki przydługawy tekst w rozmowie na temat niepodwyższenia kwoty wolnej od podatku z Panią częstochowską Poseł Leszczyną:

Cytat:Szanowna Pani Izo.

Na wstępie mojego (chyba dość przydługiego) wywodu pragnę przeprosić za jego poślizg, spowodowany natłokiem innych zajęć.

W odniesieniu do Pani wypowiedzi na łamach „Rzeczpospolitej” pozwolę sobie opisać mój odmienny punkt widzenia. Na wstępie czytamy między innymi: „Gdybyśmy, jak chce rzecznik, wprowadzili kwotę 6503 zł jako wolną od podatku, do naszego wspólnego portfela nie dołoży się nie tylko biedny Kowalski, który uzyskuje tak niski dochód. Nie dołoży się także bogaty Kowalski, bo jego dochód do tej wysokości także zostanie zwolniony z podatku. W sytuacji bogatego Kowalskiego niewiele to zmieni, ani nie pogorszy, ani nie polepszy jego pozycji materialnej. Ale dla biednego Kowalskiego fundamentalne znaczenie ma to, czy bogatsi obywatele zrzucili się na pomoc dla niego czy zostawili więcej w swoich własnych portfelach.”

I od razu nasuwa się pytanie, dlaczego polski system prwno-skarbowy karze osoby, które być może na swoje wyższe dochody ciężej pracowały, były bardziej operatywne, czy więcej czasu i pracy poświęciły na swoją edukację? Dlaczego ci, którzy osiągnęli sukces mają płacić na kogoś, kto w wielu przypadkach okazuje się być leniem i oszustem. Zapewne pomyśli Pani – mocne słowa! Zgadza się, ale w dalszej części poprę je przykładami, z jakimi osobiście się spotkałem i które wywróciły mój pogląd na tę kwestię o 180 stopni, oraz które budzą mój wewnętrzny sprzeciw. Tylko naprawdę, bardzo proszę nie powoływać się na hasła w stylu "równość i sprawiedliwość społeczna", które poza tym, że są uniwersalnym banałem, to były głównym założeniem słusznie minionego ustroju i okazały się całkowitą utopią.

Stopień komplikacji i złożoności naszego systemu podatkowego.

Przez ostatnie 25 lat stworzyliśmy w tej materii „potworka”, który już dawno wymknął się spod czyjekolwiek kontroli. Setki, tysiące przepisów – wielokrotnie wykluczających się, dających możliwość uznaniowej i dowolnej przez urzędników interpretacji. Dla wielu w obecnej sytuacji prowadzenie, nawet jednoosobowej działalności gospodarczej staje się „sportem ekstremalnym”. Wszyscy doskonale wiemy, że mnogość i niejasność przepisów rodzi sytuacje patologiczne i często kryminogenne – mówiąc wprost – na Polaka nie ma siły! Jeśli jest możliwość obejścia przepisu – zrobi to. Czasem dochodzę do wniosku, że jest to już swoista forma mutacji genetycznej naszej nacji, która ma wielopokoleniowe doświadczenia w obchodzeniu i omijaniu przepisów. Obecny restrykcyjno-opresyjny system poboru podatków, a następnie skomplikowana redystrybucja środków rozumianych pod szerokim pojęciem „socjalu” doszła w mojej ocenie do stanu apogeum w swej patologii. Dalsze represyjne uszczelnianie systemu podatkowego uważam za bezcelowe, ponieważ powoduje dwa główne skutki uboczne – emigrację lub ucieczkę w szarą strefę. Po 18 latach prowadzenia działalności gospodarczej (z jednoczesnym byciem pracownikiem na 1-2 pełnych etatach) obecnie od kilku lat mówię stanowcze – nie dziękuję – w tym systemie nigdy więcej! Osobnym zagadnieniem jest skala kosztów tych działań – poboru i redystrybucji – ilość zatrudnionych osób (sektor bezproduktywny dla gospodarki), utrzymanie nieruchomości, itd. A, czy nie można by tego uprościć? Po następnych kliku zdaniach mogę zostać posądzony o populizm i demagogię, ale z mojego punktu widzenia – racjonalisty i realisty - niebawem będzie to jedyne sensowne rozwiązanie. Myślę, że należałoby poważnie rozważyć wprowadzenie opodatkowania liniowego z jednoczesną likwidacją większości ulg i zwolnień podatkowych. Pozwoli to na znaczące uproszenie przepisów, również tych dotyczących redystrybucji środków. Uważam, że wielu z dziś działających w szarej strefie zdecydowanie bardziej wolałoby przejść na „jasną stronę mocy” i płacić niższe od obecnych podatki, ale wg prostych i przejrzystych zasad. Likwidacja zawiłości przepisów skutecznie ograniczyłaby nadużycia, bo z jednej strony byłyby niemożliwe do wykonania, a z drugiej – mówiąc wprost – nikomu nie opłacałoby się kombinować. Wzrost ilości podmiotów płacących w sposób rzetelny niższe podatki w końcowym rozrachunku dałoby wyższe wpływy budżetowe.

Sprawa nadużyć i patologii w systemie redystrybucji środków w postaci tzw. "socjalu"

Od kilkunastu już lat z niepokojem obserwuję stały wzrost nowej grupy społecznej – „etatowych” klientów opieki społecznej. W swojej bogatej karierze zawodowej przez kilka lat miałem okazję pracować w największym, częstochowskim lombardzie. Z czysto socjologicznego punktu widzenia to naprawdę bardzo ciekawe miejsce – pełen przekrój społeczeństwa. Od osób majętnych, przez klasę średnią, aż po ludzi naprawdę będących w potrzebie. Sporym odsetkiem klientów była grupa żyjąca z zasiłków, ludzie w większości w tzw. wieku produkcyjnym, często wprost mówiący, że im się nie opłaca pracować za 1500 PLN. Schemat funkcjonowania tych klientów był bardzo prosty i często wręcz przewidywalny. W chwili otrzymania środków (zasiłki, zapomogi itp.) zjawiali się głownie po to, aby obkupić się w dobra materialne (telefony komórkowe, dvd, wieże audio, czy pojawiające się już wtedy telewizory lcd). Po miesiącu, czasem kilku, sprzęt ten wracał do nas pod zastaw za 1/2 – 1/3 ceny zakupu. Wtedy to setki, tysiące razy słyszałem zdania „pan przedłuży mi umowę zastawu bo po niedzieli dostaję <<mops>> to odbiorę”. Większość „dzieci socjalu” (tak ich nazywaliśmy) łączyła jedna cecha wspólna - roszczeniowość wobec Państwa na zasadzie „Państwo mi musi dać, bo mi się należy.” Proszę mi wierzyć, że niejednokrotnie maiłem ochotę krzyknąć takiemu/takiej w twarz, że owszem Państwo powinno im dać, ale „kopa w cztery litery – idź do pracy nierobie jeden”. Do końca życia nie zapomnę widoku parki w wieku ok. 25-28 lat z malutkimi bliźniakami w głębokim wózku (pojedynczy wózek rodem z lat 70-tych), którzy otrzymali właśnie podwójne „becikowe” – wyszli od nas obwieszeni złotem i z nowymi modelami komórek. Kolejny przykład to sytuacja z mojej dalekiej, dalekiej rodziny. Małżeństwo po 40tce, oboje pracują na czarno (na własne życzenie) i najważniejszy dzień w miesiącu (lub ,co 2-3 miesiące) to – dzień wizyty pani z MOPS’u. Mieszkanie na taką wizytę jest szykowane niczym plan filmowy. Wszelkie dobra materialne tv, mikrofala, komputer – jednym słowem wszystko, co wartościowe - oddawane jest na przechowanie do sąsiada. Przychodzi pracownica socjalu i patrzy – no bieda. Porozmawia, wypełni papierki i… kaska na najbliższe miesiące jest…

Podobnych przykładów na kompletną dysfunkcjonalność sytemu wsparcia mógłbym napisać tu jeszcze wiele, ale dla mnie, który pełną niezależność finansową osiągnął w wieku 14 lat (słownie: czternastu) jest to ponad siły!

Edukacja głupcze!

Moim zdaniem ludzie wykorzystujący system pomocy - osobniki, które prezentują roszczeniową postawę nie wzięli się z kosmosu – sami ich sobie wychowaliśmy. Wiem, że jednym z zagadnień, jakim się Pani zajmuje jest edukacja ekonomiczna. Proszę mi powiedzieć ile godzin takowej jest w programach nauczania gimnazjum, czy na poziomie edukacji szkół średnich? Tak… ZERO! Całkowity brak jakiejkolwiek edukacji ekonomicznej i technologicznej powoduje, że za kilka lat spory odsetek dzisiejszej młodzieży ustawi się w kolejkę po zasiłki socjalne. Niestety po transformacji ustrojowej prze 25 laty zapomnieliśmy o transformacji systemy edukacji. Tutaj jestem na bieżąco w temacie – mam w domu ucznia 6 klasy szkoły podstawowej. Otóż w jeszcze chłonne głowy młodych ludzi wtłacza się wiedzę encyklopedyczną, kompletnie oderwaną od otaczającego nas dziś świata. Edukacja technologiczna, a właściwie jej brak!

To zagadnienie bliskie mi od wielu lat i jak wspomniana IT edukacja wygląda realnie – katastrofalnie. Mój syn uczęszcza do (ponoć) jednej z lepszych szkół podstawowych w mieście (SP29), w której to pracownia komputerowa w całości nadaje się do przekazania w ramach darowizny na rzecz muzeum techniki. Kilkuletnie komputery pracujące pod kontrolą MS Windows Vista. Ostatnio pojawiły się „nowe” sprzęty – z MS Windows XP na pokładzie! Szacuję, że mają one około 6-8 lat, gdzie spokojnie możemy założyć, iż w obecnym tempie postępu technologicznego taki sprzęt po 2 latach jest przestarzały, a po 3-4 nadaje się na złom. A, co ile czasu wymieniany jest sprzęt kancelarii sejmu? Do tego 1 (słownie: jedna) godzina zajęć zwanych szumnie „informatyką” prowadzona przez nauczyciela, którego wiedza w materii jest na poziomie 8 latka! Przykład żenujących kwalifikacji osób uczących informatyki nie jest przykładem odosobnionym - jest to zjawisko masowe. Podstawa programowa tworzona przez osoby mające podobne kwalifikacje, co nauczający przedmiotu. W ubiegłym roku miałem wątpliwej jakości przyjemność zapoznać się z podręcznikiem do nauczania informatyki zatwierdzonym przez MEN dla technikum i klas o profilu informatycznym. W nim m.in. znalazłem spory dział o budowie monitora CRT!!! (to ten z kineskopem) – reszta treści również z lat około 2008-2010. No przepraszam bardzo – to nie jest kształcenie techników informatyków – to jest kształcenie kustoszy do wspomnianego wcześniej muzeum techniki.

Edukacja technologiczna jest traktowana po macoszemu. Począwszy od osób na stanowiskach decyzyjnych, poprzez dyrektorów szkół, aż po kadrę nauczycielską. W wielu szkołach np. zabrania się używania smartfonów i tabletów pod pretekstem nieodpowiedniego ich wykorzystania. W odpowiedzi na pytanie, dlaczego - usłyszałem od dyrekcji szkoły, cytuję „będą się nagrywać i wrzucać filmy w internety”. No błagam! Bardziej bzdurnego pretekstu nie da się wymyśleć. Szkoła zamiast edukować, jak zdobycze dzisiejszej technologii wykorzystać w codziennym życiu, jak usprawnić funkcjonowanie w coraz bardziej zinformatyzowanym świecie tworzy zakazy na zasadzie – nie i już, a bo tak! Na wyższym poziomie edukacji wcale nie jest lepiej. Moja małżonka pracuje, jako specjalista ds. rekrutacji w dużej firmie i na co dzień spotyka świeżych absolwentów szkól średnich, którzy ubiegają się o pracę na stanowisku biurowym, a niepotrafiących zrobić prostej tabelki w Excelu! Moim zdaniem powód jest całkowicie inny – większość kadry pedagogicznej kompletnie nie rozumie dzisiejszych realiów. Działa na zasadzie, jeśli czegoś nie rozumiem i coś mnie przeraża, to na wszelki wypadek zakazać i mamy święty spokój! Taka mentalność sowieckiego żołnierza.

I teraz clue sprawy – nauka mitologii religijnej, czy nowoczesna edukacja XXI wieku?

Rozumiem, że oświata jest od lat niedofinansowana, ale za ten stan rzeczy należy obwiniać tylko i wyłącznie całą klasę polityczną ostatnich 25 lat! Roczny koszt nauczania religii w szkołach publicznych to kwota przekraczająca 1 mld złotych, które w moim odczuciu, co roku wyrzucamy w błoto! Zamiast tego przeznaczmy 1 mld złotych rocznie na sprzęt, a pozostałe kilkaset milionów na reedukację kadry nauczycielskiej. Koszt średniej klasy laptopa/dobrej klasy tabletu to kwota 1500 złotych. Jako minister finansów zapewne szybko Pani policzyła. Za kwotę 1 mld jest to ok. 660 tysięcy takich urządzeń. W tym miejscu pozwolę sobie na postawienie pytania czysto retorycznego. Z czego w przyszłości będzie większy pożytek dla gospodarki i społeczeństwa – z doskonale zindoktrynowanych fanatyków religijnych, życiowo i społecznie upośledzonych przyszłych klientów opieki społecznej, czy z dobrze wyedukowanych w realiach technologicznych XXI wieku młodych ludzi? Dodam tylko, że w szkole podstawowej tygodniowo mamy 2 godziny religii, a tylko jedną godzinę informatyki!

Powiem wprost! Krew mi się wzburzyła, gdy sejm zakupił cały system z iPAD’ami, a w wielu szkołach na 500 uczniów jest dostępnych 6-8 komputerów, zabytków klasy zero. Doskonale rozumiem, że wprowadzenie elektronicznego systemu obiegu dokumentów w dłuższym okresie przyniosło oszczędności (papier, tonery, etc), ale doposażenie szkół w dłuższej perspektywie przyniosłoby bardziej wymierne korzyści – lepszy stopień edukacji! O przeznaczaniu środków budżetowych na budowle sakralne będące własnością obcego Państwa nie wspomnę, ponieważ nie chciałbym niniejszego tekstu przekształcać w manifest antyklerykała, którym jestem.

Reasumując moje wywody dotyczące patologii, z jakimi mamy do czynienia w całym systemie fiskalno-podatkowym kilka zdań - kluczy.

· Zamiast zwiększać złożoność i opresyjność systemu poboru podatków uprośćmy je tak, aby wredny, byle urzędas nie mógł ich dowolnie interpretować. Marzy mi się ordynacja podatkowa mieszcząca się wraz interpretacjami na 20-30 stronach dziennika ustaw (tak, wiem brzmi, jak utopia). · Mając na uwadze założenia krzywej Laffera obniżmy stopień obciążenia podatkowego, co w dłuższej perspektywie zwiększy wpływy z tytułu podatków. · Niższa skala podatków pozwoli na pozostawienie większej ilości środków na początku łańcucha - u szeregowego Kowalskiego. · W znacznym stopniu zredukować i zweryfikować system socjalu – dość płacenia za nic osobom, którym pracować po prostu się nie chce. · Dofinansować i unowocześnić oświatę odzyskując na ten cel środki, które obecnie idą w błoto.

To byłoby tak pokrótce… Mały zestaw moich osobistych przemyśleń, dlaczego nie zgadzam się z utrzymaniem obecnego stanu represji podatkowych, jakie trafiają na szarego obywatela. Dodam również, że żaden z powyższych zarzutów nie jest postawiony wobec Pani osoby.

Ma według Was rację, czy nie?
Mój kolejowy kanał na YT: http://www.youtube.com/user/MMERLIN2

Moja strona kolejowa na FB: https://www.facebook.com/DamianTkolej
Odpowiedz

Cytat:To zagadnienie bliskie mi od wielu lat i jak wspomniana IT edukacja wygląda realnie – katastrofalnie. Mój syn uczęszcza do (ponoć) jednej z lepszych szkół podstawowych w mieście (SP29), w której to pracownia komputerowa w całości nadaje się do przekazania w ramach darowizny na rzecz muzeum techniki. Kilkuletnie komputery pracujące pod kontrolą MS Windows Vista. Ostatnio pojawiły się „nowe” sprzęty – z MS Windows XP na pokładzie! Szacuję, że mają one około 6-8 lat, gdzie spokojnie możemy założyć, iż w obecnym tempie postępu technologicznego taki sprzęt po 2 latach jest przestarzały, a po 3-4 nadaje się na złom.
A przepraszam bardzo, z czego ma być finansowany zakup nowych komputerów, jak nie z podatków?Smile
Cytat: Rozumiem, że oświata jest od lat niedofinansowana, ale za ten stan rzeczy należy obwiniać tylko i wyłącznie całą klasę polityczną ostatnich 25 lat! Roczny koszt nauczania religii w szkołach publicznych to kwota przekraczająca 1 mld złotych, które w moim odczuciu, co roku wyrzucamy w błoto! Zamiast tego przeznaczmy 1 mld złotych rocznie na sprzęt, a pozostałe kilkaset milionów na reedukację kadry nauczycielskiej. Koszt średniej klasy laptopa/dobrej klasy tabletu to kwota 1500 złotych. Jako minister finansów zapewne szybko Pani policzyła. Za kwotę 1 mld jest to ok. 660 tysięcy takich urządzeń. W tym miejscu pozwolę sobie na postawienie pytania czysto retorycznego. Z czego w przyszłości będzie większy pożytek dla gospodarki i społeczeństwa – z doskonale zindoktrynowanych fanatyków religijnych, życiowo i społecznie upośledzonych przyszłych klientów opieki społecznej, czy z dobrze wyedukowanych w realiach technologicznych XXI wieku młodych ludzi? Dodam tylko, że w szkole podstawowej tygodniowo mamy 2 godziny religii, a tylko jedną godzinę informatyki!
No z tym się zgadzam, nauka religii dawno powinna zostać wycofana ze szkół.

Rozbija się wszystko nie o wysokość podatków i szczelność systemu, ale o sposób, w jaki te pieniądze są wydawane.

DamianT napisał(a):Zgadzam się. Pomoc na przykład rodziców w takim wypadku jest potrzebna. Niestety równy start skończył się dawno temu.
Nie wiem, co mnie wkurza bardziej - to, że z tym równym startem to prawda, czy to, że niektórzy tak lekko przechodzą nad tym do porządku i nawet to popierają.
Odpowiedz

DamianT napisał(a):Zgadzam się. Pomoc na przykład rodziców w takim wypadku jest potrzebna. Niestety równy start skończył się dawno temu.
Pomoc rodziców jest potrzebna, niewątpliwie, ale czy tak powinno być? Czy rodzice są chętni pośrednio dotować prywatną firmę? Nie sądzę.
DamianT napisał(a):A moim zdaniem tam gdzie się da, to do pracy powinny przygotować szkoły.
Nigdy szkoła nie przygotuje Cię w całości do wykonywania zawodu. Każde stanowisko pracy w poszczególnym zakładzie pracy jest różne.
Najkrótsza edukacja ponadgimnazjalna trwa od 3 lat (ZSZ) do 8 lat (LO + st. I stopnia + st. II stopnia) lub nawet 10 lat (technikum + st. jednolite magisterskie). Nie licząc szkół specyficznych (np. muzyczne, sportowe), które już jako szkoły podstawowe uczą w danym kierunku.
W tym czasie plany życiowe i sytuacja w najbliższym otoczeniu może się zmienić. Trudno więc oczekiwać, by każda szkoła przygotowywała na konkretne stanowisko.

Na konkretne stanowisko w konkretnym zakładzie pracy jest w stanie przygotować tylko ten zakład. Np. tajemniczka (sekretarka) osobista musi znać ważne daty w życiu prywatnym osoby dla której pracuje. U każdej osoby te daty są inne.
Po to jest możliwość zawarcia umowy na okres próbny i czas określony, aby właśnie temu służyły.
DamianT napisał(a):Obiecany tekst.
Wczoraj mój znajomy napisał oto taki przydługawy tekst w rozmowie na temat niepodwyższenia kwoty wolnej od podatku z Panią częstochowską Poseł Leszczyną:
Cytat:[…]
Ma według Was rację, czy nie?
Porusza kilka wątków, ale głównie nie ma racji. Wygląda jak tekst gościa, któremu akurat się udało. Miał szczęście i tyle. Niemal nikt w wieku 14 lat nie osiąga samodzielności pieniężnej i nie oznacza to że jest jakimś łosiem czy nieudacznikiem.

Sprawa podatku liniowego – przykład Słowacji pokazuje, że jego wprowadzenie nie zwiększa dochodów do budżetu. No prośba, ale dla kogoś zarabiającego 1750 zł podatek 18% wynosi 315 zł. Ta kwota jest bardzo istotna dla osób najmniej zarabiających, mająca wpływ na życie codzienne, na potrzeby pierwszego rzędu. Dla zarabiającego 17 500 zł to 3150 zł. W tym przypadku 1000 zł mniej lub więcej już nie ma takiego znaczenia.
Im więcej zarabiasz tym więcej jesteś w stanie oddać – nikt nie jesteś w stanie temu zaprzeczyć, bo to oczywiste. 100 zł jest bardziej cenione przez osobę ubogą niż przez milionera, który 100 zł potrafi wydać na waciki. Nie rozumiem tu zarzutu, że jest to kara, bo w ten sposób można określić każdy podatek. I nie widzę tu powodu, by system podatkowy dostosowywać do złodziei – oszustów podatkowych, by łaskawie zaczęli oddawać to, co powinni.

Zwiększone koszty poboru podatków są zwracane z bardzo dużą nawiązką większymi wpływami budżetowymi. Oczywiście można i należy poprawić efektywność administracji skarbowej jak i przepisy podatkowe, ale to nie przeczy samej idei podatku progresywnego z różnymi zwolnieniami.

Co do przestarzałych rachujów w szkołach, to tylko częściowo jest to zasadny zarzut. Szkoła podstawowa, jak nazwa wskazuje, ma nauczyć wyłącznie podstaw. Nikt nie oczekuje, by osoba po jej ukończeniu miała opanowane współczesne techniki. Nie takie jest zadanie szkoły podstawowej.
Ja już uczyłem się policznikoznawstwa (informatyki), gdzie każdy miał na lekcji do dyspozycji jednego rachuja. Ale moi koledzy ze szkoły wiejskiej mieli jednego rachuja na całą klasę. Kwestia tego, jak nauczyciel potrafił go wykorzystać, aby czegoś ich nauczyć. I tu się zgodzę, że nie każdy nauczyciel się spełnia, ale to nie dotyczy tylko policznikoznawsta.
Aha, i nie rozumiem zarzutu braku przekształceń szkolnictwa od 25 lat. Polski system edukacji był jednym z najlepszych. Dzisiaj mocno podupadł, ale wciąż jest lepszy od np. systemu niemieckiego. Taki Jacek Karpiński nie miał w szkole podstawowej nawet takiego przedmiotu jak policznikoznawstwo. A mimo to potrafił się w tym doskonale odnaleźć w późniejszym czasie. Polski system edukacji wykształcił wiele osobistości i stał na bardzo wysokim, światowym poziomie. Potrafił wyławiać osoby wybitne i dzięki niemu taki Mirosław Hermaszewski ukończywszy liceum w zaledwie 12-tysięcznym Wołowie mógł zostać lotnikiem i kosmonautą.
Zamiast zarzucać brak przekształceń od 25 lat zmienionego ustroju, lepiej postulować powrót do tego, co dobre.

Co do przykładów osób wykorzystujących socjal, nie rozumiem czemu to ma służyć? Wszędzie są oszuści i jest to szerszy problem. Nie przeczy to idei pomocy społecznej.
Odpowiedz

Poza tym, odnośnie rachujów, które niby po 3-4 latach nadają się na złom, to rachuj mojego brata skończy w tym roku 8 lat, chodzi jak przecinak, bez problemu działa na MS-W7 (fabrycznie miał XP) i może nie dorównuje jednostkom liczącym dostępnym obecnie w sklepach (choć niejednego przenośnego rachuja zawstydza osiągami), ale bynajmniej nie nadaje się do złomowania.

To już nie te czasy, kiedy procesory wyprodukowane w odstępie roku miały 30% różnicy w mocy obliczeniowej. Smile
Odpowiedz

Mariusz W. napisał(a):Nigdy szkoła nie przygotuje Cię w całości do wykonywania zawodu. Każde stanowisko pracy w poszczególnym zakładzie pracy jest różne.
Tak się dzieje tylko wtedy gdy idzie się naprzeciw zainteresowań/swojej wiedzy. Jeżeli osoba interesująca się mechaniką samochodową od małego idzie do ZSS to jak najbardziej uzyska potrzebną mu wiedzę żeby pracować jako technik pojazdów samochodowych w autoryzowanych serwisach. Problem jak osoba niemająca pojęcia zgłasza się do takiej szkoły, po prostu tego nie pojmie.

Mariusz W. napisał(a):Najkrótsza edukacja ponadgimnazjalna trwa od 3 lat (ZSZ) do 8 lat (LO + st. I stopnia + st. II stopnia) lub nawet 10 lat (technikum + st. jednolite magisterskie). Nie licząc szkół specyficznych (np. muzyczne, sportowe), które już jako szkoły podstawowe uczą w danym kierunku.
Im wcześniej zaczynamy pracę tym lepiej, uważam że najlepszą opcją (bez urazy dla wyższych rangą) jest technikum, zdanie egzaminu zawodowego daje największe szanse na rozwój swojej kariery zawodowej, większej niż studia. Jako pracodawca poszukuje osoby nie z największą wiedzą teoretyczną a największą wiedzą PRAKTYCZNĄ a nią dysponują absolwenci zawodówki i technikum.
Niech nas łączy honor i więź zawodowa!

Kiedyś zawód maszynisty to był szacunek, teraz wstyd.

Zestawienia pociągów
Odpowiedz

Mariusz W. napisał(a):Pomoc rodziców jest potrzebna, niewątpliwie, ale czy tak powinno być? Czy rodzice są chętni pośrednio dotować prywatną firmę? Nie sądzę.

jeśli ma to pomóc ich dziecku, to myślę, że każdy rodzic się ku temu pomysłowi przychyli.

Mariusz W. napisał(a):Miał szczęście i tyle. Niemal nikt w wieku 14 lat nie osiąga samodzielności pieniężnej i nie oznacza to że jest jakimś łosiem czy nieudacznikiem.

No chyba, że wtedy był początek lat 90tych i za jakikolwiek interes człowiek się nie wziął, to to szło.

ET40 napisał(a):Poza tym, odnośnie rachujów, które niby po 3-4 latach nadają się na złom, to rachuj mojego brata skończy w tym roku 8 lat, chodzi jak przecinak, bez problemu działa na MS-W7 (fabrycznie miał XP) i może nie dorównuje jednostkom liczącym dostępnym obecnie w sklepach (choć niejednego przenośnego rachuja zawstydza osiągami), ale bynajmniej nie nadaje się do złomowania.

To już nie te czasy, kiedy procesory wyprodukowane w odstępie roku miały 30% różnicy w mocy obliczeniowej. Smile

Akurat Piotrek w komputerach siedzi więcej niż ktokolwiek, kobo bym znał Wink A tak serio to pewnie zależy do czego komputera używasz. Bo w takiej szkole jeden siądzie przy nim i będzie cacy, przyjdzie drugi i go zamuli.

Mariusz W. napisał(a):Nikt nie oczekuje, by osoba po jej ukończeniu miała opanowane współczesne techniki. Nie takie jest zadanie szkoły podstawowej.

A później tyle bezrobotnych i płacz. Bo przecież nikt nie zatrudni gościa, który nic nie umie. Zaraz powiesz, że przeciez nie zatrudnia się ludzi po podstawówkach. A ja doskonale pamiętam słowa nauczycieli z liceum czy później ze studiów. Przecież Wy to powinniscie potrafić z poprzedniej szkoły. No i dalej z materiałem, połowa siedziała w klasie nic nie rozumiejąc.

Zastanawia mnie dlaczego ludzie, który nie praktykują roszczeniowego życia wobec kraju po jego wpisem gratulują mu wypowiedzi, a ci, co są bardziej za socjalem(lizmem Wink ), wynajdują wszystko, żeby tylko nie przyznać racji Wink
Później idzie taki na rozmowę kwalifikacyjną całkowicie nieprzygotowany i lamentuje, ze nigdzie nie umie pracy znaleźć. Głupi przykład, który podał Piotrek o tabelce w Excelu. Przecież do piii piii jak ktoś chce, to głupie tutoriale na YT przejrzy. A tak idzie, chce pracować w biurze, a tak prostej czynności nie potrafi wykonać. To tylko przykład, które można mnożyć. Ale gdzie tam, mnie się należy. To wina państwa, że nie mam pracy. Pracodawca wymaga tej elementarnej wiedzy, którą powinno się nabyć w szkołach, a nie, żeby na lekcjach informatyki (jednej godzinie tygodniowo!) uczyli rzeczy, które nie przydadzą się w życiu.

[ Dodano: 2015-02-13, 10:25 ]
i jeszcze jedno:

[Obrazek: 4984633m.jpg]

[Obrazek: 5038904m.jpg]

Popieracie? Smile

Tylko nie mówicie, że oni nic nie robią Smile Też pracują, też się należy Smile
Mój kolejowy kanał na YT: http://www.youtube.com/user/MMERLIN2

Moja strona kolejowa na FB: https://www.facebook.com/DamianTkolej
Odpowiedz

DamianT napisał(a):Akurat Piotrek w komputerach siedzi więcej niż ktokolwiek, kobo bym znał Wink A tak serio to pewnie zależy do czego komputera używasz. Bo w takiej szkole jeden siądzie przy nim i będzie cacy, przyjdzie drugi i go zamuli.
Szkolne komputery rzeczywiście muszą znosić więcej, niż prywatne Smile
Choć ze szkoły średniej pamiętam, że komputery, choć dosyć wiekowe, nie były zbyt zajechane, ani zajeżdżane. No i jeden przypadał na osobę, bo informatyka była prowadzona tak samo, jak języki obce - w mniejszych grupach. Inna sprawa to poziom tych zajęć, ale na ten temat wszystko już chyba zostało powiedziane :/
8-letni komputer, czy rachuj jak kto woli, może być całkiem dobrą maszyną (brat używa go do programów graficznych, programowania itd., więc nie tylko gra w gry sprzed 5 lat). A z tego, co kojarzę, nic nie było w nim wymieniane, a na pewno nie w czasach, w których ja z niego korzystałem.

Ja tam byłbym za interwencyjnym skupem fotografii :-)
Odpowiedz

DamianT napisał(a):No chyba, że wtedy był początek lat 90tych i za jakikolwiek interes człowiek się nie wziął, to to szło.
W takim razie on albo jego rodzice lub opiekunowie złamali prawo, bo 14-latek nie może prowadzić interesów.
DamianT napisał(a):Zastanawia mnie dlaczego ludzie, który nie praktykują roszczeniowego życia wobec kraju po jego wpisem gratulują mu wypowiedzi, a ci, co są bardziej za socjalem(lizmem Wink ), wynajdują wszystko, żeby tylko nie przyznać racji Wink
Nie ma racji i przemawiają za tym argumenty. Proste. Widział trochę skrajnych przypadków i wyciąga błędne wnioski. A to edukacja zła, a to podatki progresywne złe, a to socjal zły, bo ludzie oszukują...
DamianT napisał(a):Później idzie taki na rozmowę kwalifikacyjną całkowicie nieprzygotowany i lamentuje, ze nigdzie nie umie pracy znaleźć. Głupi przykład, który podał Piotrek o tabelce w Excelu.
Oczywiście znasz to tylko z opowieści.
Mam opanowany pakiet biurowy MS. Na rozmowach kwalifikacyjnych nigdy nie miałem z tym problemów. Ogólnie na rozmowach wypadam przyzwoicie. Znasz mnie osobiście, wiesz że nie jestem jakimś tumanem. A mimo to nie potrafię znaleźć pracy. I co powiesz na to? Jestem roszczeniowcem czy przypadkiem jedynym w swoim rodzaju?
Obserwuje swoich konkurentów i przypadki kiedy ktoś na rozmowę kwalifikacyjną przychodzi nieprzygotowany są incydentalne.

Spójrz na to też z takiej strony, że nie szkodzi spróbować swoich sił. Sam raz ubiegałem się o stanowisko, które mnie przerastało. Wypadłem miernie, pewnie tak jakbym nie umiał Excela do pracy biurowej. Ale przynajmniej się starałem, nic nie zaszkodziło próbować. Przy mizernej sytuacji na rynku pracy nie powinna dziwić taka sytuacja, że ktoś nie ogarniający pakietu biurowego stara się o pracę biurową.
Być może taki gościu rzeczywiście nie obeznał się z Excelem z własnego lenistwa, a być może miał dobre chęci i się starał. Z opowieści innych możesz się o tym nie dowiedzieć.
DamianT napisał(a):i jeszcze jedno:

Obrazek

Obrazek

Popieracie? Smile

Tylko nie mówicie, że oni nic nie robią Smile Też pracują, też się należy Smile
Uogólnianie, brak merytoryczności i tyle. Czy w robieniu zdjęć masz kilkumiesięczny proces produkcji od zasiewów do zbiorów, uzależniony dodatkowo od pogody? Czy zdjęciarze produkują produkty żywnościowe, które służą zaspokajaniu potrzeb pierwszego rzędu? To samo z muzykami, którzy wsparcie od państwa także mieli i jakieś mają także dzisiaj. Nie wspominając o innych rzeczach specyficznych dla danej branży, już samo to powyższe powoduje, że porównywanie zdjęciarzy i muzyków do rolników jest bezzasadne, a postulat interwencyjnego skupu zdjęć jest głupi.
Więc co tu popierać? Puste hasła?
Odpowiedz

Mariusz W. napisał(a):Nie ma racji i przemawiają za tym argumenty. Proste. Widział trochę skrajnych przypadków i wyciąga błędne wnioski. A to edukacja zła, a to podatki progresywne złe, a to socjal zły, bo ludzie oszukują...

Rozumiem, że masz swoje dzieci (bądź ktoś z rodziny ma) i znasz szkolnictwo od środka Wink NIe jest to takie proste jak piszesz.

Mariusz W. napisał(a):Mam opanowany pakiet biurowy MS. Na rozmowach kwalifikacyjnych nigdy nie miałem z tym problemów. Ogólnie na rozmowach wypadam przyzwoicie. Znasz mnie osobiście, wiesz że nie jestem jakimś tumanem. A mimo to nie potrafię znaleźć pracy. I co powiesz na to?

Poznałem Cię (mimo różnic poglądowych na żywo fajnie się z Tobą gadało Tongue ), ale nie wiem o jakie prace się starałeś. NIe chcę tego mówić zbyt głośno i mogę jedynie domniemywać, że trafiłeś na ćwoków, którym przeszkadza to i owo. A i pewnie nie byłeś rodziną z dyrektorem...

Co do rolników, to nóż mi się otwiera. Opłacanie KRUSu jest wielokrotnie niższe od składek na ZUS. Dopłaty do zniszczeń przez dziki? Przecież takie już są. Gdzieś słyszałem postulat wyjścia z UE, no ludzie... powiedzenie "Brałbym jak rolnik dotacje" znikąd się nie wzięło. Działanie na własną niekorzyść? A tak poza tym wiecie po co są limity w produkcji na przykład mleka? Ano po to, żeby cena tego produktu nie spadła poniżej opłacalności. Krzywa popytu i podaży. To bardzo proste, ale jak widać nie dla tych ciemniaków z ciągnikami za ćwierć miliona. Kolejne działanie na własną niekorzyść? Ale i tak najlepsze jest wybicie wszystkich dzików Big Grin
Wyszedł jeden debil z samoobrony, który najpewniej chce zaistnieć w telewizji przed wyborami, a reszta słabo myślących poszła za nim
Mój kolejowy kanał na YT: http://www.youtube.com/user/MMERLIN2

Moja strona kolejowa na FB: https://www.facebook.com/DamianTkolej
Odpowiedz

DamianT napisał(a):Rozumiem, że masz swoje dzieci (bądź ktoś z rodziny ma) i znasz szkolnictwo od środka Wink
Dokładnie tak jest. Mam wśród osób bliskich emerytowanego nauczyciela, byłego inspektora gminy ds. oświaty, byłego społecznego inspektora ORMO ds. młodzieży, obecnie pracującego nauczyciela oraz osoby uczęszczające do szkoły podstawowej w Niemczech. Więc raczej znam szkolnictwo od środka i mam porównanie do Niemiec.
DamianT napisał(a):Poznałem Cię (mimo różnic poglądowych na żywo fajnie się z Tobą gadało Tongue ), ale nie wiem o jakie prace się starałeś.
O typową pracę biurową.
DamianT napisał(a):Opłacanie KRUSu jest wielokrotnie niższe od składek na ZUS.
Rolnicy małorolni nie są w stanie opłacać normalnej składki i to z myślą o nich powstało osobne ubezpieczenie.
DamianT napisał(a):A tak poza tym wiecie po co są limity w produkcji na przykład mleka? Ano po to, żeby cena tego produktu nie spadła poniżej opłacalności. Krzywa popytu i podaży. To bardzo proste, ale jak widać nie dla tych ciemniaków z ciągnikami za ćwierć miliona.
A o paradoksach na dobra podstawowe słyszałeś? Stosowanie czystych reguł rynkowych do dóbr podstawowych może być nieuzasadnione.
Trzeba zrobić tak, by produkować jak najwięcej dobrego mleka, a jednocześnie by nie spadła opłacalność produkcji, bo im więcej produktów pierwszej potrzeby dla ludzi tym lepiej. Na Białorusi to potrafią i z karania za nadprodukcję w UE się śmieją.

Nie wiem jak jest z mlekiem, ale ogólnie pod względem żywnościowym nie jesteśmy krajem samowystarczalnym. A do tego powinniśmy dążyć, bo jesteśmy w stanie wyprodukować żywności dla 50 mln ludzi.
Odpowiedz

Jeżeli na forum kolejowym jest potrzeba porozmawiania o rolnictwie to mogę coś dorzucić można powiedzieć że z pierwszej ręki. Jeżeli będzie taka potrzeba mogę przytoczyć różne fakty z gruntu, ale powiem krótko, nie wiem z dlaczego takie przekonanie że:
Cytat: pod względem żywnościowym nie jesteśmy krajem samowystarczalnym.
Skoro
Cytat:W 2012 roku padł rekord w eksporcie polskiej żywności. Jego wartość przekroczyła, według danych Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, 17,5 miliarda euro. To ponad 15 proc. więcej niż w 2011 roku. Dlatego Jacek Janiszewski uważa, że Polska powinna bronić własnych producentów, którzy są atakowani przez zagraniczną konkurencję.
- To także jest apel do mediów, bo czasami nie zdajemy sobie sprawy z tego, że jesteśmy tylko narzędziem w wielkiej grze - podkreśla były minister rolnictwa.

Największym importerem polskiej żywności są Niemcy, gdzie polscy producenci sprzedali w ubiegłym roku towar za 3,5 miliarda euro, o ponad 11 proc. więcej niż w 2011 roku. Drugi największy odbiorca to Wielka Brytania ze sprzedażą wartą 1,2 miliarda euro. Najszybciej rośnie eksport do Rosji - w porównaniu z 2011 rokiem wrósł o 30 proc. a jego wartość przekroczyła miliard euro.

http://finanse.wp.pl/kat,1033705,title, ... omosc.html

A to, że w różnych marketach są produkty nie polskie, nie oznacza że jesteśmy zmuszeni kupować żywność z zagranicy. To tylko konsekwencja tego że są hipermarkety z różnych krajów, które sprowadzają swoje produkty, tylko tyle.

Cytat:Polska żywność się ewidentnie obroniła. Poprzez jakość, opakowanie, ostatnio również przez PR i marketing świetnie się obroniła. Jest lepsza niż wiele produktów na Zachodzie.
ale dalej panuje przekonanie że zagraniczny produkt jest lepszy. Powinniśmy to przekonanie po prostu zwalczać.
Cytat:I podkreśla, że polskie firmy i sami Polacy muszą stać się ambasadorami polskich produktów.
- Teraz my musimy w to uwierzyć. Tak jak kiedyś Argentyńczycy wykreowali wołowinę. Teraz my musimy mówić, że najlepsza żywność jest z Polski. Bo cały świat już o tym wie, tylko my nie bardzo chcemy w to uwierzyć - dodaje były minister rolnictwa.

http://finanse.wp.pl/kat,1033705,title, ... omosc.html

Tylko tyle i aż tyle.
Natomiast co do mleka, gdyby było takie zapotrzebowanie, to rolnicy mogliby produkować tyle mleka co w 1980 r gdy, spożycie mleka na 1 mieszkańca wynosiło 262 litry , w 2012 spożycie wyniosło 193 litry na 1 mieszkańca, a mleka w sklepach jest pod dostatkiem.
Dane przytoczone za rocznikiem statystycznym rolnictwa 2013 r.
Można byłoby jeszcze mówić, ale pora „wsiąść do pociągu”.
skalt
“Każdy, kto przestaje się uczyć jest stary, bez względu na to, czy ma 20
czy 80 lat. Kto kontynuuje naukę pozostaje młody. Najwspanialszą
rzeczą w życiu jest utrzymywanie swojego umysłu młodym.”
- Henry Ford
Odpowiedz

Mariusz W. napisał(a):Rolnicy małorolni nie są w stanie opłacać normalnej składki i to z myślą o nich powstało osobne ubezpieczenie.

Masz rację. Ale spójrzmy na tych, którzy mają setki hektarów. Wpływy spore, ale nadal podlegają pod KRUS. Poza tym ci co mają małe rolnictwa, myślę, że z tego się nie utrzymują. Przynajmniej jakiś odsetek nie, ale nadal płacą KRUS.

Mariusz W. napisał(a):Stosowanie czystych reguł rynkowych do dóbr podstawowych może być nieuzasadnione.

Niestety, ale jak czegoś na rynku jest dużo, to automatycznie cena leci w dół. Konkurencja ma to do siebie, że klienta trzeba czymś do siebie przekonać. Skoro za coś takiego samego jedna osoba chce więcej niż druga, to kogo wybierzesz produkt? Unia próbuje ochronić przed niższymi cenami, ale kto by to zrozumiał...
Mój kolejowy kanał na YT: http://www.youtube.com/user/MMERLIN2

Moja strona kolejowa na FB: https://www.facebook.com/DamianTkolej
Odpowiedz



Podobne wątki…
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  O Łodzi raz kolejny rustsaltz 6 4 286 01.06.2015, 17:37
Ostatni post: ET40
  Idioci na torach wolumin 2 Virakocha 62 24 657 25.09.2014, 05:09
Ostatni post: przem710
  Związki zawodowe. Jesteście za czy przeciw? REGIOchłopak 14 8 358 23.06.2014, 09:25
Ostatni post: DamianT
  "Prawdziwy MK" - idioci na torach przem710 38 16 600 30.08.2011, 09:14
Ostatni post: DamianT
  Samobójcy na torach Groszekino 5 5 659 06.10.2010, 18:29
Ostatni post: Ewa24

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
5 gości

Polskie tłumaczenie © 2007-2024 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2024 Melroy van den Berg.