31.10.2015, 14:10
Spotkała mnie następująca sytuacja. Jechałem REGIO z Ostrowa Wlkp. do Poznania Głównego, gdzie miałem 8 minut na przesiadkę na REGIO do Torunia Głównego. Wiem, że wybór takiego wariantu był ryzykowny, ale wiedziałem, że później jest TLK "Jeziorak", który do Torunia dociera tylko 7 minut później. Miałem nadzieję, że jeśli REGIO ucieknie, to będę mógł bez dopłaty jechać TLK. Nie sprawdzałem przepisów, pamiętałem jedynie, że dawniej przy opóźnieniu i utracie skomunikowania mając bilet na osobowy można było (po uzyskaniu adnotacji) jechać pospiesznym (tyle że nie było wtedy różnych spółek). Dodam, że miesiąc temu, gdy w Berlinie z powodu opóźnienia pociągu z Gdyni uciekł mi IC do Aachen, to natychmiast, bez żadnych problemów zmieniono mi rezerwację na 2 x ICE. Tyle że to inny kraj, inna kolej...
W Ostrowie Wlkp. rozsypał się wielkopolski kibelek, więc trzeba było znaleźć "rezerwistę". Z 15-minutowym opóźnieniem przy peronie pojawił się dolnośląski EN57-2015, który dowiózł pasażerów do Poznania Głównego, lecz opóźnienia nie nadrobił. Pani kierownik pociągu prosiła obsługę REGIO Poznań - Toruń, żeby te kilka minut zaczekali, ale odmówili, "bo jest TLK". Mając stempel na bilecie i osobny wydruk potwierdzający opóźnienie udałem się zatem w Poznaniu do kasy biletowej. Ku memu zdziwieniu nie pozwolono mi jechać na bilecie REGIO pociągiem TLK, tylko oddano niewielką sumę za niewykorzystaną część biletu REGIO, a na TLK musiałem kupić nowy bilet za 42 PLN. Podróż służbowa, firma nie zbankrutuje, jednak niesmak pozostał. Co więcej, wcale nie jestem przekonany, czy mnie właściwie potraktowano (czasu było niewiele, kolejki do kas bardzo długie - jakoś nie potrafią w Poznaniu wdrożyć systemu jednokolejkowego, więc nie dyskutowałem wiele). Facio argumentował, że jest kolejny REGIO (nie docierało do niego, że byłbym nim 3 h później niż planowałem), a także rzucał jakieś teorie o potrzebnych minimum 40 minutach opóźnienia, aby móc jechać pociągiem innego przewoźnika.
Chciałbym zapytać forumowiczów, czy mieli podobne doświadczenia i czy faktycznie nie ma jakichś propasażerskich regulacji na tego typu okoliczność...
W Ostrowie Wlkp. rozsypał się wielkopolski kibelek, więc trzeba było znaleźć "rezerwistę". Z 15-minutowym opóźnieniem przy peronie pojawił się dolnośląski EN57-2015, który dowiózł pasażerów do Poznania Głównego, lecz opóźnienia nie nadrobił. Pani kierownik pociągu prosiła obsługę REGIO Poznań - Toruń, żeby te kilka minut zaczekali, ale odmówili, "bo jest TLK". Mając stempel na bilecie i osobny wydruk potwierdzający opóźnienie udałem się zatem w Poznaniu do kasy biletowej. Ku memu zdziwieniu nie pozwolono mi jechać na bilecie REGIO pociągiem TLK, tylko oddano niewielką sumę za niewykorzystaną część biletu REGIO, a na TLK musiałem kupić nowy bilet za 42 PLN. Podróż służbowa, firma nie zbankrutuje, jednak niesmak pozostał. Co więcej, wcale nie jestem przekonany, czy mnie właściwie potraktowano (czasu było niewiele, kolejki do kas bardzo długie - jakoś nie potrafią w Poznaniu wdrożyć systemu jednokolejkowego, więc nie dyskutowałem wiele). Facio argumentował, że jest kolejny REGIO (nie docierało do niego, że byłbym nim 3 h później niż planowałem), a także rzucał jakieś teorie o potrzebnych minimum 40 minutach opóźnienia, aby móc jechać pociągiem innego przewoźnika.
Chciałbym zapytać forumowiczów, czy mieli podobne doświadczenia i czy faktycznie nie ma jakichś propasażerskich regulacji na tego typu okoliczność...